OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 14




*oczami Demi Booth*
W weekend postanowiłam spotkać się z  chłopakami. Z całą ich piątką, 
miałam nadzieję, że w takim układzie chłopcy wyciągną Niall’a. Jednak przeliczyłam się, po ostatnim naszym spotkaniu zakończonym kłótnią, Blondyn nie odezwał się do mnie ani razu i najwidoczniej jeszcze nie zamierza mnie widzieć. Chłopak po naszej kłótni wyszedł wkurzony, nawet nie dając mi  się wytłumaczyć. Choć z drugiej strony co miałabym mu powiedzieć? Że nie chciałam by wiedział? Bardziej obawiałam się, że jeśli mu powiem, będę musiała wyznać i Claudii, że ich znam. W każdym razie i tak już po ptakach. Jednak na spotkaniu nie tylko Niall’a zabrakło, Harry także nie przyszedł. Zaprosiłam chłopców do mnie na obiad. Moja mama jak zawsze była wniebowzięta, gdy zobaczyła chłopców, lecz tak jak ja martwiła się o Niall’a. Większość przesiedzieliśmy w salonie gadając o bzdetach i śmiejąc się. 



   -Co jest z Niall’em? –zapytałam w końcu chłopców. Rozejrzeli się po sobie, po czym Liam zaczął:
   -Trochę go zabolało, że mu nic nie powiedziałaś, tym bardziej, że Harry kręci z Claudią…
   -Harry kręci z Claudią – przerwałam mu zdziwiona. Louis przytaknął. Zauważyłam, że chłopacy wiedzieli dokładnie o co poszło między nami, najwidoczniej Niall musiał im opowiadać.
   -Teraz siedzi w hotelu łącznie może z godzinę dziennie, a resztę czasu nawet my nie wiemy gdzie spędza. Na ostatniej próbie był ale widać było jak niechętnie na niej siedzi.
   -Fakt faktem, chłop się załamał – dodał Zayn.
   -A co z Harry’m? – spytałam.
   -Nic, trzyma się dobrze, często spotyka się z Claudią ale nie są razem. Jeszcze nie są – stwierdził Liam.
 Po obiedzie Liam i Louis musieli zmykać. Jak się dowiedziałam Louis umówił się z Rose, koleżanką Claudii. Spędzają ze sobą dużo czasu, więc było to do przewidzenia, że jakieś pary się potworzą.
   -Strasznie mi głupio – powiedziałam do Zayn’a, gdy reszta już poszła.
   -On się chyba naprawdę w niej zakochał. Niall jest teraz zupełnie innym chłopakiem. Zamknął się w sobie, jest smutny, obojętny. Całkiem się zmienił. Nie tryska tym optymizmem co zawsze. Zaś Harry wręcz przeciwnie. Tyle, że wiesz jak Harry. On lubi kobiety. Nie wyobrażam sobie go w przyszłości z jedną dziewczyną na stałe. Może się mylę, może się ustabilizuje i będzie szczęśliwy ale w każdym razie teraz na pewno nie. W przeciwności do Niall’a, Harry musi się wyszaleć.
   -Zdałam sobie sprawę, że zrobiłam źle, chciałabym to odkręcić.
Nagle do salonu weszła moja mama z tatą.
   -Kochanie idziemy na kawę do państwa Drake, za jakieś półtorej godziny będziemy z powrotem. Jeśli chcecie, w lodówce są desery z truskawkami, możecie wziąć – oznajmiła moja mama i wraz z ojcem wyszli.
   -Ooo… lubię truskawki – stwierdził Zayn i ruszył do kuchni. Po chwili wrócił niosąc dwa puchary deserów z bitą śmietaną i truskawkami, obsypanymi kawałkami czekolady. Usiadł koło mnie na kanapie i zaczął zajadać się.
   -Nie martw się, Niall’owi w końcu przejdzie. Minie mu w końcu to całe zakochanie. Jak wyjedziemy to już nie będzie jej widział, więc mu przejdzie. Poza tym co byś chciała odkręcać, może Claudii nie podoba się Niall i wtedy gdybyś nawet ich razem zapoznała to wyszłoby na to samo. Nikt tego nie wie.
   -Może masz rację ale lepiej bym się czuła gdybym spróbowała, wtedy chociaż Niall by mnie nie winił.
   -Wszystko to minie jak obraz w kinie – powiedział Zayn biorąc dużą truskawkę na raz do buzi.
   -Co masz na myśli?
   -No Harry i Claudia, Louis i Rose… w końcu się rozstaną. Kto by chciał żyć w takim związku. W związku na odległość, rzecz jasna.
Tymi słowami dał mi do myślenia, a chłopak sam zachłysnął się i musiałam klepać go po plecach. Ma rację co się łudzę wspaniałym związkiem z Zayn’em, jeśli on sam uważa, że związki na odległość są bez sensu. Przecież gdybyśmy byli razem to na tych samych zasadach. Widzimy się parę dni, nie widzimy dobre miesiące. I tak w kółko. Tym bardziej teraz, gdy mieszkam w Los Angeles, a nie tak jak dawniej w Londynie. Zayn w wolnym czasie często odwiedza rodzinną miejscowość, wtedy związek miałby jakieś szanse.
   -Ja pierdole – warknął Zayn i chwycił się za głowę – kurwa, jaki ja jestem pojebany!
   -Nie mów tak. Co się stało? – zapytałam zdziwiona.

   -Błagam Demi nie bierz wszystkiego do serca, co ja gadam, bo gadam bzdety.
   -Nie rozumiem.
   -Ja Cię przepraszam ale… ale niedawno coś zrozumiałem. Już się tak długo znamy i przyjaźnimy. Zawsze z jakimkolwiek bym przyszedł problemem do Ciebie, Ty mi pomożesz go rozwiązać. Pierwszą osobą za którą tęsknie na tournee jesteś Ty. Za każdym razem. Nawet nie za moją matką, ani siostrą, za nikim innym tylko z Tobą. Brakuje mi Ciebie. A gdy jesteś blisko to jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Ja uświadomiłem sobie, że Cię kocham.
Chłopak skradł mi buziaka, a ja byłam tak zszokowana tym co właśnie usłyszałam, że nawet nie odwzajemniłam go.
   -Poczekaj Zayn, ja się pogubiłam. Przed wyznaniem tego co właśnie wyznałeś, powiedziałeś, że nie mam wszystkiego co mówisz brać do serca. To jak ja mam teraz kurna zareagować?! 
   -Nie ja przepraszam to nie miało się tyczyć tego co teraz powiedziałem. Źle zrozumiałaś.
   -Stwierdziłeś do cholery, że miłość na odległość nie ma sensu, a teraz można powiedzieć sam mi ją wyznałeś?
   -To o bzdetach tyczyło się właśnie tego palnięcia o związku na odległość. Demi ja Cię przepraszam, naprawdę źle zrozumiałaś.
   -Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Przez tyle lat musiałam znosić ciągłe Twoje nowe miłostki. Zawsze przychodziłeś do mnie po radę, ja Ci je zawsze dawałam. Ale nawet nie wiesz jak za każdym razem to bolało. Jak czytałam na zasranych stronkach plotkarskich o Twoich związkach, które dzięki mnie w ogóle istniały. Nigdy nie chciałam Ci źle życzyć, bo Cię kocham od lat idioto! Za każdym razem gadając z Niall’em wypytywałam o Ciebie, czy nadal masz dziewczynę, czy już nie. Bo Ty kretynie jak już sobie poradziłeś z jakąś lafiryndą to rzadkością było dostać od Ciebie, sms’a bądź choćby jakąś wiadomość. A teraz kurwa przypomniało Ci się nagle o mnie i wyznajesz mi miłość, którą rzekomo darzyłeś mnie już od jakiegoś czasu. Gówno prawda! Na pewno Ci w to nie uwierzę Zayn.
Nastała cisza.                                                                                                                     
-Ja… przepraszam Demi. Ja nie wiedziałem, że Cię tak raniłem. Proszę… błagam, wybacz mi – zaczął Zayn.
Zaczęłam płakać, tak jak już dawno nie płakałam. To nie był już płacz, a histeria. Zayn objął mnie i co jakiś czas czułam jego usta delikatnie całujące moją głowę. Wspaniale czułam się w jego ramionach ale chyba straciłam do niego zaufanie, bo jednak  odczułam panującą we mnie niepewność. Teraz zaczęłam bać się, że on ponownie mnie zrani. Albo co gorsza, że go stracę.





Rozdział 14 ;) Miłego czytania Wam życzę! Następny postaram się dodać w tym miesiącu!!!
|Drake| ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 13



Gdy zobaczyłam kto otwarł mi drzwi, moja szczęka opadła, a oczy wybałuszyły się.
   -Cześć – powiedziałam zaskoczona, ujrzawszy chłopaka o blond włosach.
   -Cześć – odpowiedział Niall nie mniej zdębiały co ja. Przez dobrą chwilę staliśmy tak patrząc na siebie z niedowierzeniem.
   -Zastałam Demi? – zapytałam, przerywając ciszę.
   -To Wy się znacie?! – odpowiedział pytaniem, jeszcze bardziej się dziwiąc.
   -Tak… przyjaźnimy się, chodzimy razem do tej samej klasy, a prócz tego mieszkam w sąsiedztwie – mówiłam spokojnie, lecz moje nerwy coraz bardziej były napięte. W tym momencie wiele pytań przelatywało mi przez myśli. Co robi Niall Horan u mojej przyjaciółki? Czy oni się znają? Na to wygląda. Ale gdzie się poznali? Jak to jest możliwe? Czemu Demi mi nigdy nic nie wspomniała, że go zna? Chłopak jeszcze przez chwilę wpatrywał się we mnie, aż w końcu zostawił mnie i szybkim krokiem ruszył w stronę salonu. Sama nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić stojąc przy otwartych drzwiach, wejść czy nie? Rozejrzałam się dookoła i krótko po tym usłyszałam rozwścieczony głos chłopaka – „czemu nie powiedziałaś mi, że ją znasz ? Kurwa, Demi! Czemu nic nie wspomniałaś? Przecież doskonale wiedziałaś o niej! Wszystko by mi to ułatwiło! Cholera! Miałbym szanse! Dzięki Tobie gówno z tego wyjdzie! Kurwa mać!”
Ułatwiło? – powiedziałam sama do siebie – co ułatwiło? Szanse? Jaką do cholery szanse.
To wszystko jednak mnie przerosło i postanowiłam po prostu odejść z tego miejsca. Czym prędzej pobiegłam do domu, by czasem ktoś mnie nie zatrzymał.
Siedziałam na barowym stołku w kuchni, sączyłam cappuccino, rozmyślając nad tym co niedawno się wydarzyło, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
   -Ja otworzę – krzyknął Alex – to pewnie Erin.
Czemu Demi nic mi nie powiedziała? Ja jej wyznałam co robię, gdy nie ma mnie w szkole lub w domu. Generalnie wiedziała prawie wszystko co robimy na próbach do występu One Direction. Gdy się spotykałyśmy nawet napomknęła czasem, że mi zazdrości, że spędzam z nimi czas. Ale w końcu w trakcie wspominania zaczęły przypominać mi się sytuacje, które jasno dały znać, że jednak jest coś nie tak, choćby ten raz jak zapraszałam ją by szła z nami do klubu. Odmówiła. Jaka osoba odmówiłaby takiej propozycji? Wtedy mnie to nie zdziwiło, możliwe, że podświadomie za bardzo cieszyłam się ze wspólnego wypadu z chłopakami, by to zauważyć. W każdym bądź razie, czuję w sobie, złość na Demi. Mam do niej wyrzuty, lecz również czuję jakąś niechęć do Niall’a.
   -Eeee… Claudia, do Ciebie – wychylił się nagle Alex z korytarza, puszczając mi oczko i śmiejąc się głupkowato. Do mnie? Kto o tej godzinie, mógł zawitać do mnie? Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi frontowych. Przechodząc koło mnie Alex, zahaczył barkiem o mój, a głupi uśmieszek nie schodził z jego twarzy. Jak się okazało w korytarzu stał Harry.
   -Cześć? – powitałam go tonem ,który zabrzmiał jak pytanie.
   -Hej – odpowiedział radośnie.
   -Coś się stało? – zapytałam.
   -A musiało się coś stać?
   -Niby nie… - odparłam niepewnie, opierając się o ścianę i spuszczając wzrok.
   -Czyli po pracy, ograniczamy się do rozmowy w korytarzu, na odległość dwóch metrów? – spytał.
   -Co? Nie! Nie no gdzie, nie ma różnicy, czy praca czy nie… - nie dokończyłam, ponieważ chłopak mocno przytulił mnie do siebie. Trochę zdziwiona odwzajemniłam uścisk. Było mi miło być tuloną tak szczerze z serca.
   -Bierz kurtkę i jedziemy – rzucił krótko.
   -Gdzie? – zapytałam.
   -Nie pytaj, to niespodzianka, dalej ubieraj się – pogonił mnie.
   -Ale Harry, gdzie? – zapytałam ponownie.
   -Nie pytaj się głupio, tylko jedź z nim – wtrącił głośno mój brat, po czym dodał ciszej – chociaż nie będziesz mi przeszkadzała.
   -Nie martw się, wszystko słyszeliśmy, a przede wszystkim ja – warknęłam.
Przebrałam się w jeansy, założyłam jednolitą koszulkę i do tego miętową jeansową kurtkę. Harry otwarł mi drzwi i przepuścił mnie w nich, potem podbiegł do swojego auta otwarł w nim drzwi i czekał aż wsiądę.
   -Co się tak podlizujesz? – zapytałam z uśmiechem, gdy usiadł na miejscu kierowcy.
   -Walczę o Twoje względy księżniczko – powiedział szeptem, podczas odpalania auta, jednak ja i tak to usłyszałam, lecz przepuściłam mimo uszu.
   -To w końcu mogę wiedzieć gdzie jedziemy?
   -Jasne, że możesz wiedzieć.
   -Więc?
   -Dowiesz się jak dojedziemy.
   -Ale ja chcę teraz wiedzieć. Chłopak tylko zaśmiał się w odpowiedzi. Gdy jechaliśmy słońce powoli zaczęło zachodzić, nie mogłam napatrzeć się na widoki, gdy przejeżdżaliśmy drogami za centrum miasta. W tym momencie aż przypomniał mi się mój kraj rodzinny, czyli Dania.
   -O czym myślisz wpatrując się w ten widok? – zapytał uśmiechnięty Harry.
   -O niczym konkretnym – westchnęłam.
   -Mam nadzieję, że zdążymy – powiedział.
   -Na co? Gdzie jedziemy?
   -Zaraz się dowiesz. Aaa, widzisz dojechaliśmy – oznajmił.
   -Plaża?
   -Aa plaża – powtórzył.
Wysiedliśmy i Harry kazał wdrapać się nam na jedną z najwyższych wydm. Gdy doszłam prawie na szczyt zaszedł mnie od tyłu i zakrył mi oczy dłońmi.
   -Okej, jak w romantycznych filmach, tak?
   -A właśnie tak – powiedział i odkrył swoje dłonie. Staliśmy na dużej wysokości, nasze ciała owiewał przyjemny ciepły wiatr, a przez rozchodzącą się panoramę, szczęka opadła mi prawie do kolan. Nie mogłam napatrzeć się na ten widok, piękne czerwono żółte słońce zachodzące za tafle spokojnego granatowego morza. I choć całe życie mieszkałam prawie nad samym morzem jeszcze nigdy w życiu ten widok mnie tak nie hipnotyzował. Odwróciłam się głową do Harry’ego, a on pocałował mnie w usta. Po chwili zaczął mnie gilgotać, na co ja nie dając sobie z nim rady zaczęłam od niego uciekać. Prosto mówiąc zjechałam z sypkiej wydmy i zaczęłam kierować się ku wodzie, gdzie piasek był mokry i ubity, dzięki czemu łatwiej było mi uciekać. Chłopak dał mi chwilę, a następnie ruszył za mną.
Uciekałam ile sił w nogach ale zdałam sobie sprawę jak w czasie ucieczki od Will’a, że nie mam szans. Lecz tym razem nie czułam prawdziwego strachu jaki towarzyszył mi poprzednio. Teraz czułam się bezpieczna, szczęśliwa i wolna. Zwolniłam, już nie miałam chęci dalej biec. Harry dobiegł do mnie, wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić.
   -Harry nie dobrze mi – krzyczałam, jednak chłopak nie zamierzał przestać dopóki nie stracił równowagi i runęliśmy na piasek.
   -Leżysz na mnie tak, że trochę mi przyduszasz, sama wiesz co – oznajmił, na co ja szybko zabrałam kolano z jego niefortunnego miejsca. Usiadłam na nim okrakiem i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
   -Już dawno nie byłem tak szczęśliwy – wyznał, patrząc uśmiechnięty w niebo.
   -Ja też nie – stwierdziłam i pocałowałam go w usta.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni kurtki. Przeturlałam się tak, że opierałam się teraz głową o ramię chłopaka i wyciągnęłam telefon. Dostałam sms’a od Will’a: „Cześć Kochanie. Przemyślałem to wszystko. Jeszcze nie mam dobrego pomysłu na przeprosiny dla Ciebie ale już niedługo coś wymyślę. Piszę, bo chcę byś wiedziała, że nie zapomniałem o Tobie. Byłem u Ciebie ale zawsze źle trafiałem i Twoja mama mówiła, że Ciebie akurat nie ma. Przepraszam Ciebie, byłem pijany, nie będę przecież wymyślał jakiś wymyślonych bajeczek. Wiem, że jesteś mądrą i wyrozumiałą kobietą i wierze, że wybaczysz mi chociaż za moją szczerość. Uwierz mi, że zrobię wszystko byśmy byli razem. Tęsknie za Tobą! „
Wpatrywałam się w tego sms’a czytając go po kilka razy.
    -Wybaczysz mu? – zapytał smutnym głosem Harry.
    -Nigdy! – powiedziałam i pocałowałam go w usta. Chłopak objął mnie, a ja zaczęłam rozmyślać i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Kiedy się obudziłam, byłam w swoim pokoju. Podparłam się na przedramieniu było ciemno jak w piwnicy, spojrzałam na zegarek dochodziła godzina pierwsza w nocy. Wsłuchałam się w ciszę domu, usłyszałam rozmowy dochodzące z pokoju Alex’a oraz cichutki oddech, lecz nie mój.  Zerknęłam na bok, koło mnie leżał śpiący Harry. Jednak gdy już mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności panującej w pomieszczaniu, zauważyłam, że chłopak ma otwarte oczy, które przyglądają mi się uważnie. Poczułam się trochę spięta. Chłopak pomimo, że tego nie widział jednak wyczuł i uśmiechnął się do mnie.
   -Będę się zbierał – oznajmił nagle i podniósł się z łóżka. Niekontrolowanie chwyciłam jego rękę.
   -Nie uważasz, że już za późno na powrót?
Chłopak zapalił nocną lampkę i spojrzał na mnie nie przekonany.
   -No wiesz jeśli chcesz możesz zostać na noc – dodałam – jutro z rana wrócisz do hotelu.
   -Kusząca propozycja. Aż się dziwie, że mi ją Ty proponujesz. No jeśli mogę to zostanę – zgodził się.
   -Czemu dziwna propozycja jak na mnie?
   -No bo jesteś mało dostępna, trochę zamknięta w sobie i ogólnie mnie nie lubisz.
   -Lubię Cię – odparłam, jednak mina chłopaka posmutniała – przepraszam ale nie rozumiem Harry.
   -No, bo… - urwał, ponieważ z drugiego pokoju zaczęły dochodzić niezwyczajne dźwięki. Na twarzy Harry’ego ponownie pojawił się uśmiech, a już po chwili obydwoje zaczęliśmy uciszać nasze chichoty.
   -Ludzkie ale mogliby to ciszej robić – zauważyłam, nadal uspokajać się.
   -Zależy mi na Tobie – wyznał nagle chłopak o boskich lokach.
   -Harry…
   -Nie ja rozumiem – przerwał mi – rozumiem, już to dawno zrozumiałem. Od samego początku nie mieliśmy dobrego kontaktu, a reszta się działa tylko dlatego, że zmuszałem Cię do tego. Rozumiem i zrozumiem, jak mi każesz teraz sobie pójść.
   -Harry daj mi skończyć! Ja Cię lubię… nawet… bardzo. Lubię.
Jego oczy po tych słowach momentalnie zabłyszczały. Okazywały nadzieję jaką ma w sobie Harry.
   -Ale… - od razu spuścił wzrok – może daj mi trochę czasu, troszeczkę, by się zastanowić nad tym wszystkim i jakoś sobie poukładać to.
   -Chodzi o Will’a? - zapytał retorycznie, na co ja przytknęłam głową – jasne, ale czy jest chociaż procent szansy?
   -Myślę, że jest – odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech – chcesz coś do picia?
   -Nie, dzięki, wiesz jestem już zmęczony, z chęcią bym się położył już spać.
Przez ten cały czas nawet nie zastanowiłam się gdzie położyć chłopaka, gdyby zaszła okoliczność zaproponowania mu noclegu. Prawdę mówiąc nawet nie miał prowizorycznej pidżamy, a wchodzenie teraz do pokoju Alex’a nie było dobrym pomysłem. Jednak nawet się nie zdążyłam rozejrzeć dokładnie, a chłopak już leżał w moim łóżku przykryty kołdrą, a jego jeansy, koszulka i skarpety leżały na ziemi.
   -Ahaaa… doobra - spuentowałam.
   -Wskakuj – rzucił krótko.
   -No wiesz… – nie dokończyłam, ponieważ chłopak wstał z łóżka i ruszył w moją stronę. Chwycił mnie za kraniec koszulki, a ja zaczęłam się wyrywać. Po chwili ściągnął ją ze mnie, a ja szybko wyciągnęłam z szuflady koszulkę od pidżamy i założyłam ją na siebie.
   -Szybka jesteś – odezwał się, na co ja pokazałam mu kpiarsko język. Zaczęłam ściągać jeansy i w tym momencie chłopak podszedł do mnie i objął. Moje spodnie były na wysokości kostek, a chłopak zbyt mocno przywarł do mnie, w związku z tym byłam pochylona do tyłu, co skończyło się tak, że obydwoje runęliśmy na podłogę.
   -Aua! – prawie krzyknęłam i zaczęłam się śmiać pomimo bólu kości ogonowej i łokci.
   -Przepraszam – zachichotał chłopak. Pomógł mi wstać, a sam rzucił się na łóżko i owinął kołdrą. Ja poszłam do łazienki, przebrałam się w spodnie od pidżamy i wróciłam do Harry’ego. Wzięłam koc leżący na parapecie i położyłam się po drugiej stronie łóżka.
   -No wiesz – wybąkał Harry i przysunął się bliżej mnie, tak że jak odwróciłam głowę moje usta były centralnie przy jego – to chyba oznacza, że musze Cię pocałować.
   -Em, nie, nie musi… - znowu nie dokończyłam, jego usta wylądowały na moich.





 Hejcia <3 Rozdział 13! Moja przyjaciółka go czytała i się jej spodobał, mam nadzieję, że i Wam on przypadnie :) Proszę o komentarze, ponieważ one bardzo motywują do pisania <3
Pozdrowienia :*
|Drake| ;)







piątek, 11 października 2013

Rozdział 12




Telefonów od Will’a nie odbieram, choć wydzwania do mnie już od jakiś czterech dni. Minęły cztery dni odkąd mnie zdradził… następny chłopak, który był moją otuchą przy pierwszym, który mnie zdradził. To wydarzenie musiało się rozejść po szkole, ponieważ dostałam sms’a od mojego eks Nath’a z treścią: „A nie mówiłem?”. Z domu wychodzę tylko i wyłącznie na treningi. W jakiś dzień dzwoniła do mnie moja przyjaciółka Erin. Umówiłyśmy się na zakupy, dobrze mi one zrobiły, bo choć przez chwilę nie myślałam o tym co się stało. Byliśmy na Promenadzie, bo to jednak jedno z najbardziej znanych miejsc pod względem tanich, a dobrych sklepów z ubraniami. Tego dnia spotkałam Niall’a, akurat Erin była w sklepie i przymierzała sukienkę na wesele swojej cioci, gdy blondyn do mnie podszedł.
   -Hej Claudia – przywitał mnie, po tym jak zgadłam kto zakrywa mi oczy dłońmi, gdyż właśnie to przedtem uczynił.
   -Hej Niall. Co tam u Ciebie słychać? – zapytałam.
   -Bywało lepiej, ale żyję. A u Ciebie?
   -Bywało lepiej, ale funkcjonuję – powtórzyłam – jutro mamy trening razem co nie?
   -Tak, fajnie, że pamiętasz – odpowiedział ucieszony – już niedługo nasz koncert i za razem wasz występ fajnie nie?
   -Nawet nie wiesz jak fajnie – powiedziałam i zaczęłam przeglądać wiszące przed sklepem ciuchy - A co Cię ściągnęło tutaj?
   -Przyszedłem z moją przyjaciółką Dem trochę na zakupy, trochę pospacerować, tak wiesz ogólnie zrelaksować się. A teraz siedzimy w kawiarni, chcesz to chodź do nas?
   -A nie dziękuje bardzo, jestem z przyjaciółką i pomagam wybrać jej sukienkę. Mamy jeszcze dużo do przejścia, więc nie tym razem. Może kiedyś indziej.
   -No dobra, to do zobaczenia – powiedział, objął mnie i poszedł w swoją stronę.
Tego samego dnia, jakoś pod wieczór przyszedł do mnie do domu Will, lecz moja mam powiedziała mu, że mnie nie ma, ponieważ, jak to mu wytłumaczyła –  przepijam smutki. Chłopak dał jej list i kazał przekazać wraz z nim przeprosiny. Co prawda cały czas byłam w domu ale za żadne skarby nie miałam ochoty spotykać z się z nim. W liście były przeprosiny bla, bla, bla… tłumaczenia, że był zbyt pijany bla, bla, bla… ,że zrobi wszystko by naprawić nasz związek bla, bla, bla… w skrócie mówiąc dyrdymały. Jednak moje załamanie nie mijało. A moje złamane serce ani trochę nie chciało się zregenerować. Cóż się dziwić. Na następny dzień od samego rana mieliśmy trening z chłopcami.
   -Dzień dobry jesteśmy One Direction i jesteśmy zwarci i gotowi! – krzyknęła cała piątka od razu po wejściu na salę. Mój humor nawet dzięki takim uroczym chłopakom ledwo się poprawił. Ćwiczyliśmy choreografię, kiedy wchodzimy, kiedy wychodzimy, kiedy znowu wchodzimy i ponownie wychodzimy ze sceny. I tak przez parę godzin, na całe szczęście nie było nudy. Chociaż ich zarządzający (nie znam się na tych całych menadżerach i innych) stwierdzili, że dobrze by było gdyby w paru momentach chłopcy dołączali się do naszego tańca. I tu zaczął się armagedon…
   -Co Ty robisz Louis – zawołałam ze śmiechem, gdy zaczęłam się przyglądać w lustrze jak chłopak powtarza po mnie kroki.
   -No przecież to jakoś tak szło, co nie? – powiedział i zaczął robić kroki przypominające ruchy do wszystkim znanych „kaczuszek”.
   -Nie zupełnie chłopcze – odpowiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Każdy z naszej grupy tanecznej, czyli ja, Rosie, Zoe, Chris i Milan, wziął pod swoje skrzydła jednego z chłopaków. Dzisiejszego dnia pasowało, ponieważ Oliver, nasze szóste ogniwo z formacji, niestety nabawił się kontuzji nogi – co u tancerzy jest normalnością, ale stwierdziliśmy by lepiej dzisiejszego dnia został w domu.
 - Dobra! Jeszcze raz powtarzamy! Ale tym razem wszyscy razem! Na trzy … - zawołałam Chris i włączył muzykę ponownie od momentu w jakim mieliśmy wejść.
   -No błagam Cię Harry ! Dobra, robimy przerwę. – warknął załamany Chris, a dziewczyny zachichotały na ich widok. Chłopacy zaczęli się ciągnąć po podłodze za spodnie. Po chwili nieuważnemu Zayn’owi spodnie zleciały z tyłka i wszyscy zaczęli się śmiać, a chłopak w ekstremalnym tępię je wciągnął z powrotem i zaczął gonić winowajcę tej sytuacji, czyli Louisa. Ja wyszłam na zewnątrz zapalić. Co prawda z reguły nie palę, lecz pod ciężarem tego wszystkiego co się działo niedawno, nie potrafiłam się od stresować i niestety jedyne co dawało mi ulgę od napiętych nerwów to, to gówno.
   -A Ty co? – usłyszałam po chwili męski głos za plecami – Ty przecież nie palisz.
   -Czasem trzeba – odpowiedziałam i podałam Zayn’owi zapalniczkę. Chłopak podziękował, odpalił papierosa i usiadł koło mnie na schodach.
   -Ładna pogoda – powiedział mocno wypuszczając dym. Siedzieliśmy w ciszy, nie odzywając się. Zayn co chwila bawił się wypuszczając kółka z dymu i szybko wsadzając zapalniczkę w dziurkę koła.
   -Nudzi Ci się? – spytałam, wpatrując się od dłuższej chwili w jego nieudolne starania.
   -Trochę. Jak tam samopoczucie?
   -Co prawda bywało lepiej ale nie jest najgorzej. A Twoje?
   -Bywało o wiele lepiej – odezwał się i rzucił peta na ziemie przydeptując go nogą – zerwała ze mną dziewczyna, znaczy dokładnie to trudno mówić że my byliśmy razem. Bo mi powiedziała, że tak naprawdę ona ma chłopaka i ja jestem aktualnie jej drugim.  Jak powiedziałem by z nim zerwała to ona odpowiedziała, że jakoś jeszcze coś ją trzyma przy nim i jeśli miesiąc poczekam to ona może jakoś z nim pogada. Ale ja kurwa, nie będę czekał.
   -Jak gdyby było na co – wtrąciłam cicho. Zayn odwrócił się i uważnie mi się przypatrywał.
   -Masz rację – stwierdził, jak gdyby dostał olśnienia – no kurcze Claudia masz rację.
   -Nie zasługiwała na Ciebie – powiedziałam gasząc papierosa w ten sam sposób co przed chwilą mój towarzysz.
   -Nie pomyślałem o tym. Wiesz nawet dzięki Tobie czuję się delikatnie lepiej na duchu. Znajdę sobie inną. W końcu dużo dziewczyn chciało by się spotykać z Zayn’em Malikiem.
   -To zabrzmiało bardzo pusto chłopie. A chyba pusty nie jesteś Zayn? – chłopak zamilkł i zaczął wpatrywać się w ziemie – nie masz jakiejś dziewczyny marzeń? Albo dziewczyny z którą lubisz rozmawiać, z którą czujesz się dobrze i swobodnie? Przy której jesteś sobą - Zayn’em Malikiem, a nie - Sławnym piosenkarzem Zayn’em Malikiem?
   -No jest taka jedna – oznajmił po chwili namysłu – znam ją od bardzo dawna. Jest dla mnie jak siostra.
   -Jak siostra? Jeśli jesteś tego pewien to ok. To może ktoś inny?
   -Chociaż już sam nie wiem. Parę lat temu była dla mnie jak siostra ale odkąd często wyjeżdżam… to jakby się zmieniło. Teraz gdy przyjeżdżam i ją widzę nie czuję tego samego co kiedyś. Teraz pomimo tego, że ją znam, można powiedzieć jak własną kieszeń to mnie do niej ciągnie jak nigdy. I nawet Ci powiem, że często myślę o niej gdy jesteśmy w tournee i nawet czuję tęsknotę do niej. Tak, teraz sobie to uświadomiłem… ja za nią tęskniłem ten cały czas.
Nagle z wielkim uśmiechem na twarzy ze studia wyszedł Harry.
   -Co tam porabiacie? – zapytał i wcisnął się pomiędzy mnie i Zayn’a.
   -Jesteś bezczelny! – warknęłam na niego, a Zayn zaśmiał się swoim charakterystycznym śmiechem. Od razu się podniosłam, lecz Harry złapał mnie w tali i pociągnął do tyłu, w wyniku czego wylądowałam na jego kolanach.
   -Zostaw mnie! – wrzasnęłam.
   -Kochanie, nie wyrywaj się – mówił, łapiąc moje ręce w uścisk bym nimi nie machała jak opętana. W końcu wygrał i już siedziałam spokojnie, lecz w mało przyjemnej pozycji, ponieważ mocno objął mnie rękami i przycisnął do siebie.
   -Zapalisz jeszcze po jednym? – zapytał Zayn, częstując mnie papierosem.
   -Nie dziękuję, co za dużo to nie zdrowo, poza tym nie posiadam wolnej ręki.
   -Ty palisz?! – burknął Harry, na co ja zadziornie się uśmiechnęłam – nie wolno Ci kochanie, to nie zdrowe. Przewróciłam ze znudzeniem oczami.
   -Przestań do mnie się tak zwracać.
 Chłopacy zaczęli sobie rozmawiać, a ja dalej próbowałam w jakiś sposób wyślizgnąć się z mocnego uścisku Harry’ego.
   -Dobra, ja idę do środka, idziecie, czy zostajecie? – spytał Zayn, gasząc drugiego papierosa.
   -Zostajemy, powiedz, że zaraz przyjdziemy – wyprzedził mnie Harry.
   -Niee!!! – krzyknęłam z wściekłością.
   -Tak! – warknął Harry.
Zayn spojrzał wymownie na Harry’ego. Jednak nawet ja zrozumiałam co przez to spojrzenie chciał mu dać do zrozumienia. Wiedząc, że nie dam rady wygrać z silnymi rękami Harry’ego oplatającymi mnie całą na wysokości brzucha, zaprzestałam wyrywania się i zmęczona opadłam lądując na jego ramieniu.
   -Już się w końcu zmęczyłaś? – zapytał ze śmiechem i obluźnił uścisk, dzięki czemu mogłam chociaż wyciągnąć ręce.
  -Puścisz mnie?
  -Ani mi się śni. Będę Cię cały czas trzymał byś mi nie uciekła.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
   -Czego Ty ode mnie chcesz Harry?
Chłopak nie odpowiedział, a jedynie w bardzo szybkim tempie przywarł swoimi wargami do moich. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam się sprzeciwić. Delikatnie się odchyliłam oraz próbowałam zejść nogami z jego kolan, jednak chłopak i tym razem to przewidział i jego ręka wylądowała na moim kręgosłupie, pomału przybliżając mnie ku sobie. Drugą dłonią zlokalizował moje ręce i jedną położył na swoim jednym ramieniu, a drugą osadził po drugiej stronie. Potem chwycił moją nogę i przeciągnął tak, że usiadłam okrakiem na jego kolanach. Na chwilę mogłam się „odczepić” od jego ust. Spojrzałam na niego lekko zdenerwowanym wzrokiem. Prawdę mówiąc miałam ochotę mu dać w twarz, jednak chłopak chwycił mnie za biodra i przysunął bliżej siebie, ponownie zbliżając swoje usta do moich. Tym razem już nic nie zrobiłam. Oplotłam rękami jego kark i zaczęliśmy się całować. Po chwili, gdy pocałunek dobiegał do końca otwarłam delikatnie oczy. Chłopak nadal miał je zamknięte. A na jego twarzy gościł, nie ukrywam przeuroczy uśmiech.
    -Dziękuję – powiedziałam szeptem.
Oczy Harry’ego automatycznie otworzyły się i spojrzał na mnie pytająco.
   -Za tamtą noc, kiedy dotrzymałeś mi towarzystwa – wyjaśniłam.
W odpowiedzi lekko pocałował mnie w czoło i pozwolił zejść z kolan. Postanowiliśmy wrócić do środka. Połaskotałam psotnie chłopaka po brzuchu, gdy tylko się podniósł, za to on w rekompensacie prawie zrzucił mnie ze schodków, ponieważ nieumiejętnie zarzucił sobie mnie na plecy, jak worek ziemniaków. I w owy sposób zostałam zaniesiona do samej sali na której ćwiczyliśmy. Jeszcze nie wszyscy dotarli z powrotem, więc rzucił mnie na materac, na którym siedział Louis wraz z Rosie, a sam położył się koło mnie.
   -Niall wyszedł – zawiadomił nas Louis.
   -Czemu? – zapytałam.
   -Nie wiem dokładnie. Zayn przyszedł, a ten ni stąd ni zowąd wziął torbę i wyszedł. Liam za nim pobiegł ale mówi, że wielce nic od niego nie wyciągną. Niby powiedział Liam’owi, że się strasznie źle poczuł i musi iść. Przed chwilą dzwoniliśmy do hotelu ale jeszcze go nie ma, więc nie wiadomo co z nim.
   -Eee… pewnie znowu mu coś odbiło. Nie ważne. Dojdzie do hotelu, nażre się w restauracji i pójdzie spać, a potem będzie nas budził w nocy głośno włączonym telewizorem. Tak jest często – powiedział Harry.
   -Nie mów tak Harry. Może tym razem naprawdę jest coś nie tak – stwierdził wchodzący właśnie wraz z Chrisem, Liam.
Po godzinie 17 byliśmy wolni. Chłopcy pojechali przebrać się do hotelu i między innymi zobaczyć co z Niall’em, a my rozjechaliśmy się do domów. Podjechałam pod dom, otworzyłam kliknięciem na pilota bramę i wjechałam do garażu. Weszłam schodami na górę do środka.
   -Cześć siostrunia – powitał mnie mój brat Alex.
   -Rodziców nie ma? – zapytałam zaglądając do gabinetu naszego ojca.
   -Pojechali na romantyczną obiado - kolację we dwójkę – odpowiedział.
   -A o której zawitają ponownie?
   -Pewnie rano… - urwał, ponieważ zadzwonił mu telefon, lecz po chwili dodał – dzisiaj Erin przyjeżdża na noc.
   -Gdzie?! – spytałam z lekkim przerażeniem.
   -No tutaj, a gdzie ma spać.
   -Eeee… nie wyobrażam sobie tego, gdy będę z Wami w jednym budynku.
   -No ja także, więc trzeba będzie się Ciebie pozbyć – oznajmił mierząc mnie wzrokiem.
   -Miałeś z nią zerwać lowelasie – przypomniałam ruszając w stronę schodów prowadzących na piętro – już dawno miałeś to zrobić.
   -Spokojnie, zrobię to – stwierdził, rzucając się na kanapę w salonie.
Nie odzywając się już, poszłam do mojego pokoju. Brudne, przepocone ciuchy wyciągnęłam z torby i wrzuciłam do kosza na pranie. Wzięłam świeże rzeczy i poszłam do łazienki wykąpać się. Po gorącej kąpieli, jedynie na co miałam siły to dojść do łóżka i położyć się. Z dołu dosłyszałam jak Alex rozmawia z Erin: „Tak, Słońce nikogo nie będzie, prócz Claudii ale wiesz, że ona nam nie będzie przeszkadzała… co? Co mówisz? Haha! Nie, raczej nie znajdę jej chłopaka na dzisiaj by się mogli zająć sobą i nam nie przeszkadzać”. Już sobie wyobrażam co dzisiejszej nocy będzie się działo w pokoju Alex’a. Może rzeczywiście będzie lepiej jak ulotnie się z domu. Tylko gdzie mam się podziać. Nagle do głowy przyszła mi Demi, już dawno się z nią nie widziałam. Postanowiłam więc nie tracić czasu i odrazy zejść zobaczyć co u niej. Wyszłam ogrodem, przeszłam przez płot i zdzwoniłam do frontowych drzwi. Nikt nie otwierał. Zapukałam. Z drugiej strony usłyszałam jakiś męski głos i zbliżające się kroki. Gdy drzwi się otworzyły nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kto stał naprzeciwko mnie…








 Hejcia moi drodzy! :*  Tak jak obiecałam tak dodałam :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Czytajcie i komentujcie ;)) Pozdrawiam <3



poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 11


Oczami Demi Booth

Niall wydzwaniał do mnie od samego poranka. Cokolwiek mój przyjaciel chcę ode mnie, zdaje sobie sprawę, że musi być to problem poważny, ponieważ chłopak sam należy do ludzi uwielbiających spać. Nękana telefonami powtarzającymi się co 15 minut, stwierdziłam, że dalsze próbowanie zaśnięcia nie ma zupełnie sensu. W końcu po setnym sygnale odebrałam komórkę.
   -Tak Niall?
   -W końcu odebrałaś. Mam mały problem i musiałbym się wygadać, masz czas by się spotkać?
Przerejestrowałam zadania na dzisiaj.
   -Raczej tak, ale tak o…
   -Za 40 minut? – wtrącił chłopak.
   -Wiesz która jest godzina Niall ?! Posiadacie zegarek w tym waszym hotelu?
   -No dochodzi 9:00. Proszę Cię Demiii! Moja siostro! Błagam Cię!
   -Widzę, że naprawdę musi być to poważna sprawa. No niech Ci będzie o tej wczesnej porze. To wleć do mnie, a potem gdzieś pójdziemy.
   -Ok. Za 30 minut jestem.
   -Nie! Niall! Mówiłeś za 40 minut… - krzyknęłam do słuchawki, jednak chłopak już tego nie usłyszał, ponieważ się rozłączył.
Z oporem wyszłam z łóżka. Otwarłam okno i ciepłe, lecz świeże powietrze natychmiast wleciało do mojego pokoju. Zaczęłam się zastanawiać w co się ubrać. Po dłuższym czasie z powodu małej ilości czasu do przyjścia mojego przyjaciel postanowiłam pospiesznie założyć szare jeansy oraz jeansową koszulę obwiązaną ku dołowi. Stwierdziłam, że świetnie będą pasowały do tego zestawu moje nowe białe conversy. Gdy schodziłam schodami na parter zadzwonił dzwonek do drzwi.
   -Kochanie to ktoś do Ciebie? – odezwała się moja mama z kuchni.
   -Tak, to Niall – odpowiedziałam.
Drzwi wejściowe w większości zrobione były z matowego szkła, więc doskonale widziałam za nimi sylwetkę chłopaka. Niall rzucił mi się na szyję od razu po tym jak mu otworzyłam.
   -Błagam pomóż mi – szepnął mi do ucha. Już wiedziałam, że nie jest dobrze. Coś się musiało wydarzyć w jego życiu, ponieważ szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
   -Dobrze Niall, pomogę Ci na tyle na ile dam radę – odpowiedziałam, czule głaskając chłopaka po jego blond czuprynie.
Zaprosiłam go do salonu, w którym czekała już moja mama i gdy tylko Niall pojawił się w środku, rzuciła się na niego serdecznie go obejmując – lub bardziej nazwałabym to duszeniem go.
   -Niall jak ja Cię dawno nie widziałam – zaczęła, obejmując jego twarz w rękach i oglądając go z każdej strony – jak Ty wymężniałeś. Moja cała rodzina uwielbiała Niall’a, tak samo jak jego rodzina uwielbiała mnie i moją siostrę. Przez to, że razem się wychowywaliśmy byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
   -Miło ciocię znowu widzieć – odpowiedział nieśmiało. Jego policzki były już całe czerwone od miętolenia przez moją mamę, zaś jego ułożona fryzura… nie była już tak ułożona. Jednak Niall z całej piątki najmniej się przejmował jak wygląda i sądzę, że w tej chwili nawet nie zauważył jak jego włosy oklapły.
   -Jadłeś śniadanie? – zapytała opiekuńczo moja matka.
   -Szczerze powiedziawszy to nie zdążyłem – odparł.
   -To zjecie razem z Demi, bo ona też tak się guzdrała, że nie zdążyła. Posłałam mamie porozumiewawcze spojrzenie. 
Po śniadaniu usiedliśmy z blondynem na kanapie w salonie. Nasza rozmowa krążyła na razie w wspomnieniach z przeszłości.
   -To o co chodzi Niall – przerwałam w końcu nasze wspominki.
   -No nie wiem jak zacząć… no bo mam problem…
   -Najlepiej zacznij od początku – doradziłam.
   -Bo my mamy ten koncert i jak pewnie wspominaliśmy Ci, w tle mają tańczyć tancerze, no i mamy już od jakiegoś czasu z nimi próby ale, że okazali się być naprawdę fajni to często widzimy się z nimi prywatnie… no wiesz imprezy, spacery, wypady i tym podobne. I w ich formacji jest czterech facetów i trzy dziewczyny.
   -Zakochałeś się ? – przerwałam mu śmiejąc się pod nosem.
   -Skąd wiesz? – zapytał bardzo zdziwiony.  
   -Nie widziałam Cię nigdy w takim stanie. Potem wzięłam pod uwagę, że nigdy nie byłeś „zabujany” w dziewczynie i tak jakoś samo wyszło.
   -No przyznaję. Nie wiem co mam robić. Ona jest taka ładna. I jeszcze dodatkowo mega się z nią gada.
   -W takim razie działaj – powiedziałam posyłając mu uśmiech, jednak on nie odwzajemnił go.
   - Nie wiem co mam myśleć, bo ostatnio było takie jedno dziwne zdarzenie. Byliśmy na imprezie wszyscy razem. To było w pierwszy dzień jak się poznaliśmy. I tak się złożyło, że tańczyłem z nią wolnego i tak wiesz… coraz bardziej się zbliżaliśmy do siebie, lecz ona potem stwierdziła, że przesadzamy i zaproponowała drinka. Zgodziłem się i szedłem tuż za nią do baru, jednak po drodze zaczepił mnie Liam i zaczął gadać o tym jak widział nas tańczących… pogratulował, jakby było czego i ja ruszyłem znowu w stronę baru. Widziałem między tłumem jak stoi oparta o ladę i wpatrywała się w prawo. Potem jak barman podał jej drinki poszła w tamtą stronę, a ja właśnie w tym samym momencie podszedłem w miejsce gdzie ona stała. Zauważyłem, że stoi na zakręcie, miała minę jakby zobaczyła coś przerażającego, szybko odwróciła się na pięcie i z tą samą miną ruszyła pędem do przodu, lecz po chwili Harry zatarasował jej drogę i wleciała w niego razem z drinkami. W tej samej chwili ja ruszyłem w ich stronę, cały czas wpatrywałem się w tok zdarzeń. Ona zaczęła go przepraszać, co najmniej na to wyglądało i tak ślicznie, delikatnie ścierać swoją dłonią JEGO koszule – słowo „jego” wycedził przez mocno zaciśnięte zęby – i ona go ominęła i wbiegła w tłum ludzi, a Harry poszedł za nią. Poszedłem za nimi, lecz zniknęli mi w tłumie i dalej nie wiem gdzie się podziali.
   -Pewnie coś się stało i jestem pewna, że miałbyś plusy gdybyś poszedł za tą dziewczyną. Ale, że raz zmarnowałeś szansę, nie oznacza, że następną zmarnujesz.
   -No wiem ale to nie wszystko. Potem my wszyscy szukaliśmy Harry’ego i Claudii. Nigdzie ich nie było, została jedynie torebka Claudii i dziewczyny ją zabrały by jej oddać. Strasznie się martwiliśmy, bo komórka Claudii była w jej torebce, a Harry nie odbierał, a potem miał wyłączony telefon. Ale nic nam nie pozostało jak czekać na jakiś odzew.
   -I jaki był finał – zapytałam, naprawdę wciągnięta tą historią.
   -Harry wrócił około południa i powiedział, że przez noc był z Claudią. Ja od razu wybiegłem z pomieszczenia… - zakończył, a jego oczy zrobiły się jak dwa błyszczące się szkiełka.
   -I sądzisz, że oni... wtedy?
   -Nie wiem ale wiesz jaki jest Harry – stwierdził i spuścił smętnie głowę – obawiam się, że tak. Tym bardziej, że widziałem jak na nią patrzy. Wiesz… ten jego wzrok jest inny gdy patrzy na dziewczynę, która mu się podoba,
   -Tak wiem, jeszcze pamiętam.Ciężka sprawa.
   -Ciężka sprawa?! To jest niczym armagedon! Jeszcze niczego takiego nie czułem do dziewczyny. Nigdy. Rozumiesz, nigdy! A tu nagle mój przyjaciel postanowił sobie ją przelecieć.
Rzadko widywało się Niall’a w tak beznadziejnym humorze. Nawet długi brak jedzenia nie psuł mu tak humoru i nie sprowadzał do takiego stanu w jakim obecnie się znajdował. Nie miewałam takich sytuacji związanych z nim i w tej chwili naprawdę nie wiedziałam co poradzić mojemu przyjacielowi. Przysunęłam się do niego i objęłam go. On zrobił to samo, a po chwili poczułam jego łzy na moim gołym ramieniu.
   -Przepraszam, że to powiem ale teraz w jakimś stopniu czujesz to co ja czuje przez tyle lat.
Chłopak oderwał głowę i na mnie spojrzał pytająco, lecz po chwili się domyślił.
   -Rzeczywiście – przyznał, a mi także łza wyleciała z oka – tylko z tym wyjątkiem, że Zayn do Ciebie coś czuję. A Claudia do mnie nic.
  -Tak… Zayn do mnie. Bardzo śmieszne.
  -No naprawdę – wtrącił Niall.
  -Naprawdę? Gdyby coś do mnie czuł to cholera nie leciałby na inne laski. Niall co Ty wygadujesz! Nie widzisz tego?! On ma mnie w dupie, a ja tylko łudzę się tym, że kiedyś Zayn zrozumie. Przez tyle lat… tyle lat tylko o nim myślę. Tylko on mnie najbardziej interesuję. Strasznie boli gdy uświadamiam sobie, że nigdy nic z tego nie będzie. A te Twoje gadanie, że to tylko kwestia czasu jak będziemy razem to kompletne bzdury! Bardzo mnie boli dawanie mu rad miłosnych. Tym bardziej, że wszystko co wymyślę, dostaję zupełnie inna dziewczyna. A przecież wiadomo jakie pierwsze pomysły wbijają do głowy… te które sami chcielibyśmy przeżyć. Ostatnio doradziłam mu by napisał list miłosny do tej swojej ostatniej dziewczyny. Wiesz ile bym oddała by ten list był zaadresowany na moje nazwisko?! Niall nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cierpię! – wyżalałam się, a łzy płynęły jak z wodospadu – czasem myślę, że w obecnej chwili zrobiłabym jednak wszystko by o nim zapomnieć, a nie by on był ze mną, bo to i tak jest nierealne.  Szczerze to męczę się, gdy się z Wami spotykam, co najmniej, gdy w towarzystwie jest Malik. Mój wzrok co chwila jest na jego twarzy. Chociaż nie chcę, cały czas go obserwuję. Przyglądam mu się z ogromny zaciekawieniem. Nie wiem Niall czy wiesz jak to jest… jeśli rzeczywiście się tak zakochałeś w tej dziewczynie to pewnie niedługo się przekonasz. Chociaż z całego serca bracie nie życzę Ci tego, bo Cię kocham i nie chcę byś cierpiał tak jak ja z miłości.
By się odprężyć i zapomnieć o naszych problemach, postanowiliśmy wyjść na miasto. W końcu mogłam pokazać się w moich nowych conversach. Szłam przy boku mojego najlepszego przyjaciela i próbowałam nie dopuszczać żadnych myśli związanych z Zayn’em. Doszliśmy do jednego z centralnych miejsc Los Angeles, w którym mieściło się mnóstwo sklepów z odzieżą. Dopiero wtedy Zayn zupełnie wyleciał mi z głowy. Potrzebowałam kurtki na zimniejsze dni, które co prawda były tutaj rzadkością ale jednak się zdarzały. Niall zaproponował mi pomoc jednak już po minięciu pierwszej restauracji, nie było go koło mnie.
I stwierdziłam, że pójdę sama, a on mnie dogoni. Wchodziłam do wszystkich sklepów jednak żadna z wystawionych kurtek nie rzucała mnie na kolana. Mój przyjaciel po pewnym czasie mnie dogonił i pomagał mi w wyborze jednakże on sam przyznał, że nie widzi nic ciekawego. No cóż, kupi się innym razem. Gdy szliśmy promenadą parę osób nas zaczepiło, gdyż rozpoznali Niall’a i prosili go o autograf lub szybkie wspólne zdjęcie – które to mi przyszło zrobić. Zdarzyło się nawet, że jeden facet zapytał czy jesteśmy razem, na co Niall odpowiedział: „Nie, to moja siostra” i pocałował mnie w czubek głowy, niczym kochający starszy brat młodszą siostrę. Chłopak jest wspaniały, jego przyszła żona będzie miała z nim dobrze, jestem tego pewna.
Usiedliśmy w kawiarni. Promenada zaczęła zapełniać się ludźmi, którzy przyszli tak jak my na zakupy. Zamówiliśmy po małym deserze lodowym i shake’u. Niall należy do osób niezdarnych i już po chwili trochę bitej śmietany wylądowało na jego koszulce. Na nieszczęście dzisiejszego dnia założył ją czarną, więc plamę  będzie widać.
   -Zaraz przyniosę Ci chusteczki – oznajmiłam i wstałam od stolika. Podeszłam do lady na której stały serwetki i wzięłam ich kilka.  W tym samy czasie zauważyłam kątem oka dłonie podążające od tyłu, które zasłoniły moje oczy. Automatycznie jedną ręką chwyciłam owe dłonie. Chwilę później poczułam miły dotyk ust na moim policzku. Zapach jaki poczułam powiązany razem z dotykiem wywołał ciarki na mojej skórze. Doskonale znałam ten zapach. To on śni mi się każdego dnia.
   -Cześć Zayn – powiedziałam cicho.
   -Skąd wiedziałaś – zapytał zdziwiony, odsłaniając mi oczy.
   -Jakoś tak… - odpowiedziałam i ruszyłam z powrotem do stolika przy którym siedział Niall.
Zayn poszedł za mną.
   -Ooo… siema Niall – odezwał się, lecz z obojętnością w głosie. Niall na to tylko poruszył głową w górę. Dałam blondynowi chusteczki i usiadłam. Zayn przysiadł się i zaczęliśmy gadać. Zauważyłam, że między chłopcami nie zupełnie gra. Musieli o coś się pożreć. Z drugiej strony to tylko chłopacy, mają prawo się pokłócić tym bardziej, że od ostatnich paru miesięcy spędzają ze sobą prawie 24 godziny na dobę.
   -Zaraz przyjdę – krzyknął nagle Niall, zerwał się z krzesła i wybiegł z kawiarni. Przez okno zauważyliśmy go jak podchodzi do Claudii. Zrobił to samo co Zayn mi, czyli zaszedł ją od tyłu i zasłonił jej oczy. Z jego opowiadań dobrze wiedziałam, że to chodzi o tą samą Claudie, która mieszka za moim płotem. Która może mieć wszystkich chłopaków ze szkoły (jak się teraz okazało, nie tylko ze szkoły), która należy do elity szkolnej i która jest moją najlepszą koleżanką. Jednak coś dawało mi sygnał by nie mówić chłopakom o tym, a przede wszystkim Niall’owi. Claudii też nie zamierzałam teraz tego mówić. Zdawałam sobie sprawę, że gdybym to wyznawała na lewo i prawo z pewnością była bym bardzie lubiana, choćby w szkole… ale po co mi to? Nie potrzebuję takiej przyjaźni. Chociaż jestem jednego pewna, że Claudia kumpluję się ze mną nie dlatego, że mam sławnych przyjaciół. I takiej przyjaźni chcę.
   -Moja kochana Demi – zaczął Zayn, a ja od razu oderwałam wzrok od szyby, moje serce zaczęło bić o wiele mocniej, niż normalnie – pamiętasz jak zawsze dawałaś mi rady? Co do wiesz, dziewczyn?
Poczułam jakby na moje serce zaraz miał zlecieć duży głaz.
   -Pewnie, że pamiętam Zayn – odpowiedziałam jednak wraz z przełykaną śliną zjadłam końcówkę jego imienia.
   -Kurde, no bo znowu mam problem… ostatnio na koncercie była nowa wizażystka i ona ma córkę, która przychodziła i się od swojej matki uczyła i kurczę no jest strasznie ładna… tak się w niej zabujałem jak w żadnej – stwierdził, na co ja pomyślałam: „mówisz tak za każdym razem Zayn” – no i spotkaliśmy się już wiele razy i jakoś tak się złożyło, że się zapytałem czy by czasem nie chciała spróbować, wiesz… byśmy byli parą, no i ona się zgodziła.
„Co się dziwić, każda by się zgodziła” – pomyślałam. Łubudum… głaz spadł na moje podziurawione serce. Znowu! Zayn znowu nie jest singlem.
   -I jak wam idzie? – zapytałam, udając zachwyconą i ciekawą, jednakże mój głos mówił w tej chwili zupełnie co innego.
   -Na razie świetnie, dziękuje – oznajmił uradowany.
   -To w czym mam pomóc Ci?
   -Bo nie długo są jej urodziny i kompletnie nie wiem co jej kupić. A że jesteś kobietą to mam nadzieję, że mi doradzisz.
Nagle zadzwonił mu telefon. Zerwał się i wyciągnął swojego iPhona z kieszeni spodni. Zaczął stukać palcami w ekranik i uśmiechnął się słodko.
   -Ooo… Demi będziesz miała szansę ją poznać – powiedział i zaczął rozglądać się przez okno. Po chwili do kawiarni weszła czarno włosa dziewczyna, a twarzy Zayn’a nie dało się opisać słowami. Był cały rozpromieniony.
   -Hej, jestem Christina – dziewczyna podeszła wpierw do mnie i podała mi rękę, uśmiechając się.
   -Cześć Demi – odpowiedziałam i spuściłam wzrok na brudny półmisek od deseru lodowego.
   -Cześć kochanie – usłyszałam Christine, a potem dźwięk jaki towarzyszy przy dawaniu buziaka w usta.
   -Co tam skarbie? Gdzie się wybierałaś? Mam nadzieję, że nie na randkę, co? – wypytywał ze śmiechem Zayn. Dziewczyna zachichotała i dała mu całusa w policzek. Łzy zbierały mi się w oczach, zaczęła szybko mrugać by się ich pozbyć, jednak powoli nic to nie dawało.
   -Wiesz co Zayn ja już pójdę, bo widzę, że coś Niall długo nie przychodzi – odezwałam się – do zobaczenia.
   -Eeee… zabujał się w tej Claudii, a przecież wie dobrze, że nie ma szans. Uważam, że Harry ma większe, ale widzę, że ta dziewczyna wcale nie jest chętna na ich zaloty, nie wiem czemu ale tak mi się wydaję. No dobra to do zobaczenia Demi – powiedział i wstał by mnie przytulić.
   -Miło było Cię poznać Christin, mam nadzieję, że do zobaczenia – skłamałam i czym prędzej wyszłam z kawiarni. Przez chwilę szłam przed siebie wpatrzona w betonowy chodni, jednak już po chwili wpadł we mnie Niall.
   -Coś się stało? – zapytał i od razu mnie objął.
   -Tak, do Zayn’a przyszła jego nowa dziewczyna – zaczęłam wraz z tym płacząc mu w rękaw – i powiedziałam do jego dziewczyny, że mam nadzieje, że do zobaczenia, a tak wcale nie jest! Niall ja nie chcę jej już nigdy więcej na oczy widzieć! Nigdy! Mam już jej dosyć na pierwszy raz! Niall mam już wszystkiego dosyć!

Hej Wszystkim :D Co u Was? :)) Chciałam podziękować za wszystkie wejścia oraz komentarze <3 cieszę się, że mój pierwszy w życiu blog z opowiadaniem przypadł komuś do gustu ;) Rozdzialik 11 :D chyba najdłuższy ze wszystkich jak na razie ;)) Miłego czytania <3 ;*