OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 10




Sama nie wiem ile łącznie przebiegłam, wiem jedynie, że zaraz padnę. Mój przeciwnik trochę spauzował i zrobił sobie przerwę. Jednak widać, że nie odpuści. Gdy on stanął, ja wzięłam pięć głębokich oddechów i ruszyłam szybkim krokiem dalej. Czułam, że on wie, że nie ma konkurencji i to tylko kwestia czasu jak mnie w końcu złapie. Podążałam z powrotem w stronę ulicy, jednak uciekanie po plaży nie było dobrym patentem. Co chwila odwracałam się by zobaczyć czy Will skończył już swoją przerwę i czy czasem znowu nie biegnie. Marzyłam by ten chłopak darował sobie i poszedł w drugą stronę. Jego pauza trwała trochę więcej niż się tego spodziewałam i bez problemu dotarłam na betonową drogę. Już nie odwracałam się tak często. Jednakże po chwili usłyszałam ponownie biegnące kroki. Ruszyłam na nowo na łeb na szyję przed siebie. Biegłam ile tchu, ale niestety nie odpoczęłam na tyle na ile było by mi to potrzebne. Byłam coraz bardziej zrezygnowana. Chciałam się już poddać. Niechaj się dzieje co ma się dziać, pomyślałam. Wbiegłam na drewniany chodnik idący w stronę plaży. Drewniane deski pod nogami uginały się skrzypiąc. Po chwili nie tylko moje kroki dało się usłyszeć, lecz także osoby biegnącej za mną. Już nie dawałam rady. Poczułam uderzenie z boku i wylądowałam na piasku. Zamknęłam oczy, zaczęłam płakać i wyrywać się. Mój przeciwnik starał się usiąść na mnie okrakiem, lecz ja machałam ile sił nogami i rękoma.
   -Już Claudia! Uspokój się! Wszystko jest dobrze. To tylko ja. Harry. Harry Styles. Nie pamiętasz. – usłyszałam cichy głos, przeplatający się z moimi jękami. Moje ręce zostały przytwierdzone do piasku, na wysokości głowy. Zaczęłam głęboko oddychać i pomału otwarłam oczy. Rzeczywiście nade mną siedział Harry.
   -Co Ty tutaj robisz? – zapytałam cichym wyczerpanym głosem.
   -A myślałaś, że Cię zostawię? – odpowiedział pytaniem, lekko uśmiechając się. Omijałam jego wzrok, który był skupiony na mojej twarzy. Było to łatwe, ponieważ był ode mnie wyższy i nawet siedząc na mnie jego głowa była wyżej niż moja.
   -Już się trochę uspokoiłaś?
   -Chyba tak – odparłam. Podniosłam wzrok by spojrzeć w jego oczy, lecz jako pierwsze moją uwagę przykuło mocno zaczerwienione miejsce na jego szczęce. Spojrzałam na niego pytająco.
   -Tak, to Twój chłopak – oświadczył. Chciałam coś powiedzieć jednak, jedyne na co było mnie w tym momencie stać to poruszenie wargami. Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę miejsca, gdzie przed chwilą stał Will. Chłopaka już tam nie było. Nadal ciężko oddychałam ale mój oddech wracał powoli do normy. Spojrzałam na Harry’ego, on uważnie mi się przyglądał, zawahał się, a po chwili pocałował mnie w policzek. Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia i spuściłam wzrok, jednak jeszcze bardziej się speszyłam, ponieważ chłopak na mnie siedział okrakiem.
   -Mógłbyś zejść ze mnie? – zapytałam zawstydzona.
   -Jasne – odpowiedział spokojnie i przełożył nogę. Wstałam i otrzepałam się z piasku.
   -Claudia, a w ogóle wiesz gdzie jesteśmy?
   -Nie mam zielonego pojęcia Harry – przyznałam, rozglądając się. Było ciemno, nie każde plaże w Los Angeles są oświetlane. Jednak nawet ulica w pobliżu nie była oświetlona.
   -Nie wiem gdzie jesteśmy, naprawdę – załkałam – nie wiem nawet w którą stronę mamy iść.
   -Kurwa mać, rozładował mi się telefon, ja pierdole! – zaklął Harry – nie martw się, sądząc po temperaturze, braku zapalonych lamp ulicznych oraz położeniu księżyca, którego cholera nie widzę, uważam że dochodzi godzina czwarta.
   -To co w takim razie robimy?
   -A Ty nie masz telefonu?
   -A gdzie miałabym go mieć… został w torebce, która została przy stoliku w klubie. Dobra, może choćby w tamtą stronę. Co Ty robisz?!
   -Szykuje sobie miejsce do spania – rzucił krótko.
   -Jak… to? Chcesz tutaj zostać? Na plaży?! Całą noc?
   -Jeśli rzeczywiście dochodzi czwarta to zaraz powinno robić się jasno, chwile się prześpimy i pójdziemy do domu.
   -Nie głupi pomysł! Jestem za tym byśmy poszli – warknęłam.
   -Przecież Ty ledwo na nogach stoisz, z resztą ja też jestem zmęczony.
   -Nie zgadzam się. Ja idę, jak chcesz zostań – rzekłam i ruszyłam na przód. Jednakże już po momencie moje nogi odmówiły współpracy i upadłam na piasek. Uklękłam, podparłam się rękoma, spuściłam głowę i zaczęłam szlochać.
   -No ja też nie dam rady iść dalej – westchnął teatralnie Harry i upadł koło mnie.
   -Nie wkurzaj mnie – jęknęłam – jestem wyczerpana psychicznie.
   -Fizycznie też – powiedział i pchnął mnie ręką. Wylądowałam bezwładnie i nie miałam już żadnej ochoty się ruszyć. Zamknęłam oczy. Bardzo zimny wiatr stał się teraz naszym jedynym przeciwnikiem.


Obudziłam się cała obolała. Pustka w miejscu gdzie było serce nie wypełniła się przez te godziny snu. Otwarłam oczy ale zamiast rozchodzącej się na kilometry plaży dostrzegłam jedynie materiał białej koszulki, który co chwila delikatnie się unosił. Poczułam delikatny ciepły podmuch, w trakcie opadania materiału. Nie ruszyłam się. Spojrzałam kątem oka na moją talie na której bezwładnie leżała ręka. W tym samym momencie owa ręka poruszyła się, ścisnęła moją kość biodrową i przysunęła mnie bliżej białego materiału, który teraz stykał się z moim nosem. Wyczułam usta na moim czole i większy podmuch ciepła. Zamknęłam oczy i ponownie zasnęłam.

   -Czas wstawać – obudził mnie cichy, lekko ochrypły głos – już jest dzień, słońce wzeszło, robi się ciepło.  Otwarłam jedno oko. Znowu dostrzegłam jedynie biały materiał. Podniosłam głowę ku górze. Z góry przywitał mnie uśmiech Harry’ego.
   -I jak spało się dobrze? Było Ci bardzo zimno? Pokiwałam przecząco głową.
   -Czyli nie spało Ci się dobrze? – zapytał ze śmiechem.
   -Dobrze mi się spało, tylko zimno nie było… znaczy dobrze, że zimno nie było – wybąkałam, siadając.
   -No to co? Ruszamy do domu?
   -No tak – odpowiedziałam, wstając i otrzepując się z piasku, który był już wszędzie.
   -To którędy panno Drake?
   -Skąd znasz moje nazwisko?
   -Przeczytałem w waszym studiu tanecznym – odparł, puszczając mi oczko.
   -Już wiem gdzie jesteśmy! Kurde tu blisko jest mój dom, trzeba tylko przejść przez lasek. Jasna pogoda!!! Byliśmy tak blisko.
   -Ja tam nie żałuję dzisiejszej nocy.
   -A i jakby co, to co było na tej plaży, na tej plaży ma pozostać Harry. Idziemy do mnie, odwiozę Cię.
   -Ale czemu ma tu pozostać? – zapytał lekko zmartwiony, lecz ja to pytanie zignorowałam, pomimo tego, że chłopak powtórzył je z pięć razy podczas drogi do mojego domu. Po cichu weszliśmy do domu. Wszyscy prócz mojej mamy jeszcze spali.
   -Claudia! Co się stało? Wiesz jak się martwiłam, nie odzywasz się, nie piszesz. Dopiero Rosie zadzwoniła, że coś się wydarzyło z Will’em. Ale sama nie potrafiła mi powiedzieć co się stało. To prawda?
   -Mamo nie martw się, jestem prawie cała ale zdrowa. Pozwolisz, że przedstawię Ci Harry’ego. Mamo to Harry. Harry to moja mama Agnes. Harry jest z tego zespołu dla którego będziemy pracować.
   -Miło panią poznać. Oj Claudia, pracować to tak brzmi… dziwnie – odparł zmieszany.
   -Widzę, że dzisiejsza noc nie należała do łatwych sądząc po tym, że piasek masz nawet w uszach. To może niech Harry się wykąpie, a Ty znajdź coś w ubraniach Alex’a dla niego na przebranie. A ja w tym czasie zrobię wam śniadanie.
Poszliśmy na górę, dałam chłopakowi ręcznik, a ja sama poszłam do pokoju mojego brata.
  -Hej! Pobudka, wstać, koniom wody dać! – wrzasnęłam – Alex wstawaj!
   -Czego chcesz? Jest dopiero po siódmej rano – warknął i nakrył się kołdrą.
   -Potrzebuję jakiejś koszulki i spodni, bo kolega nie ma się w co przebrać.
   -Eee… właśnie, coś posłyszałem, że miałaś kłótnie z Will’em – zaśmiał się.

   -Zdradził mnie – odpowiedziałam stanowczo.
   -Co?!!! – ryknął Alex i tak się zamachnął ręką, że aż spadłam z jego łóżka.
   -Co zrobił! Powtórz!
   -To co słyszałeś, zdradził mnie.
   -Co za skurwysyn! Ale, że buzi, buzi z jakąś inną laską?
   -Chciałbyś, widziałam jak do kibla razem włażą – mówiłam bez uczucia, przeglądając gadżety brata poustawiane na półkach.
   -Nie no kurwa! A chciał ode mnie gry jebaniec pożyczyć. Dupidajek jeden. Kurwa mać, ja go rozjebie!
   -Dobra przestań przeklinać, bo sąsiadów pobudzisz. Nie chce mi się o tym gadać, daj mi te ciuchy i spadam.
   -Pogadamy jak się obudzę. Ciuchy weź jakieś z szafki, byle nie te w których mnie często widzisz – oznajmił, obrócił się na lewy bok i zasnął.
Wzięłam jakąś szarą koszulkę z nadrukiem i materiałowe trzy-czwarte spodenki. Weszłam do swojego pokoju, w łazience leciała woda, czyli Harry się jeszcze kąpał.
   -Harry, zostawiam Ci tutaj ciuchy na łóżku, ja wyjdę, jakby co – krzyknęłam zza drzwi.
   -Dobra nie musisz wychodzić – powiedział i zanim zdążyłam wyjść chłopak wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem w pasie.
Speszona odwróciłam się dwa razy na pięcie i w końcu podeszłam do okna i udawałam, że czemuś się z zaciekawieniem przyglądam.
   -Fajna reakcja – zachichotał. Wyjęłam ciuchy z szafki i powędrowałam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz, ponieważ obawiałam się, że Harry mógłby być na tyle bezczelny i po prostu wejść. Wzięłam szybki ale dokładny prysznic i po niespełna 10 minutach byłam już wykąpana i ubrana. Wyszłam z zaparowanej łazienki, ślicznie pachnąc grejpfrutowym płynem do kąpieli.
   -Mogłeś zejść już na dół, moja mama pewnie już nam śniadanie uszykowała – oznajmiłam chłopakowi, który stał koło szafki na której stały zdjęcia.
   -Eee… wolałem poczekać.
Podeszłam do kubła na pranie i wrzuciłam do niego brudne rzeczy. Odwróciłam się i zauważyłam przed sobą Harry’ego. Chłopak pomału zaczął iść w moją stronę, a ja tyłem oddalałam się od niego.
   -Może już pój… - nie dokończyłam, ponieważ chłopak rzucił się na mnie i wylądowaliśmy razem na łóżku. Otworzyłam oczy i znowu dostrzegłam, że jestem w niekorzystnej pozycji.

   -Zejdź ze mnie – mruknęłam. Harry jednak nie posłuchał ale w zamian zakleszczył mi nadgarstki rękoma na wysokości głowy. Zacisnęłam oczy, zaczęłam się wyrywać i szarpać. Nagle jego usta spoczęły na moich. Zaczęliśmy się całować. Chłopak pozwolił wyswobodzić mi swoje ręce. Swoją dłoń wsunął pod moje plecy, a drugą przytrzymywał mi głowę. Na początku moje ciało znieruchomiało, nie mogłam zupełnie nic zrobić, jednak po chwili postanowiłam go odepchnąć. Nabrałam sił by już to zrobić, kiedy Harry położył się w połowie na mnie i swoim ciężarem uniemożliwił mi odepchnięcie go. Zaczęłam odchylać głowę do tyłu, jednakże chłopak to przewidział i dłonią przytrzymał mi ją. Odwróciłam, więc ją na bok, a on przestał, spojrzał na mnie z kpiną i pocałował w policzek.
   -Złaź ze mnie, natychmiast – warknęłam półgłosem. Chłopak wykonał polecenie.
   -Ale na początku Ci się podobał, bo się ze mną całowałaś – zaczął.
   -Nie – odpowiedziałam stanowczo, otwarłam drzwi, wyszłam na korytarz i schodami zeszłam do kuchni.



Hejo <3  Rozdział 10 !!!!! Chciałam podziękować za ponad 3 tysiące wyświetleń *_* oraz za wszystkie komentarze od Was <3 Na prawdę to wszystko mobilizuje do pisania :D Miłego czytania ;)

|Drake| ;)


wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 9


   -Hej… o sorki, nie wiedziałem, że się przebierasz – pojawił się nagle w drzwiach chłopak z burzą loków na głowie, zasłaniając jedną dłonią oczy.
  -Spokojnie, już się przebrałam, możesz odsłonić oczy – powiedziałam, zakładając torbę na ramię i podążając w stronę wyjścia z szatni.
   -Aaa… widziałaś może Zayn’a?
   -Niestety nie… cały czas tutaj siedziałam.
   -Cholera, pewnie poszedł na ćmika. Palisz? –zapytał.
   -Nie, nie mam po co – odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak zaśmiał się, przepuszczając mnie w drzwiach.
   -Ty jesteś Claudia, dobrze zapamiętałem? – przytaknęłam.- a tamte dwie koleżanki co tak przeżywają… jak miały na imię, proszę przypomnij mi.
   -Rosie i Zoe. Dwie wasze największe fanki, gadają o Was od miesięcy – oznajmiłam puszczając oczko chłopakowi i zabierając klucze z zza lady by zamknąć studio.
   -No wiesz… - zaczął Harry opierając się ramieniem o blat recepcji – tak działam na wszystkie kobiety.
   -Naprawdę? Dziwne… jestem kobietą, a jednak nie działa na mnie ten Twój urok osobisty.
   -Czasem wymaga to trochę czasu – mówił, patrząc w moją stronę gdy zamykałam tylne drzwi studia.
   -Doprawdy? Bardzo ciekawe – stwierdziłam lekko znudzona tą rozmową. W tym samy czasie wszedł Niall z Liam’em.
   -Znowu podrywasz Harry? – zapytał ze znudzeniem w głosie Liam.
   -No właśnie nie idzie mi to jakoś dzisiaj …
   -Pamiętajcie, że ja tutaj cały czas jestem – zwróciłam się do nich. Chłopacy parsknęli śmiechem.
   -A w ogóle to gdzie idziemy? – spytał Liam.
   -No jeszcze nie wiem… pewnie do centrum miasta…
   -Ja bym mógł coś zjeść – wtrącił Niall.
   -… to Ty naprawdę jesteś taki głodomór? Możemy iść do jakiejś restauracji.
   -Restauracji? A fast food’ow nie macie? – zdziwił się blondynek.
   -No pewnie, że mamy. To możemy iść do Mc’Donalda. Widzieliście gdzieś chłopaków ode mnie? I dziewczyny?
   -Chłopacy stoją z Zayn’em na ćmiku, a dziewczyny chyba też – oznajmił Liam, wskazując kciukiem na drzwi za sobą. Po chwili dołączyliśmy do reszty i wszyscy ruszyliśmy w stronę centrum.
   -No więc wróćmy do naszej rozmowy – podszedł do mnie Harry, biorąc mnie pod rękę.
   -Fantastycznie ale raczej mało mnie obchodzi ile lasek na Ciebie leci. Przepraszam. Zupełnie nic mnie to nie obchodzi.
   -No nie dziwię Ci się, bo naprawdę jest ich mnóstwo.
   -Czy Ty chłopcze szukasz wrogów – przerwałam mu. Usłyszałam głośny śmiech Zayn’a i Niall’a, którzy szli tuż za nami.
   -Dobra Harry skończ – odezwał się Zayn, wciskając się pomiędzy nami.
Dobre dwie godziny zleciały nam na pokazywaniu chłopakom miasta, następnie poszliśmy do Mc’Donalda, ponieważ nikt już nie znosił marudzenia pana Niall’a, który cały czas nudził, że natychmiast musi coś zjeść, bo w innym razie padnie i reszta chłopaków będzie musiała go nosić.
Gdy postanowiliśmy już wracać, Louis, Chris oraz Oliver wpadli na pomysł by przejść się do klubu, jeszcze tego wieczoru. Ja osobiście nie miałam chęci ale z tego powodu, że Zoe nie mogła zostać z nami, a Rosie bardzo mnie błagała bym została, ponieważ nie chciała iść z samymi chłopakami, zgodziłam się.  Rosie zależało na tym by spędzić jak najwięcej czasu z One Direction, tym bardziej, że zauważyłam, że nie źle zaczęła dogadywać się z Liam’em. Całą dzisiejszą drogę jaką przemierzyliśmy, dziewczyna szła koło niego i jadaczki im się nie zamykały. Jeszcze przed wyjściem do klubu zadzwoniłam do Demi z pytaniem czy nie chciałaby pójść z nami, tym bardziej, że nadarzyła się taka okazja. Dziewczyna jednak znajdowała dziwaczne wymówki dlaczego nie może iść. W końcu ją zignorowałam i lekko wkurzona na nią rozłączyłam się. Byłam pewna, że gdy tylko wejdziemy do klubu to nasze ścieżki się rozdzielą. Jednak pomyliłam się. Chłopacy trzymali się cały cza blisko mnie i Rosie. Podczas gdy szli po drinki i inne napoje, co prawda flirtowali ale cały czas wracali do naszego stolika. Prawie każdy z nich tak właśnie robił, prócz marudy Niall’a, który prawdę mówiąc teraz w ogóle się nie odzywał. Siedział naprzeciwko mnie, przyglądał się jak tłumy się bawią ale sam ani razu nie wstał, by chociaż iść do baru. Reszta chłopaków bawiła się przez cały czas, tak samo jak Rosie, którą rzadko widziałam przy stole, a on nie.
   -Czemu nie tańczysz? – zapytałam w końcu.
   -Jakoś… tak… – odpowiedział nieśmiało, spojrzał na mnie, a po chwili spuścił wzrok i wpatrywał się w resztkę swojego drinka.
   -Coś się stało?
   -Nie… jakoś tak, nie lubię podrywać wszystkich dziewczyn po kolei – wyznał.
   -No to tak jak ja. Czekam na tego jedynego. Jakoś mnie nie bawi, zabawa chłopakami.
   -Mam tak samo, marzę o tej jedynej, która będzie dla mnie najważniejsza. Może zatańczymy?
   -Oooo… śmielszy się zrobiłeś widzę. Jasne, chodź.
Weszliśmy w tłum ludzi i zaczęliśmy tańczyć. Zauważyliśmy Harry’ego, który siedział przy jednym z barów i gadał z jakąś laską, popijając mojego ulubionego drinka – pinacolade. Przez co zrobił mi wielką ochotę. Reszta znajomych gdzieś zaginęła, nigdzie ich nie dostrzegliśmy. DJ puścił wolną muzykę ze specjalną dedykacją dla zakochanych, w tym momencie pomyślałam o Will’u. Trochę poczułam wyrzuty z powodu tego, że Will pewnie się znowu martwi o mnie i chcę jak najszybciej się ze mną spotkać, a ja okłamuje go i zamiast ciężko harować siedzę w klubie i się bawię. Przez te rozmyślenia nie dostrzegłam, że właśnie tańczę wolnego z blondynem. Trochę się zlękłam, ponieważ zauważyłam, że tańczę zbyt blisko niego. Ale widocznie mu to nie przeszkadzało, jednak ja delikatnie odsunęłam się od niego, chłopak mimo wszystko to zauważył i spojrzał mi w oczy.
   -Coś się stało? – zapytał z uśmiechem.
   -Nie, nie… wszystko dobrze – odpowiedziałam lekko speszona i poczułam jego dłonie mocniej przyciskające się do moich lędźwi, przez co automatycznie przybliżyłam się do niego. Przerwa między nami była jeszcze mniejsza niż na początku.
   -Chyba troszeczkę przesadzamy – zauważyłam.
   -Przepraszam może masz rację – opowiedział zmieszany i pozwolił mi się oddalić od siebie.
   -Chcesz drinka? – zaproponowałam. Chłopak odpowiedział kiwnięciem, po czym ruszyłam w stronę baru. Zamówiłam dwie pinacolady, ponieważ w końcu ochota na owego drinka mi nie przeszła. Niall gdzieś zniknął, wpierw szedł tuż za mną ale pewnie spotkał jakiegoś kumpla. Obejrzałam się w bok i własnym oczom uwierzyć nie mogłam! Niedaleko mnie siedział Will. Tak, mój chłopak Will! Ja to mam pecha. Szybka akcja, zabieram drinki i odchodzę. Ale cóż to, moje oczy wyleciały prawie z orbity, gdy zauważyłam, że mój chłopak nie siedzi sam, tylko… z jakąś laską! To jeszcze nic nie oznacza, pomyślałam lekko zmartwiona.
   -Mógłbyś się trochę pospieszyć – zaczęłam poganiać barmana. Chłopak podał drinki, ale gdy miałam już odchodzić, to mój chłopak pierwszy się ruszył. Znieruchomiałam przy barze, modląc się by się nie odwrócił. Na szczęście tak się nie stało. Zaczęłam przyglądać się toku zdarzeń. Jego „znajoma” chwyciła go za rękę i pociągnęła w przeciwną stronę. On jednak chętnie ruszył za nią. Po chwili szli równolegle do siebie. Jej ręka powędrowała na jego ramię, zaś jego dłoń wylądowała w tylnej kieszeni jej spodni. Skręcili w korytarz, a ja postanowiłam, że pójdę zobaczyć gdzie podążają. Tego było już za wiele! W owym korytarzu znajdowały się toalety. I gdy doszłam do rogu akurat zauważyłam jak obydwoje w objęciach wchodzą do jednej z toalet. Czułam jak moje serce łamie się na pół. Cholera! Odwróciłam się na pięcie i nie patrząc na nic ruszyłam do przodu, by w następstwie wraz z drinkami wylądować na torsie Harry’ego.
   -Bardzo Cię przepraszam Harry! – zaczęłam go przepraszać i ścierać wylany płyn na jego koszulkę jak gdyby miało to coś pomóc.
   -Nic się nie stało – odpowiedział i chwycił mnie za nadgarstki – lepiej powiedz czemu jesteś taka zagubiona, zdezorientowana? Coś się stało?
   -Nie, nic, wszystko dobrze – skłamałam, spoglądając w górę by dostrzec jego oczy, jednak ginęły w blaskach migoczących kolorowych świateł.
   -Przepraszam ale musze natychmiast wyjść – powiedziałam i wyrywając ręce z jego objęć, popędziłam przed siebie. Przedostałam się przez tłumy ludzi i wydostałam się na zewnątrz. Dzisiejsza noc nie należała do ciepłych ale to dobrze mi zrobiło. Zimny podmuch wiatru targał moim włosami i dawał ulgę moim rozgrzanym policzkom. Łapałam powietrze jak gdybym się dusiła. Miałam kompletny mętlik w głowie. Zupełnie nie wiedziałam co o tym myśleć. Odeszłam trochę od głównego wejścia do klubu i oparłam się o ścianę, aby po chwili ze łzami w oczach zsunąć się i skulić pod nią.
   -Wiedziałem, że coś nie tak… widzisz jak dobrze, że wyszedłem za Tobą – usłyszałam głos Harry’ego.
   -Idź sobie. Wszystko jest dobrze! – warknęłam, chowając głowę w kolana.
   -Jasne – przytaknął i usiadł koło mnie na ziemi.
   -Mówię idź sobie! Nic Ci nie powiem.
   -Nie musisz mi nic mówić, jeśli nie chcesz. Ale pójść to nie pójdę. Nie zostawię Cię tutaj samej.
   -Czego Ty chcesz ode mnie?!
   -Niczego ale wydaje mi się, że Ty potrzebujesz czegoś ode mnie.
   -Nic nie potrzebuję! Tym bardziej od Ciebie – krzyknęłam rycząc.
   -Nawet to, że jesteś dla mnie nie miła, nie zmusi mnie do odejścia. Możesz nawet zacząć mnie bić, a ja i tak nie pójdę – stwierdził, a ja odsłoniłam twarz robiąc bardzo zdziwioną minę.
   -Przecież Ty mnie nawet nie znasz. Znamy się od paru godzin.
   -Ale to nie oznacza, że mam Cię zostawić w potrzebie, co nie? Posiedzimy tutaj tyle ile będzie to potrzebne i może się otworzysz i mi powiesz co Cię trapi, a jeśli nie to posiedzimy w ciszy ale razem. Wzdychnęłam ciężko i oparłam ręce o kolana, a głowę położyłam na rękach.
   -Nie pozbędziesz się mnie – odparł i włożył ręce za głowę opierając się o ścianę.
Siedzieliśmy w ciszy. Moje myśli krążyły wokół Will’a. Czy była by taka możliwość, że bym go pomyliła z innym człowiekiem? Siedział tyłem, czyli raczej była by taka możliwość. Ale to bez sensu, przecież poznałabym własnego chłopaka. To był on na pewno. Chociaż w aktualnej sytuacji wolałabym by to jednak nie było on. Nie no ja nie wierze! To nie może być prawda, Will by mnie nie zdradził, był zupełnie inny niż Nath, po nim mogłam się tego spodziewać ale po Will’u? Po krótkim czasie z klubu wychodziła dość duża grupka ludzi, z ciekawości odwróciłam się w ich kierunku. Zaraz po nich wyszedł Will wraz ze znajomą dziewczyną. Stanęli przed klubem i obściskiwali się. Moje serce już nie istniało, rozsypało się na miliony kawałków lub po prostu odpadło i wleciało do wątroby. W każdym razie w miejscu gdzie powinnam czuć moje serce, jedynie czułam pustkę. Harry domyślił się o co chodzi, spojrzał na mnie i jakby nigdy nic jego kąciki ust wygięte były ku górze. Poczułam, że mój żołądek już nie wytrzymuje.
   -Kurwa! – krzyknęłam sama nie wiedząc czemu i gwałtownie wstałam. Większość ludzi na ulicy zwróciła na mnie uwagę, wraz z moim chłopakiem i jego koleżanką. Pomimo tego, że było ciemno, a latarnie uliczne nie oświetlały wiele, zauważyłam, że Will mnie rozpoznał. Odepchnął znajomą i stanął w niedalekiej odległości naprzeciwko mnie.
   -Ja, ja, ja… Ci wytłumaczę… - zaczął się cicho jąkać.
   -Yhy… serio? A wypad do toalety też? – powiedziałam spokojnie i zaczęłam iść w odwrotnym kierunku ale jeszcze przed tym wpadłam na Harry’ego, który stał tuż za mną. Chłopak cicho zachichotał, a gdy ja go w milczeniu ominęłam, chwycił mnie ponownie za nadgarstek.
   -Zostaw ją! – usłyszałam krzyk Will’a, za pewne skierowany do Harry’ego. Rzuciłam okiem na chłopaka w lokach, miał w dupie co do niego Will mówi, jego zmartwiona twarz była skierowana ku mnie.
   -Mówiłem zostaw ją!!! – ponownie krzyknął Will ale jeszcze głośniej niż poprzednio. Gdy poczułam, że dłoń Harry’ego rozluźniła uścisk, wyrwałam swoją rękę i zaczęłam biec przed siebie. Za sobą usłyszałam dziwny niespotkany jeszcze dźwięk ale wolałam się nie odwracać, by sprawdzić jaka rzecz wywołała takie brzmienie.
  -Claudia! Nie uciekaj! – usłyszałam za sobą wrzask Will’a. O kurde! Czego Will może chcieć, że za mną biegnie. Uciekałam ile sił w nogach, skręcając w różne ulice uważnie patrząc aby nie skręcić w uliczkę ze ślepym zaułkiem. Było by to dość niefortunne. Moje gardło zaczęło boleć, a płuca opadały coraz ciężej w dół i jeszcze ciężej podnosiły się w górę. Moje nogi powoli traciły tępo. Zaś mój przeciwnik najwidoczniej się dobrze trzymał, ponieważ był o krok ode mnie. Zaczęłam panikować i skręciłam na plażę. Bieg po plaży był jeszcze trudniejszy ale nie tylko dla mnie, Will również znacznie zwolnił. Łydki zaczęły piec boleśnie ale próbowałam nie zwracać na to uwagi. Dostałam się na zmoczony przez fale piasek i od razu przyspieszyłam. Odwróciłam się, mój chłopak właśnie próbował dostać się bliżej brzegu, był tuż, tuż. Nie nauczona do biegania na taki dystans, dyszałam jak lokomotywa. Will miał przewagę, ponieważ biega na co dzień, potrzebne mu to do gry w rugby. Byłam już wycieńczona!








 Hej Wszystkim :) Rozdzialik 9, mam nadzieję, że Was się spodoba :D Rozdział następny dodam jeszcze w tym tygodniu ;) Potem mogę niestety znowu się wlec z następnymi ale to dla tego, że zaczynam szkołę i czasu dużo mieć nie będę ;c Życzę miłego czytania :)) Pozdrowienia ;)
|Drake| ;)