OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 19


Mówią, że jak coś stanie się już drugi raz to z pewnością zdarzy się i trzeci. W każdym razie u mnie się sprawdziło… Nathan, William, Harry. Teraz zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę najbardziej zależało mi na Harrym. Choć może to tylko przemyślenia z emocji po wczorajszym dniu? Sama nie wiem.
   Ból serca jest nie do wytrzymania. Wypływających łez już nie odczuwam, one same lecą dwoma stróżkami. Cały czas. Siedzę nic nie mówiąc na kanapie i wpatrując się w świecący na czerwono włącznik od telewizora. Alex przygląda mi się jakby czekał na jakąś reakcje. Jakąkolwiek. Jednak ja nie mam ochoty nawet ruszyć palcem u stopy. Nie mam ochoty na nic…
    -Nie ruszasz się już tak pół dnia. Kiedyś będziesz musiała się ruszyć – mówi mój brat, jakby czytał mi w tej chwili w myślach. Pozwalam sobie na krótkie spojrzenie na niego.
   -Przecież wiesz, że jak nie ten to następny. Sama się o tym przekonałaś.
   -Ja chciałam tego – odpowiadam, z pewnością w głosie, lecz już po wypowiedzeniu tych słów głęboko się nad nimi zastanawiam. Czy rzeczywiście chciałam Harry’ego?
Ponownie zaczynam wpatrywać się w czerwony włącznik.
   -Co tam jest takiego interesującego? – pyta, siadając obok mnie.
   -Patrzę na czerwoną lampkę ale właśnie dostrzegłam, że na ścianie siedzi pająk.
   -Ehh.. – jęknął i sprawnym ruchem zabił robaka gazetą – i już po sprawię. To co wrócisz do szczęśliwego życia?
Kiwnęłam przecząco głową i nic nie mówiąc wstałam i poszłam po schodach do mojego pokoju. Zupełnie nie wiem co mam robić ze sobą. Chodzę bez sensu po pokoju, po czym z rykiem rzucam się na łóżko i tak leże następne 40 minut, do czasu, gdy czuję na swoim ramieniu czyjś dotyk. Przestraszona odskakuję.
   -Spokojnie Maleńka – odzywa się tajemniczy gość. Przez łzy dostrzegam brązowe lokowane włosy i znowu zanosi mi się na płacz.
   -Co Ty tu jeszcze robisz Harry! – zaczęłam krzyczeć.
   -Przyszedłem Cię błagać o przebaczenie – mówi spokojnie chłopak.
   -Nie… ja Ci nie wybaczę.
   -Błagam Cię to było przypadkowo powiedziane… w złości. Byłem strasznie zły na Niall’a. Ogromnie zależy mi na Tobie i nie chcę Ciebie stracić. Błagam Ciebie Claudia! – robi chwilę przerwy, w której rękawem przeciera oczy – ja Cię kocham. Strasznie kocham, jak nikogo innego! Uwierz mi błagam. Nie zrobię już nigdy niczego co mogłoby nam zaszkodzić. Obiecuję Ci starać się o nas jak tylko będę potrafił. Wybacz mi i daj drugą szansę.
   -Ja nie chcę być ponownie zraniona – mówię szeptem i osuwam się na ziemie.
Harry podchodzi do mnie i bierze mnie na kolana, mocno tuląc do siebie.
   -Już nie będziesz! Obiecuje Ci to. Zaufaj mi, ze mną będziesz bezpieczna! Błagam zaufaj mi Skarbie. Ostatni raz, jak coś sknocę to dam Ci spokój. Daj mi ostatnią szansę – mówi po czym czuję na sobie jego łzy. Spoglądam na niego, a on na mnie. Mam mieszane uczucia, strasznie się boję, że historia się powtórzy. Jestem tchórzem.
   -Ostatni raz – odpowiadam, a chłopak przywiera swoimi ustami do moich.
   -Dziękuję Ci, dziękuje! Zapomnijmy o tym, proszę. Chodź, przejedziemy się nad morze - mówi od razu zmieniając temat.
Siedząc w aucie Harry’ego dostrzegłam jak bardzo mam opuchnięte oczy od płaczu.
   -Dla mnie jesteś najpiękniejsza – skomentował Harry, przyglądając mi się.
Po drodze Harry opowiedział mi jak to się stało, że kupił tutaj dom. Co prawda był to jego taki o, sobie wybryk ale nie miałam nic przeciwko. Fajnie, że będzie częściej bywał w Los Angeles. Gdy dojechaliśmy na miejsce kupiliśmy w sklepiku dwa koktajle i weszliśmy na plaże. Bardzo długo spacerowaliśmy brzegiem morza, zadając sobie nawzajem pytania i dowiadując się o sobie coraz to ciekawszych rzeczy. Harry pomimo kilku wad bardzo mnie fascynował. W końcu usiedliśmy na jednej z wyższych wydm.
   -Tak właściwie poznajesz to miejsce? – zapytał chłopak.
Rozejrzałam się dookoła, wypatrując się jakiś szczegółów, lecz z niczym sobie tego miejsca nie kojarzyłam.
   -Pamiętasz wtedy noc w której Cię szukałem, by Ciebie obronić? Wtedy gdy noc spędziliśmy na plaży.
   -To tutaj było? – wtrąciłam z niedowierzaniem.
   -Tak tutaj, a dokładnie w tamtym miejscu – powiedział i wskazał miejsce nieopodal nas – wtedy były mi tak strasznie miło. Tego dnia poczułem do Ciebie coś mocniejszego. Coś prawdziwszego, czego nie czułem jeszcze nigdy w życiu.
   -Pamiętałeś lepiej, niż ja. Chociaż tutaj mieszkam, a Ty nie.
   -No widzisz – odpowiedział i pocałował mnie w usta – tak bardzo Cię kocham. Jesteś najpiękniejszą, najcudowniejszą, najwspanialszą dziewczyną jaką w życiu poznałem.
Czułam się przy nim bezpieczna. Byłam najszczęśliwsza, gdy go czułam przy sobie. Będzie wyjeżdżał… zdaję sobie z tego sprawę, ale podobno chcieć to móc. A ja chcę i widzę po nim, że on także. Jak długo to będzie trwało? Sama nie wiem, zobaczymy co przyniesie czas. Choć w najgłębszych marzeniach, chciałabym by został ze mną już na zawsze. Lecz czy tak będzie? Kto to może wiedzieć…
   -Chyba poproszę Cię o rękę – odezwał się, całując mnie w czoło.
   -Słucham?
   -Nie teraz, chcę by była to wyjątkowa chwila – odparł z uśmiechem na twarzy – ale będę z Tobą zawsze.
   -Zawsze? – zapytałam z lekką obawą.
   -Zawsze i na zawsze!


Tak, więc jest to ostatni rozdział, niedługo pojawi się jeszcze Epilog, który zakończy całe opowiadanie.
ZAPRASZAM już na mój NOWY blog! Pojawił się już PROLOG! :) Mam nadzieje, że również przypadnie Wam do gustu nowe opowiadanie :)

http://island-of-dreams-historia.blogspot.dk/

poniedziałek, 12 maja 2014

Nowy blog ! Nowe opowiadanie ! :)

Jak wspomniałam pod ostatnim rozdziałem zakańczam już niedługo to opowiadanie :) Pytałam Was czy bylibyście ciekawi zobaczyć jaki mam pomysł na następne opowiadanie, więc daję zapowiedź w formie zwiastuna :)

Link do bloga : island-of-dreams-historia.blogspot.dk

Pozdrawiam :*

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 18



     W końcu nadszedł ten wyczekany przez naszą grupę taneczną dzień. Na reszcie po tylu nastu godzinach ćwiczeń będziemy mogli pokazać na co nas stać. Jechałam właśnie autostradą, słońce wschodziło na horyzoncie. Co kilka minut ziewałam, niestety nie przepadałam nad porannym wstawaniem. Jednak dzisiejszego dnia pobudka nie była dla mnie koszmarem. Od samego rychłego rana byłam podniecona i zdezorientowana myśląc jak wyjdziemy na koncercie chłopców.
     Moja droga długo nie trwała, po następnych 7 minutach, zjazdem wjechałam do centrum wschodniego miasta. Włączyłam GPS, by znaleźć ulicę na której mieściła się arena, w której dzisiaj chłopacy mają koncert. Jak się okazało, była niedaleko, więc już po chwili stanęłam na parkingu dla personelu. Zgasiłam auto, wzięłam torbę treningową i wysiadłam. Przed budynkiem stał Chris z Oliverem, palili papierosy.
     -No dzieńdoberek, jak tam się czujesz? – zapytał Chris, gdy do nich podeszłam.
     -Doskonale, nawet wczesna pobudka nie wpłynęła negatywnie na mój humor – odpowiedziałam i objęłam chłopców na powitanie.
     -Dziewczyny są w szatni – oznajmił, a ja weszłam od razu do środka. Szłam labiryntem korytarzy i wypatrywałam umieszczonych co jakiś czas szyldów z napisem „Szatnie”. Kierowałam się drogą, którą wskazywały strzałki na nich zamieszone. Jednakże skręcałam w coraz to dłuższe korytarze, a szatni jak nie było, tak nie było. Postanowiłam, że zadzwonię do Rose, by po mnie wyszła. Wybrałam do niej numer i przycisnęłam słuchawkę do ucha. Nagle zza rogu wyszedł Niall, a mi ze strachu telefon wyleciał z ręki.
     -Przepraszam – powiedział Blondyn i schylił się po komórkę leżącą na podłodze – co się stało? Co tu robisz?
     -Szatni szukam – odpowiedziałam, z lekkim zdziwieniem, ponieważ nasze relacje nadal nie należały do najlepszych, a teraz Niall zdawał się zachowywać jakby nic nigdy było.
     -To w drugą stronę – stwierdził i wskazał palcem w przeciwnym kierunku.
     -Ach… czego mogłam się innego spodziewać – warknęłam z ironią. Chłopak zaśmiał się.
     -Masz szczęście, bo też idę do szatni, więc zaprowadzę Cię.
Szliśmy w ciszy, Niall parę kroków dalej ode mnie. Zastanawiałam się co wpłynęło na taki dobry humor u niego. Może to, że mają koncert dzisiaj? Całkiem możliwe.
    Gdy już byliśmy nie opodal, chłopak chwycił mnie w tali i wprowadził do pomieszczenia nad którym wisiał napis „Szatnie”.
     -Przyprowadziłem zgubę – oznajmił i przycisnął mnie do siebie w formie niezdarnego uścisku. Co temu człowiekowi jest? – pomyślałam. Spojrzałam na niego podejrzliwie, lecz on tego nie zobaczył, a już po chwili byłam w rękach Harry’ego, który pocałował mnie w usta. Przez pewien czas siedzieliśmy razem z chłopcami i czekaliśmy jeszcze na Zoe, Zayn’a i Milan’a. Wszyscy byli w świetnych humorach. Niespodziewanie do pomieszczenia wpadła Demi, a tuż za nią Zayn. Nieśmiała dziewczyna stanęła w progu i tak stała. Podniosłam się i mocno przytuliłam ją, a ona odwzajemniła mój uścisk.
     -Cieszę się, że Cię widzę – wyznałam Demi.
     -Ja także – odparła z uśmiechem.
W tej samej chwili do pomieszczenia przyszedł pewien mężczyzna, zajmujący się sprawami koncertu. Był chyba od zarządzaniaaa… od zarządzania wszystkim co nas nie interesowała, krótko mówiąc. Było go wszędzie pełno i wszędzie się rządził, co irytowało nie tylko mnie.
     -Możemy robić próbę generalną z naświetleniem i ubraniami – oznajmił – za 10 minut na scenie. Wszyscy!
Zanim się uszykowaliśmy, Zoe i Milan dojechali do nas i po 20 minutach byliśmy wszyscy gotowi na scenie.
     -Chyba mówiłem 10 minut, nie 20 – krzyczał Pan Irytujący.
     -Możemy przyjść za następne 40 minut – stwierdził Harry i zeskoczył ze sceny.
     -Nie! Nie ruszaj się już. Musimy zrobić próbę generalną, a nie posiadamy zbyt wiele czasu. Sam koncert ma trwać do trzech godzin. Co prawda mamy dopiero wpół do ósmej – mówił, chodząc w jedną stronę parę kroków i po chwili zawracając, robiąc tą samą liczbę kroków w drugą stronę – lecz, jak podliczymy Wasze wygłupy, oraz parę nieudanych momentów, które trzeba będzie poprawić i przerobić parę razy, to wtedy zobaczymy, że tak naprawdę mamy strasznie mało godzin. Weźmy także pod uwagę, że ludzi trzeba zacząć wpuszczać dobre parę godzin wcześniej. Ohhh… mamy przerażająco mało czasu! Zaczynam od razu! Wy tancerze, siedzicie za kulisami.
     -Tak, tak wiemy kiedy, kto wchodzi – oznajmiłam przewracając oczyma.
     -Zobaczymy. Dobra na miejsca!!!
   Po następnych paru godzinach, powoli byliśmy wykończenia. Najbardziej psychicznie. Nie tylko my tancerze, ale chłopacy także. Ten gościu był denerwujący, irytujący i nic innego nie mówił jak słowo „Powtarzamy!”.
     -Jak Wy z nim wytrzymujecie? – zapytałam chłopców, podczas jednej z króciutkich przerw.
     -Tak szczerze to poznaliśmy go wtedy kiedy Wy. Jakiś nowy jest, ale wszyscy są za by go wywalić, od razu po koncercie – powiedział Liam – ostatni koleś który nas przygotowywał bym spoko. Tylko właśnie mu się córeczka urodziła, więc poszedł na tatusiowe.
     -Tatusiowe? – zaśmiał się Louis z Zayn’em.
   Podczas następnej godziny treningu, chłopacy się zbuntowali i zarządzili by zrobić 30 minutową przerwę. Zadzwonili w tym czasie do swojego menadżera i poskarżyli mu się. Chłopcy razem z Zoe wyszli na dwór zapalić, a ja siedziałam z Rose i oglądałyśmy śmieszne filmiki na jej tablecie. Do pomieszczenia przyszedł Louis i ukradł mi Rose, a w zamian dał Demi, lecz po niespełna 5 minutach wpadł Zayn i ukradł Demi. Siedziałam, więc sama i przeglądałam jakieś strony internetowe. Tak zapatrzyłam się w ekran, że nawet nie zauważyłam wchodzącego Harry’ego, który klęknął naprzeciw mnie. Dopiero jak złapał mnie za kolana, ocknęłam się.
     -Cześć Kochanie – powiedział i ucałował mnie w czoło. Rozszerzył mi kolana, swoje ręce oparł o górę moich ud tak, że jego talia była między moimi nogami i zaczął oglądać razem ze mną. Po chwili jego ręce skrzyżowały się na mojej kości ogonowej i przyciągnął mnie bliżej siebie, w wyniku czego zleciałam z kanapy i jakimś trafem wylądowałam na jego brzuchu. Chłopak zaczął się śmiać. Siedziałam na nim okrakiem, a rękoma podparłam się podłogi, po obu stronach jego głowy. On przyglądał mi się i uśmiechał.
   Bez uprzedzenia do pokoju wszedł Louis.
     -Aha… ja pierdziele! – powiedział ze zdziwieniem, ale i śmiechem – ok, eee… co robicie?
     -A jak widać? – zapytał Harry.
     -Mam gumki, może chcecie?
     -Też je mam i jakby były mi potrzebne bym ich użył, ale jak widać nie są – odparł zirytowany.
     -Wygląda inaczej – stwierdził Louis i usiadł na kanapie, wpatrując się w nas – jeśli chcecie chwilę prywatności to ja mogę ogłosić, że tutaj zakaz wstęp do czasu dojścia.
     -Do jakiego czasu? – zapytał Harry, a ja położyłam otwartą dłoń na swoim czole z niedowierzenia – ej, ale ja naprawdę nie usłyszałem.
     -Do czasu dojścia – powtórzyłam, a Harry się podniósł na rękach.
     -Czy masz nam coś jeszcze ciekawego do powiedzenia, czy z łaski swej wyjdziesz i poszukasz Rose? Może to Wam popilnować drzwi do składziku, by czasem się nie otwarły i by prawda nie wyszła na jaw?
Louis zmrużył oczy, podniósł się i wyszedł, trzaskając drzwiami.
     -Co? – zapytałam Harry’ego.
     -Przechodziłem dzisiaj koło składziku na pierwszym piętrze i słyszę jak ktoś odklucza drzwi od drugiej strony, więc przyglądam im się chwile, a tu wychodzi Rose, a zaraz za nią Louis i trzyma jej bolerko. Wiesz, jak dla mnie wyglądało to jedno znacznie.
     -O kurwa – skomentowałam.
   Około godziny 15:00 był lunch. Poszliśmy wszyscy do stołówki, w którym był wystawiony szwedzki bufet. Liam i Niall przystawili stoły koło siebie, byśmy wszyscy mogli usiąść razem. Nałożyłam sobie trochę pieczonych ziemniaków oraz malutkie marchewki gotowane na parze.
     -Na diecie? – zapytał Liam, gdy zobaczył mój talerz.
     -Nie – doparłam – po prostu nie jestem wielce głodna.
   Jednak, gdy nadeszła godzina koncertu byłam głodna jak wilk i sama nie wiedziałam, czy to ze stresu, czy rzeczywiście żołądek domagał się pożywienia. Siedziałam na jednym z zepsutych głośników, który stał obok zepsutego sprzętu i uderzałam o niego nogami. Z tego miejsca dobrze było widać scenę. Fani przekrzykiwali muzykę, więc Pan Irytujący zarządził pogłośnienie. Łaził w tą i z powrotem wkurzając obsługę. Nastał czas na wejście Chris’a, Milan’a oraz Oliver’a. Weszli luzackim krokiem i z gracją wmieszali się w tło tak jak ćwiczyliśmy. Zastanawiałam się, czy równie dobrze wyjdę, gdy przyjdzie mój czas tańczenia. W tej chwili szczerze w to wątpiłam. Myślałam o najczarniejszych scenariuszach jakie mogą się wydarzyć. Bałam się, że zniszczę im koncert oraz wystawię się na pośmiewisko.
     -Dziewczyny za chwile wchodzicie – zabrzmiał głos z zakulisowych megafonów.
     -Chyba się zrzygam – stwierdziła Zoe, a my z Rose wybuchnęłyśmy śmiechem. Demi przyszła nas pocieszyć i zdopingować.
     -Bez nerwów, będzie dobrze – podpierałam dziewczyny na duchu, chociaż sama byłam na pograniczu puszczenia pawia ze stresu.
     -Wchodzicie – zabrzmiał ponownie megafon.
   Wbiegłyśmy na miejsca na które zaplanowaliśmy. Zaczęłyśmy tańczyć, było widać po Rose, że zapanowała nad strachem i tańczyła z płynnością, Zoe też nieźle szło, mi natomiast fatalnie, byłam w ogóle nie wyluzowana. Czułam się jak bym zamiast kończyn miała patyki, które nie da się w pełni kontrolować. Z czasem stawały się luźniejsze, ale nie na tyle bym czuła się z nimi komfortowo. Cóż, musiałam tańczyć na tyle na ile mi moje ciało pozwoliło. Po piosence weszłyśmy z powrotem za kulisy, przyszedł także Harry, Zayn i Liam, by się napić, zaś Niall i Louis rozbawiali publiczność na scenie. Harry mocno mnie przytulił i lekko zdyszany uwiesił się na mnie, Demi zaczęła chwalić Zayn’a, a następnie zaczęli się całować.
     -Idź całować się gdzie indziej – stwierdził Harry i klepnął Zayn’a w plecy, na co on próbował mu oddać nie odrywając ust od Demi.
     -Wchodzicie – usłyszeliśmy z megafonu. Tym razem wchodziłam ja, Rose, Chris i Milan. Tańczyliśmy w parach do piosenki „Kiss You”. Gdy tańczyłam z kimś  było mi lepiej i coraz mniej odczuwalny był mój paraliż kończyn. Zaczęliśmy się coraz bardziej wydurniać z tańcem, lecz po chwili przystopowaliśmy, ponieważ Louis, Niall i Zayn zaczynali powoli się śmiać z nas. Na koniec piosenki układ choreograficzny był taki, że kończymy ją stając koło chłopców. Niespodziewanie dostałam buziaka w policzek od Harry’ego, a moje nogi zamieniły się w watę. Kurwa. Nie pomogło mi to, teraz miałam dwie następne piosenki przerwy ale bałam się wyjść z powrotem. Czego się bałam? Sama nie wiem… Możliwe, że dziwnych spojrzeń fanek?
   Jednak nieoczekiwanie Zayn ogłosił na scenie, że chciałby jeden urywek piosenki zadedykować wyjątkowej dla niego osobie. Wszyscy słuchali z niecierpliwieniem, aż skończy, by dowiedzieć się kogo miał na myśli.
     -To dla Ciebie Demi. Kocham Cię! – krzyknął, gdy skończył, a Demi miała ochotę zapaść się pod ziemie choć stała z nami za kulisami. Publiczność zaczęła wrzeszczeć i prosić by Demi wyszła na scenę, jednak Zayn wiedział, że jest to nie możliwe, chyba, że mamy ją potem wynosić noszami.
     -Trochę kontrowersyjne – skomentował przy nas Pan Irytujący i nie czekając na nasze odzywki odszedł.
   Niall od pewnego czasu stał się jakiś zdenerwowany, chodził w tą i z powrotem, zaczął obgryzać paznokcie i chamsko się odzywał na jakiekolwiek pytania zwrócone do niego. Tuż po następnej piosence, nieśmiało poprosił o głos i oznajmił, że on też chciałby coś zaśpiewać dla ważnej dla niego osoby.
     -Poznaliśmy się co prawda nie dawno – zaczął – ale już od pierwszego spotkania mi się spodobałaś. Mój wzrok był utkwiony na treningach na Tobie i tylko i wyłącznie na Tobie – Rose zaczęła mnie dźgać łokciem, a ja nie reagując słuchałam uważnie Niall’a – co prawda nie najlepiej zaczęła się nasza znajomość. Cały czas nie wiedziałem co robić, gdy dowiedziałem się, że jesteś przyjaciółką mojej przybranej siostry Demi. Miałem do niej żal, że nie powiedziała mi i nie pomogła jakoś zbliżyć się do Ciebie. Przepraszam ją za to, a Ciebie za to, że byłem dupkiem i maminsynkiem i, że nie zrobiłem więcej by Cię zdobyć. Tak bardzo jestem w Tobie zakochany, sądzę, że to prawdziwa miłość. Prosto mówiąc chyba Cię kocham Claudia.
     -Co kurwa?! – warknęłam wkurzona – jak on śmie takie rzeczy gadać przed ludźmi.
     -Ja go zabije – ryknął Harry i chciał wyjść na scenę, ale został zatrzymany przez resztę – jeszcze mi kurwa, fałszywizna jedna Ciebie chcę zabrać! Ja go zamorduję – krzyczał Harry.
   Została ogłoszona chwilowa przerwa techniczna, wszyscy spotkali się za kulisami. Ja czekałam, aż zobaczę Niall’a. Gdy się pojawił, ruszyłam jego kierunku z nie małymi obelgami.
     -Co Ty sobie kurwa wyobrażasz?! – zapytałam, drąc się na niego.
     -Co Ci odbiło Niall – powiedział Liam – przecież Harry jest z Claudią. I chciał to ogłosić oficjalnie dzisiaj. Jak to teraz będzie wyglądało? Co reporterzy napiszą?! Ja pierdziele nie chcę tego widzieć.
    Niall stał i nic nie mówił, tylko obserwował.
     -O co z tym wszystkim chodzi Niall? Przecież Ty mnie nawet nie znasz? Mało spędzaliśmy czasu! Prawie w ogólę. Co Ci odbiło by coś takie mówić? Chcesz Harry’ego wkopać w coś? Przecież Ty mnie nie kochasz! – mówiłam do Niall’a, lecz wyglądał jakby nie słuchał. Wszyscy byli strasznie podenerwowani tym co zrobił Blondas.
     -Ja Cię zabije chłopie – warknął Harry, cały czas trzymany przez Louisa – zrujnowałeś mi związek. Wiesz jak to będzie wyglądało teraz w telewizji? Jak ja będę wyglądał z nią?
     -Zrujnował Ci związek? Jak będziesz wyglądał ze mną? – zapytałam Harry’ego –  ale przecież nic się nie stało między Tobą, a mną.
     -Ale wiesz jak to będzie wyglądało w telewizji teraz – krzyknął do mnie.
     -Czyli mam rozumieć, że jesteś z dziewczyną tylko wtedy, gdy dobrze na to telewizja patrzy? Albo dobrze w niej wyglądacie? Poza tym nie krzycz na mnie! Nie życzę sobie tego! W takim razie ok, znajdź sobie kogoś nowego, na którego telewizja będzie dobrze patrzała.
     -Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło Claudia – krzyknął za mną Loczek, lecz ja już wyszłam z pomieszczenia.
   Co za frajer! Co za koszmarny dzień! – myślałam idąc korytarzem przed siebie. Zbierałam myśli i analizowałam co właściwie się wydarzyło. Byłam tak zła, że cała zebrana we mnie złość, aż mnie bolała. Udało mi się ustalić, że „mój chłopak Harry” jednak był baranem, jakim go widziałam na samym początku. Niall? Niall nie wiem czego oczekiwał i co chciał zyskać, tego zupełnie nie wiem. Usiadłam na murku na zewnątrz budynku i rozpłakałam się. Wybrałam numer do Alex’a.
     -Halo? – odezwał się głos mojego brata.
     -Cześć, masz chwilę?
     -Jasne, co się stało, czemu płaczesz?
     -Bo nie miła sytuacjaaaa… wynikła na koncercie, bo, bo,bo Niall wyznał, że mnie kochaaa, a Harry, że nieee… i teraz siedze rozryczana na zewnątrz…. i nie wiem co mam robić, boli mnie serce i dodatkowo na całą publiczność…
     -Co? Nic nie zrozumiałem przez ten Twój płacz, jestem niedaleko już jadę – oznajmił i rozłączył się.
Chwilę później jego samochód wjeżdżał na parking przy którym stałam. Wyszedł z auta, a ja do niego podbiegłam i przytuliłam go, wybuchając rykiem.
     -Już nie płacz, wszystko będzie dobrze. Zaraz skopię dupę temu przydupasowi. Uspokój się i wyjaśnij co dokładnie się stało.
Tak też zrobiłam, powiedziałam mu wszystko, a on nadzwyczajnie wszystkiego wysłuchał.
     -Chcę do domu – powiedziałam i znowu na chwilę wpadłam w histerię.
Nagle w drzwiach pojawił się Niall.
     -Cześć – powiedział niepewnie i chyba zdziwił się, że jestem w objęciach innego chłopaka. Nawet nie jestem pewna czy wiedział, że to mój brat.
     -To jest mój brat – podniosłam się i podeszłam do Blondasa – pewnie nawet o tym nie wiesz. To jest dobry argument na to, że mnie nie znasz.
     -Wiem, że to Twój brat. Alex się nazywa, widziałem go jak byłem u Demi. Chciałem Cię przeprosić i od razu powiedzieć, że Cię Harry szuka. Jest zrozpaczony i odmówił wejścia na scenę dopóki Cię nie zobaczy.
Po chwili przemyśleń powiedziałam – normalnie miałabym to gdzieś, ale że niektórych z Was bardzo lubię, nie zrobię Wam tego i pokaże mu się, byście do końca nie mieli skopanego koncertu.
     -Dziękuje Ci bardzo i przepraszam – powiedział Niall i zniknął zza framugą. Chwyciłam Alex’a za rękę i razem poszliśmy korytarzem w stronę kulis. 
   Harry rzeczywiście nie najlepiej wyglądał siedział na kanapie z dłońmi na twarzy.
     -Widzisz mnie, teraz pędź na scenę – powiedziałam bez uczucia. Chłopak wstał i chciał się do mnie przytulić jednak ja odepchnęła go. Chłopacy go chwycili i pociągnęli w stronę wyjścia na scenę.
Końcówka koncertu szła jak po maśle, nie było już więcej niezaplanowanych sytuacji. Ja siedziałam w ciągłym towarzystwie Alex’a, który był bardzo zafascynowany jak wygląda praca za kulisami koncertu. Kiedy koncert się skończył wszyscy zaczęliśmy sobie gratulować i wyściskiwać się w szatni. Niall jakby zapomniał co zrobił niespełna półtorej godziny temu, Harry cały czas wpatrywał się we mnie ze smutkiem, jednak ja udawałam, że go nie widzę.
     -Spotkamy się jutro? – zapytałam mnie Loczek, gdy wychodziliśmy z areny.
     -Nie wiem – odpowiedziałam – nie wiem czy będę miała chęci się z Tobą widzieć.
     -Straszliwie Cię przepraszam, byłem zły na Niall’a i na całą sytuację. Przepraszam Skarbie – mówił dorównując mi kroku, po chwili chwycił mnie za ramiona i obrócił do siebie – błagam wybacz mi! Naprawdę Cię kocham!
   W tym momencie moje wargi lekko uchyliły się i jedyne co widziałam prócz Harry’ego to wściekły, przyglądający się nam wzrok mojego brata. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Byłam zagubiona. Sama nie wiedziałam co do niego czuję. Zlekceważyłam go i choć moje oczy stawały się coraz bardziej szkliste, szłam pewnie przed siebie. Nie dam po sobie poznać, że mnie bardzo zranił.  Przekonałam się niejedno krotnie, historia lubi się powtarzać…

Hej Wszystkim :* Strasznie Was przeprasza, że po tak długim czasie napisałam następny rozdział. Niestety nie miałam czasu, ponieważ miałam prawie miesięczny wyjazd do Polski i nie było kiedy przysiąść i napisać. Ale już jest rozdział 18 :) Jest trochę dłuższy, nie wiem czy to dobrze, czy też źle, oceńcie sami :)
Dziękuję Was bardzo za wejścia i komentarze pod poprzednim rozdzialikiem :) Od razu odpowiadam na wysłane do mnie pytanie: NIE, NIE ZAWIESIŁAM BLOGA ;) Gdybym to zrobiła, napisałabym o tym. Jednak informuję Was, że jest to jeden z ostatnich rozdziałów, ponieważ opowiadanie zakańczam :)

Mam do Was pytanie związane z tą kwestią: Czy jeśli zaczęłabym pisać nowe opowiadanie o trochę innej fabule to czytalibyście? Bardzo proszę o odpowiedź w komentarzach, jeśli będziecie chcieli dodam w następnym poście opis fabuły następnego opowiadania :)
Pozdrawiam <3

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 17

*oczami Demi Booth*

   -Gdzie się szykujesz? – zapytała Meggi, moja starsza siostra.
   -Idę do Zayn’a, a co?
   -Nie, nic, tylko tak pytam. Pamiętaj, że dzisiaj ja biorę komputer i nie obchodzi mnie, że będziesz gadała z Merry. Czy tak trudno jest wgrać sobie skype na własny komputer – warknęła siostra.
Uśmiechnęłam się do niej i nic nie mówiąc wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami na parter i zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie podziałam swój telefon. Zaczęłam go wszędzie szukać i szczerze powoli napinały mi się nerwy. Czy ja go gdzieś zostawiłam? Ktoś go ukradł? Próbowałam przypomnieć sobie w jakich okolicznościach ostatnio go używałam.
   -Tego szukasz? – zapytał męski głos za moimi plecami. Z lekkim przerażeniem odwróciłam się.
   -Cholera Zayn! Przestraszyłeś mnie – skarciłam go – a tak właściwie co tutaj robisz? Jak się tutaj dostałeś?
   -Twoja mama mnie wpuściła – odpowiedział i usiadł na oparciu kanapy. Spojrzałam na niego zastanawiając się czy zaproponować mu coś do picia, czy mieć nadzieje, że szybko wyjdziemy, gdy po chwili w pomieszczeniu pojawiła się moja mama.
   -Demi, Zayn przyszedł do Ciebie.
   -Tak wiem mamo, siedzi przede mną.
   -Ooo… - cmoknęła i podeszła tuląc Zayn’a do piersi – mój zięć.
   -Mamo! Idź sobie! – warknęłam, czerwieniąc się, na co Zayn zachichotał swoim uroczym śmiechem.
   -Gotowa? – zapytał i ruszył w stronę drzwi frontowych.  Kiwnęłam głową i wyszliśmy. Malik podjechał po mnie swoim autem. Otwarł mi drzwi, poczekał aż wsiądę i zamkną je za mną. Prawdziwy dżentelmen. Coraz bardziej się w nim zakochiwałam, lecz i coraz większą obawę miałam, że go stracę.
   -Teraz jedziemy nad morze. Mam nadzieje, że zabrałaś aparat – odezwał się – a później do mnie, ok?
   -Jasne. Jak to się stało, że Harry kupił dom?
   -Nie wiem, stwierdził, że i tak bardzo podoba mu się Los Angeles i będzie tutaj przyjeżdżał.
   -Dla Claudii?
   -Czy dla Claudii, to nie wiem, pewnie też. Chodzi cały w skowronkach, na treningach nie może się skupić, ponieważ non stop się na nią patrzy.
   -To chyba powinien szybciej łapać choreografię – zaśmiałam się, a Zayn wraz ze mną.
   -Za to Niall, gdyby nie musiał wcale by nie chodził na treningi. Biedak. Nigdy nie był tak zauroczony dziewczyną, wręcz bym powiedział, że ją kocha. Choć trudno mówić tu o miłości, bo prawie się nie znają. Naprawdę mu współczuję. Teraz siedzi ze mną w pokoju i od rana coś pisze. Może jakąś nową piosenkę? Przydałaby nam się.
Po niespełna 20 minutach byliśmy na miejscu. Dzisiejszy dzień był prześliczny. Dużo ludzi na plaży opalało się i kąpało w morzu. Słońce wysoko na niebie ogrzewało nasze ciała, a piasek dosłownie parzył w stopy. Było cudownie, porobiłam mnóstwo zdjęć, a potem wróciłam do siedzącego na kocu Zayn’a.
   -Chodź idziemy się wykąpać – oznajmił i zaczął ściągać koszulkę. Oniemiałam na widok jego torsu. Wpatrywałam się w niego jak głupia. Jego umięśnione ręce, plecy i nogi. Z wyglądu był wręcz idealny.
   -Idziesz? – zapytał, patrząc na mnie i idąc tyłem w stronę morza. Pokiwałam przecząco głową.
Chłopak obrócił się i wbiegł do morza, nurkując. Po chwili wynurzył się nieopodal i spojrzał w moją stronę. Pomachał ręką bym przyszła, jednak ja znowu zaprzeczyłam. Zrobiłam mu parę zdjęć i schowałam aparat do torby. Gdy zerknęłam w miejsce gdzie ostatnio go widziałam, nie zauważyłam go. Zaczęłam się rozglądać, by wypatrzeć Zayn’a w morzu. Nagle poczułam jak przytula się od tyłu. Wygięłam się w łuk i zaczęłam go opieprzać.
   -Przez Ciebie mam całą mokrą koszulkę Malik – krzyczałam.
   -Nie przesadzaj, ściągaj ja i wskakuj, chyba że mam Ci ją sam ściągnąć – oznajmił, a moje policzki zrobiły się czerwone. Chyba zawsze czułam się onieśmielona jeśli chodzi o temat rozbierania się przy chłopaku i ogólnie „tych” rzeczy.
   -Dobra już idę – powiedziałam i zaczęłam rozpinać rozporek u spodni.
   -Jest! – krzyknął i wskoczył do wody. Gdy się rozebrałam wolnym krokiem weszłam do morza. Pomału wchodząc coraz głębiej, lecz Zayn mnie chwycił i zaciągnął w szybkim tempie na głębokość w której już ledwo on miał grunt. Trzymałam mu się kurczowo szyi, a on się ze mną droczył puszczając mnie i chcąc odczepić od siebie.
   -Ty chyba mnie kochasz, że tak się do mnie przytulasz – skomentował, a ja go od razu puściłam. Zaśmiał się i chwycił mnie na ręce, a ja nogami oplotłam jego pas.
   -Nie wstydź się. Wiem, że jesteś szczęśliwa, ja jestem bardzo. Chyba tak jak jeszcze nigdy – powiedział i oparł swoje czoło o moje. Wprost nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Szczęśliwa to mało powiedziane. Nie ma słowa które określałoby jak się teraz czuje.  Chłopak zrobił kilka kroków w stronę brzegu bym mogła dosięgnąć stopami dna. Puścił mnie, a ja odpłynęłam jeszcze kawałek, nagle poczułam coś między nogami. To Zayn przepływał między nimi, zanurkowałam pod wodę. Otwarłam oczy i zauważyłam go od razu przede mną. Pocałował mnie w usta, jak na filmach romantycznych. Tak mogłoby być zawsze – pomyślałam. Po dobrych 30 minutach wygłupiania się i wspólnego pływania postanowiliśmy wracać. Usiadłam no kocu, osuszyłam się ręcznikiem i wciągnęłam koszulkę. Zayn’owi poszło to sprawniej i teraz droczył się zabierając mi spodnie.
   -Masz zgrabne nogi. Tak lepiej wyglądasz – powiedział.
   -Żartujesz sobie? Bez spodni? Oddawaj je natychmiast – warknęłam. Malik oddał je, lecz przed tym klęknął koło mnie i dał mi buziaka, chcąc go przedłużyć ale mu na to nie pozwoliłam. Gdy wszystko zebraliśmy, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku hotelu, gdzie mieszkał Zayn.
   -Pamiętaj, że Niall siedzi u mnie w pokoju – uprzedził chłopak.
   -Mi on nie przeszkadza – oznajmiłam.
   -A mi trochę tak – szepnął do siebie Mulat, bacznie patrząc na drogę. Gdy podjechaliśmy pod hotel w którym aktualnie mieszkali chłopacy, Zayn kliknął guzik na mały pilociku i wjechał do podziemnego garażu. Wysiedliśmy i chłopak poprowadził mnie w kierunku windy. Kiedy dojechaliśmy na piętro na którym mieścił się pokój Zayn’a chłopak przepuścił mnie pierwszy i pokierował w którą stroną mam iść. Zza drzwi dochodził dźwięk gitary, od razu rozpoznałam jeden z kawałków chłopców. Jak się okazało Niall rzeczywiście siedział w pomieszczeniu i to on grał na instrumencie. Przywitałam się mocnym i długim uściskiem z moim przybranym bratem. Zaczęliśmy rozmawiać, a w trakcie spojrzałam na Zayn’a, który ogarniał stos papierków od cukierków leżących na stoliku. Malik spojrzał na Horan’a z niechęcią.
   -Już się wynoszę – powiedział Niall i zaczął zbierać swoje rzeczy – zauważyłem Twoją minę. Już nie przeszkadzam Wam.
Zayn otworzył mu drzwi i czekał uśmiechnięty ,aż ten opuści pomieszczenie. Blondyn przechodząc koło niego żartobliwie kopnął go w nogę i wziął nogi za pas.
   -Tchórz – krzyknął za nim Zayn i trzasnął drzwiami.
Nieśmiało usiadłam na kanapie, a Mulat nalał nam coli i usiadł blisko mnie. Po chwili poderwał się i zniknął na moment w innym pomieszczeniu. Wracając trzymał w ręku talerz z ciastkami.
   -Od pewnego czasu musiałem chować słodycze, bo w innym razie Niall wszystkie by mi zżarł. Na całe szczęście jedną paczkę ciastek udało mi się skitrać.
Włączyłam telewizor, a chłopak wziął mnie na kolana i pocałował w nos. Do wieczora oglądaliśmy razem różne komedie płacząc ze śmiechu.
   -Uwielbiam z Tobą spędzać czas – wyznał nagle Zayn, a ja oniemiałam.
   -Naprawdę? – zapytałam z niedowierzaniem.
   -Zawsze uwielbiałem – powiedział po czym pocałował mnie w usta. Wstałam by dosięgnąć szklanki stojącej na stoliku, lecz chłopak chwycił mnie za nogę i pociągnął mnie tak, że okrakiem usiadłam mu na kolanach. Teraz to ja przywarłam do jego usta, a w myślach zadawałam sobie pytania skąd u mnie ta odwaga? W końcu był mój. W końcu zrozumiał, że mnie kocha. Tak jak mówił mi kiedyś Niall, że on w końcu zrozumie, że wszystko się ułoży. Hmm… chyba się ułożyło. Jednak nadal mam wewnętrzny niepokój, że znowu mnie zostawi i pójdzie do innej, że mu nie wystarczę.
   -Kocham Cię Demi, wiesz? – zwierzył się, a ja byłam w skowronkach – a Ty mnie jeszcze kochasz?
Na samym początku nie wiedziałam co powiedzieć, odjęło mi mowę.
   -Eeemm… no jasne, że Cię kocham. Kocham bardzo!
Pocałowaliśmy się po raz kolejny w usta, lecz teraz nasz buziak zmienił się w namiętny pocałunek. Wszystko przestało istnieć wokół nas. Już zdążyłam polubić smak jego ust. Marzyłam by ta chwila trwała jak najdłużej, a najlepiej by nigdy się nie skończyła. Siedziałam mu na kolanach, ręce położyłam na jego barka, a on swoimi wielkimi dłońmi jeździł mi po udach i łydkach. Nasz pocałunek powoli przeradzał się w gorący i zachłanny. Coraz bardziej go pragnęłam i chłopak zauważył to. Przybliżył mnie do siebie jeszcze mocniej, wręcz nierealnie blisko. Jego lewa ręka powędrowała pod moją koszulkę i dotknęła rozgrzanych pleców. Choć czułam go wyjątkowo mocno, to pragnęłam jeszcze większej bliskość. To uczucie i myśli jak gdyby same mną zawładnęły. Zayn zaczął zostawiać mokre pocałunki na mojej szyi. A przez moje ciało zaczęły przechodzić mocne ciarki.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, jakby nasz kontakt był czymś zakazanym.
    -Sorry, zapomniałem… eee – przerwał Niall zobaczywszy nas dość speszonych – przeszkadzam?
    -Nie kurwa! – warknął Zayn, lecz nie podniósł się by wywalić Niall’a, a jedynie patrzył na niego wzrokiem złego wilka.
    -Już wychodzę – oznajmił Niall i zabrawszy po co przyszedł, ruszył w stronę wyjścia – aaa… Zayn. Gumki są w szafce.
   -Zabije Cię ! – syknął Malik i ruszył za Blondasem.
Zaśmiałam się sama do siebie i usiadłam na kanapie. Dopiero teraz po przemyśleniu słów jakie powiedział Niall, zaczęłam się denerwować. Czy ja rzeczywiście tego chcę? Gdyby nie Niall, to w końcu nie było by odwrotu. Ale teraz gdy emocje opadły i mój rozsądek wrócił, to… czy ja faktycznie jestem na to gotowa? Czym więcej o tym myślałam, tym bardziej stresowałam się. Zayn po chwili wrócił i dolewając nam coli, przeprosił.
   -To na czym skończyliśmy? – zapytał.
   -Muszę niedługo wracać do domu – oznajmiłam.
   -Emm… ok. Ale chyba nie zraziły Cię słowa Niall’a. Wiesz jeśli nie chcesz nie musimy nic robić. Ze spokojem poczekamy na nasz czas.
   -Nie, nie, nie o to chodzi… po prostu będę musiała już zmykać – skłamałam.
   -No dobrze to Cię dowiozę za chwilę – powiedział, usiadł koło mnie i pocałował mnie w usta. Napierał swoim ciałem na mnie tak mocno, że po chwili uległam i położyłam się na kanapie, a on na mnie, cały czas mnie całując. Moment później był na mojej szyi, a moje ciało znów drżało. Położyłam ręce na jego plecach i nakłoniłam się by jedną rękę wsadzić pod jego koszulkę. Gdy go dotknęłam, jęknął, a ja szybko zabrałam dłoń. Zdałam sobie sprawę, że Zayn ma bardzo gorące plecy, a moje ręce niekoniecznie dorównują mu temperaturą. Jednak spróbowałam jeszcze raz i dotknęłam go obydwiema dłońmi. Chłopak podniósł się na wysokość mojej twarzy, miał zaciśnięte oczy i grymas na twarzy.
   -Ej, ej, ej – powiedział i poczułam jak przechodzą go dreszcze.  Pocałował mnie ostatni raz, podniósł się i pomógł mi wstać.


Cześć wszystkim ! :) Następny rozdział, tym razem oczami przyjaciółki głównej bohaterki :) mam nadzieję, że się spodoba ;) Pozdrawiam i dziękuję ślicznie za wejścia i komentarze <3

Jeśli wolicie trochę inne historię i niekoniecznie ze sławnymi osobami to zapraszam na tego bloga: http://wpotrzasku-grilloo.blogspot.dk/
lubię czasem poczytać coś innego i bardzo polecam opowiadanie tego chłopaka :) mnie bardzo wciągnęło i powiem szczerze, że chłopak zasługuję na większą liczbę czytelników, używa ładnego słownictwa i pisze ciekawie. W każdym razie, jeśli chcecie sami zobaczcie :)






środa, 19 lutego 2014

Rozdział 16



Po paru godzinach goście zaczęli się szykować do wyjścia. Wzięłam kilka brudnych naczyń ze stołu i zaniosłam do kuchni.
-Jeju, ale mnie wystraszyłeś – krzyknęłam, podskakując na widok Harry’ego. Siedział koło otwartego okna paląc papierosa. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem na twarzy.
-Okazyjnie – odpowiedział – możesz jeszcze chwile zostać, jak wszyscy wyjdą, chciałem coś Ci się zapytać.
-Nie ma sprawy, ale odwieziesz mnie, bo boję się sama wracać – oznajmiłam, a on zaśmiał się.
Co godzina coraz więcej osób żegnało się i wychodziło.
-Ale bajzel – stwierdził Harry, po wyjściu ostatniego gościa. Rozglądnęłam się po domu. Rzeczywiście. W całym domu leżały brudne naczynia, kartony od napojów, mnóstwo plastikowych kubków. Prawie wszędzie lepiła się podłoga od porozlewanych słodkich drinków. Kuchnia, zaś wyglądała cała jak po wojnie. Zaczęłam wyrzucać kartoniki i paczki od chipsów do worka na śmieci.
-Zostaw! Przecież nie prosiłem Cię byś sprzątała  - zaprotestował Harry, łapiąc mnie za ramię.
-Tak, wiem ale wspólnymi siłami pójdzie nam szybciej – odpowiedziałam, kontynuując poprzednią czynność. Po 40 minutach dom wyglądał o niebo lepiej, dało już się prosto przejść z salonu do kuchni, nie potykając się o śmieci. Czując się jak u siebie włączyłam telewizor i rozsiadłam się na kanapie. Harry skończył zamiatanie schodów i przyniósł dwa kubki gorącej czekolady i talerzyk z ciasteczkami.
-Częstuj się – powiedział.
-Dzisiaj wiele już zjadłam – stwierdziłam, patrząc już z niesmakiem na kruche ciastka.
-No tak, ale jak jedno zjesz, nic się nie stanie. Harry zanim usiadł koło mnie, pomaszerował trzy razy do kuchni, zapalił kominek i wyłączył mi dość ciekawy program w TV.
-Więc, chciałeś mi się coś zapytać – zaczęłam.
-Tak. Najpierw dziękuje Ci, że pomogłaś mi posprzątać…
-Ależ przestań – przerwałam mu.
-… z drugiej strony tak naprawdę nie mam do Ciebie pytań – przyznał lekko speszony. Cały czas mu się baczni przyglądałam. Jego gałki oczne błądziły to w lewo, to w prawo. A jego kciuki robiły kółeczka. Widocznie się czymś denerwował.
-Ok. To w takim razie coś się stało czy coś?
-Nie, wszystko w miarę dobrze, tak tylko chciałem pobyć z Tobą sam na sam – powiedział po czym ściszył głos, chyba myśląc, że nie usłyszę – no i może się czegoś dowiedzieć.  Jednak ja to zlekceważyłam. Siedzieliśmy prawie na dwóch końcach kanapy. Czułam jednak, że coś mnie ciągnie do niego. Często zachowujemy się jakbyśmy byli razem, a jednak nie jesteśmy. I to wszystko chyba przeze mnie. Z jednej strony nie chcę by nas coś łączyło, a z drugiej pragnę poczuć jego bliskość. W ciszy obydwoje wpatrywaliśmy się w kominek. Ogrzewałam dłonie trzymając kubek czekolady. Wsłuchiwałam się w dźwięk palącego się drzewa. Zamyśliłam się i utknęłam w moich myślach. Wyobrażałam sobie ciepły dotyk nie kubka, a Harry’ego. Jego lewa dłoń pierwotnie na mojej, po czym delikatnie przez całą długość mojej ręki przenosi ją na ramię. Drugą ręką obejmuje mnie od tyłu w pasie. Następnie prawa ręka zjeżdża do mojego biodra. Przez to myślenie coraz bardziej go pragnęłam. Wyobraźnia dała mi nawet wyimaginowane uczucie motyli w brzuchy, gdy on mnie przytulał. Jego chrząknięcie wyrwało mnie z rozmyśleń. Może i lepiej, czuję się teraz jakbym była psychiczna. Ciekawe co on by pomyślał, gdyby widział moje myśli. Moje fantazje można porównać do zauroczenia, ba, może i zakochania. Kurde, a może i nawet obsesji. Jego głos, chód, zielone oczy, uśmiech – to wszystko szczerze powiedziawszy łamie mi nogi i nie pozwala ustać prosto. Jest bardzo pociągający, trzeba przyznać.
Nagle gaśnie kominek, robi się cholernie zimno. Gasną wszystkie światła w domu i jest ciemno jak w piwnicy. Co się dzieję ? Nie widzę kompletnie nic.
-Harry? – pytam w głuchą ciemność z nadzieją szybkiej odpowiedzi. Jednak nie dostaje jej. Jestem przerażona i coraz bardziej zdenerwowana.
-Harry, błagam Cię, odezwij się – krzyczę.
Przypominam sobie, że na stole leżały zapałki, którymi Hazza odpalał kominek. Nie wstając z kanapy, próbuję ją sięgnąć, lecz nie mogę wyczuć ich dłonią.
-Kurwa, gdzie są te zapałki – gadam do siebie.
Nagle słyszę szmery. Najpierw dochodzą z kuchni. Czuję, że jestem już na granicy zawału. Szmery stają się coraz głośniejsze i zaczynają także dobiegać z innych stron domu. Zaczynam płakać i kulić się na kanapie.
-Błagam Harry, odezwij się! Bądź tu ze mną, nie opuszczaj mnie! Ja się boję… - krzyczę ile tchu w piersiach.
-Claudia, Claudia – słyszę nagle głos Harry’ego. Czuję mocne szarpnięcie moim ramieniem i podnoszę się gwałtownie. Rozglądam się dookoła. Analizuje wszystko po kolei. Światła są, kominek nadal się pali, jest ciepło, a co ważne nie słychać przerażających szmerów.  Ale przede wszystkim jest on, siedzi koło mnie. W końcu zdaję sobie sprawę, że był to tylko sen. Jeden z moich częstych nocnych koszmarów.
-Zasnęłaś, wszystko dobrze? – pyta zaniepokojony Harry.
-Nie – odpowiadam, chowając twarz w dłonie – odwieziesz mnie do domu, albo nie – mówię przez łzy, lecz sama nie wiem czego chcę.
-Rozmawiałem z Twoim bratem, mówił że często miewasz takie koszmary. Z odwiezieniem może być problem, bo jest już strasznie późna godzina, ale jak chcesz możesz zostać do rana, no chyba, że bardzo chcesz to Cię odwiozę – zaproponował. Siedział zakłopotany zupełnie nie widząc co robić. Mi cały czas napływały łzy. Prześledziłam w głowie mój sen. Co oznaczało to rozpaczliwe wołanie Harry’ego i to uczucie towarzyszące temu zdarzeniu. Czyżby ten sen miał mi coś uświadomić?
-Poczekaj przyniosę Ci chusteczki i zaraz mi opowiesz – powiedział, po czym zniknął gdzieś w kuchni. Znowu wróciło mi uczucie jakie odczułam zdając sobie sprawę, że Harry’ego nie ma przy mnie.  Wstałam i poszłam po cichu za nim do kuchni. Wstawił wodę i szykował herbatę. Ja oparłam się o futrynę drzwi i przyglądałam się mu. Gdy mnie zobaczył znieruchomiał. Patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili jako pierwsza spuściłam wzrok.
-Przepraszam, mam nadzieje, że mi wybaczysz, ale już dłużej nie mogę się powstrzymywać – powiedział, podchodząc i przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk. Ścisnęłam go jak najbardziej potrafiłam, nie wyobrażając sobie, że muszę go w końcu puścić. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu, kładąc na kanapę.
-Poczekaj chwilę Słońce, zaraz wrócę idę tylko po herbatę – oznajmił spokojnie i ruszył powrotem w stronę kuchni.
-Nie zostawiaj mnie – szepnęłam i kilka łez zleciało na mój policzek. Podkuliłam nogi i schowałam głowę między kolana. Zaczęłam odczuwać lęk, że on znowu zniknie.
-Co się cholera ze mną dzieje? Kurwa! – pomyślałam.
Po chwili wrócił, położył gorącą herbatę na stole i od razu usiadł, wtulając się we mnie.
-Nie zostawiam Cię przecież – powiedział, a ja zrobiłam się czerwona domyślając się skąd to stwierdzenie, najwyraźniej musiał usłyszeć mój szept. Chłopak widząc moje speszenie, zaśmiał się. Wstał, wyciągnął z szafki płytę DVD,  włożył i odpalił odtwarzacz. Rozsiadł się na kanapie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu. Dopiero wtedy poczułam wewnętrzny spokój. Film który włączył Harry wcale mnie nie interesował, w ogóle mnie nie wciągnął.
-Pewnie jesteś już zmęczona? – zapytał chłopak.
-Trochę.
-Idź połóż się u mnie w sypialni, ja dzisiaj prześpię się w salonie. Po tym koszmarze sennym mała szansa bym w ogóle zasnęła. Po prostu nie mogę zasnąć, jednak musze się zmusić i iść spać sama w ciemnym pokoju. Przecież nie poproszę Harry’ego by spał ze mną. Choć już to robił.
-To może ja tu pośpię, a Ty w sypialni? – zaproponowałam.
-Ale chciałem jeszcze film obejrzeć do końca i będę Ci przeszkadzał, poza tym w łóżku wygodniej.
-Oooo… jeśli będziesz jeszcze oglądał to tym bardziej chcę tutaj spać – wtrąciłam.
-Boisz się zasnąć, prawda? – zapytał, po chwili zastanowienia.
-Tak… trochę. No trochę bardzo – przyznałam.
-To ja posiedzę z Tobą w sypialni i poczekam, aż zaśniesz – powiedział, wyłączając telewizor.
-Nie – zaprotestowałam – oglądaj sobie dalej, ja tutaj posiedze i w końcu zasnę. Mną się nie przejmuj.
Wysłał mi porozumiewawcze spojrzenie i ruszył w stronę sypialni. Po drodze zahaczył o ogromną szafę. Coś w niej przez chwilę szukał.
-Może być? – spytał, podając mi swoją koszulkę – jeśli chcesz możesz dostać jeszcze spodnie, ale nie gwarantuje, że nie będą spadać. Przyłożyłam ją do siebie.
-Koszulka wystarczy – stwierdziłam, widząc, że sięga mi za pupe.
Poszłam przebrać się do łazienki. Zmyłam makijaż i przemyłam dokładnie widocznie zmęczoną twarz. Zdjęłam ciuchy i górną bieliznę. Po ubraniu się w jego koszulkę przejrzałam się w dużym lustrze. Na całe szczęście kompletnie przykrywała mi majtki. W tej chwili zdałam sobie sprawę, jaka jestem niska. Strasznie podobał mi się zapach bluzki, który teraz był na mnie. Harry siedział na łóżku z laptopem na kolanach. Gdy weszłam do sypialni, zmierzył mnie wzrokiem, na co nawet nie zareagowałam z totalnego wyczerpania. Zgasiłam światło, a Hazza zapalił lampkę nocną z jednej strony  dwuosobowego łóżka.  Wgramoliłam się na łóżko, dałam buziaka Harry’emu w policzek i wkulnęłam się pod kołdrę. Położyłam się do niego plecami i zamknęłam ciężkie powieki. Usłyszałam, że Harry wyłącza laptopa. Długo kręcąc się na łóżku wyłączył także lampkę. Wszedł pod kołdrę i po chwili poczułam jego ciepłe nogi zaraz przy moich, nie było by nic w tym dziwnego, prócz faktu, że były gołe. Moje oczy otwarły się i automatycznie odwróciłam się w jego stronę.
-Co? – zapytał z lekkim uśmiechem, a ja zdałam sobie sprawę, że nie ma także koszulki na sobie.
-Jak chcesz mogę Ci pożyczyć koszulkę, jak nie masz – oznajmiłam speszona.
-Z miłą chęcią – stwierdził i szybko ściągnął ją ze mnie. Zrobiłam oburzoną minę i zakryłam się mocno kołdrą.  Pocałował mnie w ramię, a następnie szyją przeszedł aż do ust. Poczułam dziwne napływające gorąco na policzkach, które zaś rozeszło się po całym moim ciele. Dawał mi buziaki w usta. Przybliżył się do mnie, obracając mnie na plecy, gdy już był nade mną, mocno przywarł do moich rozgrzanych jak całe ciało ust. Nieśmiało położyłam dłoń na jego plecach. Po chwili poczułam jego dłoń przejeżdżającą mój brzuch i zatrzymującą się na moim biodrze. Co prawda byłam już w takiej sytuacji, lecz po ostatnich nie miłych zdarzeniach, między innymi tym niedawny, prawdę mówiąc bałam się.
-Przepraszam, że zapytam ale robiłaś już to? – zapytał niespodziewanie Harry.  Moje oczy wyszczerzyły się, a serce zaczęło łomotać. Tego się nie spodziewałam i choć w podobnych sytuacjach byłam to jednak nie w konkretnie tej końcowej. Nie czułam się nigdy na siłach by przeżyć swój pierwszy raz. Albo po prostu wiedziałam wewnętrznie, że to nie ten chłopak. W końcu co by to było jakbym ten pierwszy raz przeżyła z Nath’em.
-Eemm… - zajęczałam.
-Aaa… rozumiem, że nie – powiedział z uśmiechem i oparł swoje czoło o moje. Sekundę później ponownie jego usta całowały moje. Śmielej położyłam drugą dłoń na jego plecach i zaczęłam delikatnie nią jeździć. Harry coraz delikatniej mnie całował, a moje usta i chyba cała ja zaczęły się domagać jego pocałunków. Co chwila podnosiłam się by dosięgnąć jego ust. Hazza zaczął się podśmiechiwać i chyba zrozumiał czego chcę, bo zaczął mnie obdarzać coraz to namiętniejszymi pocałunkami.  Chłopak swoją dłonią jeździł po mój brzuchu, co jakiś czas podjeżdżając blisko mojej klatki piersiowej, lecz w tym momencie zaczął zniżać ją ku moich majtek. Wtedy gwałtownie się podniosłam.
-Co się stało? – zapytał Harry lekko zdenerwowany.
-Przepraszam, ja po prostu… przepraszam.
-Ej, ze spokojem, wszystko jest dobrze. To ja Harry, nic Ci złego nie zrobię Słońce. Nie masz się czego martwić – uspokajał mnie i całował w czoło – wszystko jest dobrze, jesteś bezpieczna.
-Przepraszam, nie mam już sił – przeprosiłam, a z oczu pociekły mi łzy. Chłopak delikatnie je starł z policzków.
-Nie ma sprawy. Nic się nie stało Skarbie. Chwilę mi się przyglądał, następnie dał mi buziaka w usta i położył się obok mnie na plecach, odwróciłam się do niego, a on głową zachęcił bym się przybliżyła. Położyłam się na jego klatce piersiowej, a Harry mocno objął mnie.
-Nic się nie stało Słońce – powtórzył –  kolorowych snów.
Jeszcze kilka kropel moich łez spłynęło na jego goły tors i zasnęłam.



Hejcia :* Jeśli są w rozdziale jakieś błędy, bardzo za nie przepraszam. Każdemu człowiekowi może się pomylić oraz każdemu komputerowi zdarzy się nie poprawić ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Dziękuje, za komentarze i wejścia :) Miłego czytania :))

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 15


  -Tak słucham? – odebrałam dzwoniący telefon.
-Cześć. Może miałabyś czas wpaść na domówkę? – odezwał się męski głos po drugiej stronie.
-Harry, domówka w hotelu? Chyba tak nie można, co nie?
-Nie, nie w hotelu.
-To gdzie? – zapytałam z ciekawości.
-Stać mnie na dużo rzeczy Kotku. Weź Alex’a i te jego lachę – odpowiedział, po czym rozłączył się.
I znowu te jego przechwalanie się. Nienawidzę go od tej strony. Choć to chyba jedyna rzecz, która mnie tak bardzo od niego odrzuca. Do tego stopnia, że sama jasno nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto angażować się w związek w nim.

Około godziny 20:00 byliśmy pod, jak się okazało, nowym domem Harry’ego. Gości było co niemiara, zastanawiam się czy on sam wie kto tutaj przyszedł. Samego Harry’ego było trudno znaleźć w tym tłumie. W całym gwarze usłyszałam swoje imię, okazało się, że woła mnie Demi idąca z Zayn’em. Najwyraźniej została też zaproszona, a Zayn ją przywiózł. Wreszcie spotkaliśmy Harry’ego przy barze jak rozmawiał z Liam’em.
    -Zatańczysz – zapytał mnie Liam, od razu jak mnie zauważył.
    -Jasne – odpowiedziałam i chwyciłam się Liam’a by wspólnie przedrzeć się przez gości bawiących się w ogromnym salonie. Większość ludzi bawiła się w środku, jednak zdarzyli się tacy którzy korzystali z basenu, pomimo tego, że dzisiejszy wieczór nie należał do najcieplejszych.
    -Jest Niall? – zapytałam gdy już znaleźliśmy trochę miejsca by potańczyć.
    -Jest, trochę polepszył mu się humor, bo ostatnie dni były wręcz straszne.
     -To znaczny?
    -Eeem… no trochę się… pochorował.
    -Ohh… przykro mi – wzdychnęłam.
    -Ale już jest lepiej z nim.
Razem z Liam’em postanowiliśmy wrócić pod bar i wypić drinki. Przy barze siedziała Demi z Zayn’em i Niall. Gdy tyko podeszliśmy Niall bezczelnie odwrócił w drugą stronę.
    -Niall zachowuj się może, co? – zwróciła mu uwagę Demi.
    -Przepraszam – prychnął i minimalnie przekręcił się do nas.
Poczułam się dość głupio, bo ewidentnie wiedziałam, że jego zachowanie tyczy się mojej osoby. Tyle, że nie wiedziałam jaki jest powód tej reakcji.
    -Wiecie, ja może znajdę brata i gdzieś razem usiądziemy – odezwałam się.
    -Nie! – krzyknął Niall i spojrzał na mnie dość nietypowym wzrokiem, jakby z lekką obawą.
    -Ale Ty jesteś głupi – spuentował Zayn i zaśmiał się.
    -Ok, już nie rozumiem niczego – oznajmiłam.
    -Niall’a nie da się zrozumieć – powiedział Liam i sięgnął po nasze drinki.
Po jakimś czasie przyszła Erin, wzięła mnie za rękę i poszłyśmy tańczyć.
    -Podoba Ci się impreza? Bo mi bardzo, nie mogę uwierzyć, że jestem na takiej imprezie. Chodzi mi o organizatorów, rzecz jasna. A to wszystko dzięki Twojemu bratu, on jest taki kochany.
    -Przepraszam Cię na chwilę, bo dostałam eskę – przeprosiłam, ponieważ dziewczyna trzymała mnie cały czas za dłonie. Przeczytałam sms’a, był od Alex’a: „Zerwałem z Erin. Jest wkurzona”.  Jak to jest wkurzona jak teraz przy mnie opowiada, że mój brat jest kochany.
    -Coś się stało? – zapytała podejrzliwie – od kogo?
    -Od Harry’ego – skłamałam.
    -Oooo… pewnie zaprasza Cię na górę, co? Jej pytanie mnie lekko zszokowało.
    -Co masz na myśli Erin?
    -No nie bądź głupia, kochana i ja i Ty wiemy o co może mu chodzić. Tylko o jedno, moja droga. Ooo… chodź, chłopacy mają drinki. Przecisnęłyśmy się przez tłum do jakiejś grupki nieznanych chłopaków. Erin zaczęła z nimi flirtować, a ja stałam jak słup.
    -Masz pij – powiedziała i wręczyła mi drinka.
    -Tej, nie uczyli Cię, że nie piję się napojów z nieznanego źródła? – przyciągnęłam ją do siebie i szepnęłam jej na ucho.
    -No przestań, tu są porządni ludzie – odpowiedziała i wypiła duszkiem płyn z kieliszka – no piiiijj! – warknęła i przystawiła mi kieliszek do ust, mocno przyciskając go. Chciałam powiedzieć by przestała i w tym momencie dużo napoju wpłynął przez otwarte usta, a reszta wylała mi się na koszulkę.
    -Kurwa, Erin! – krzyknęłam i odeszłam w poszukiwaniu łazienki. Gdy ją w końcu znalazłam, zaczęłam próbować spierać morką plamę. Łazienka mieściła się co prawda na parterze, lecz po drugiej stronie budynku i by się do niej dostać trzeba było przebrnąć przez tłum. W toalecie spędziłam jakieś 20 minut, totalnie straciłam poczucie czasu. Po wyjściu doznałam uczucia niepewności, zbytnio nie wiedziałam gdzie jestem, zaczęło kręcić mi się w głowie. Głośna muzyka, gwar, tłum, migoczące lampki nie ułatwiały mi odnalezienia się. Postanowiłam ruszyć przez tłum by dostać się do wyjścia, może choćby okna. Tak się źle czułam, że oparłam się o stojący fotel.
    -Mam deja vu – powiedziałam do siebie, chyląc głowę i zaciskając oczy.
    -Ej, to Claudia, dziewczyna Will’a – usłyszałam męski głos za plecami.
    -Co kurwa? Kogo dziewczyna? – warknęłam, nie odwracając głowy w ich stronę. W głowie główkowałam skąd znam to zdarzenie? Jest bardzo realistyczne. Jakby się już kiedyś wydarzyło. Po chwili usłyszałam ohydne, opite śmiechy grupki chłopaków. Odwróciłam się, była to ta sama grupka od której Erin wzięła drinki. Powoli stanęłam prosto na nogach i nie patrząc na nich ruszyłam w stronę korytarza. Oddech uwiązł mi w gardle jak przyspieszyłam i usłyszałam ich kroki za mną. W tym momencie przypomniało mi się skąd znam tą sytuacje, ona mi się śniła. Ten koszmar przyśnił mi się w jedną noc, gdy nocowaliśmy na sali w studiu tanecznym. Teraz przypomniał mi się każdy szczegół tej wizji. W tym samym momencie, zdarzyło się coś czego się spodziewałam, jednak nie byłam na to gotowa. Jeden z chłopaków chwycił mnie za nadgarstek i przycisnął do ściany.
   -Gdzie tak uciekasz? – wyszeptał mi do ucha, a tuż po nim drugi, który przy swoich słowach złapał mnie boleśnie za biodra, że aż pisnęłam. Chociaż wiedziałam co po kolei się wydarzy nie reagowałam, wręcz nie mogłam, zostawiłam samą siebie na przegranej pozycji, pomimo znania scenariusza bitwy. Byłam wycieńczona, a ciało odmówiło posłuszeństwa. Łzy ciurkiem leciały mi z oczu i tylko co chwila wzdrygałam i krzywiłam twarz w odpowiedzi na niemiłe bądź bolesne dotknięcia. Teraz jedynie oczekiwałam z nadzieją wejścia Will’a , który w moim śnie mnie wybawił, lecz ten czas nie nadchodził, a dłużył się i ruchy chłopaków były coraz śmielsze. Zaczęłam ich odpychać na tyle na ile zdołałam, lecz wychodziło to marnie. W końcu jedynie co widziałam to ciemność.
Obudziłam się, leżałam na łóżku w jakimś pokoju.
    -Bardzo Cię przepraszam za nich – usłyszałam głos Will’a, a po chwili cichy dźwięk zamykanego zamka.
   -Nie waż się zamykać drzwi – warknęłam.
   -A skąd wiesz? – zapytał lekko zdenerwowany.
   -Umiem przepowiadać przyszłość i dokładnie wiem co wydarzy się w tym pokoju, więc radzę Ci odpuścić – mówiłam przez zaciśnięte zęby.
Usiadł koło mnie na łóżku, a ja się odsunęłam. Chwyciłam do kieszeni spodni, po telefon. Nie było go tam.
    -Gdzie mój telefon? – zapytałam rozglądając się po pokoju czy gdzieś nie leży. Spojrzałam na Will’a.
    -Ja go nie mam – odezwał się.
    -Łżesz plugawy kłamco.
   -Czemu mnie tak nazywasz?
    -Jak śmiesz się jeszcze pytać, draniu! Oddaj mi telefon! – krzyknęłam i podeszłam z wystawioną ręką do niego.
Chłopak chwycił mnie za nią i pociągnął, upadłam na jego ciało.
    -Spierdalaj ode mnie! – warknęłam i próbowałam się wyrwać, lecz chłopak obrócił nas tak, że leżał teraz na mnie.
    -Kochanie, nie denerwuj się, jeden raz i po krzyku.
    -Co kurwa?! Coś mi się wydaję, że tylko o to Ci chodziło, co nie? Udawałeś miłego, spokojnego, wychowanego chłopaka by mi się przypodobać, kretynie. A wcale taki nie jesteś! Zejdź ze mnie!
   -Nie! Mam to w dupie – krzyknął i chwycił mnie za nadgarstki – tak masz kurwa rację. Chciałem tylko tego cholera, ale Ty kurwa jesteś inna od reszty dziewczyn! Jakaś popieprzona!
    -Czy ja dobrze usłyszałem, frajerze! – odezwał się nagle z nikąd głos – nie waż nazywać tak brzydko Claudii, bo Ci rozjadę mordę i bierz to cielsko z jej idealnego ciała!
    -A Ty co kurwa? – odpowiedział Will, a ja próbowałam zetrzeć łzy by zobaczyć kto przyszedł mi na ratunek. Nie mogłam oczom uwierzyć gdy moim bohaterem okazał się Niall.
   -Mam do w dupie, kim jesteś, tak samo mogę Cię rozjebać jak każdego innego, pedale – dodał Will.
   -Wyrażaj się przy kobietach i wypierdalaj stąd. Panowie ochroniarze pokażą Ci wyjście dla frajerów.
Ochrona stojąca za drzwiami wzięła Will’a i wyprowadziła go na dół.
   -Dziękuję, będę Ci wdzięczna do końca życia,
gdyby nie Ty to obawiam się najgorszego.
Dziękuję – odezwałam się i rzuciłam na ramiona Niall’a.
    -Nie ma za co – odpowiedział i objął mnie, mocno przyciskać do siebie – nie ma za co – powtórzył.




Cześć Wszystkim, następny rozdział ;) Bardzo Was przepraszam, że nie dodałam tak jak obiecałam jednak byłam zajęta i nie miałam czasu :/ Miłego czytania :)) Pozdrawiam :**

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 14




*oczami Demi Booth*
W weekend postanowiłam spotkać się z  chłopakami. Z całą ich piątką, 
miałam nadzieję, że w takim układzie chłopcy wyciągną Niall’a. Jednak przeliczyłam się, po ostatnim naszym spotkaniu zakończonym kłótnią, Blondyn nie odezwał się do mnie ani razu i najwidoczniej jeszcze nie zamierza mnie widzieć. Chłopak po naszej kłótni wyszedł wkurzony, nawet nie dając mi  się wytłumaczyć. Choć z drugiej strony co miałabym mu powiedzieć? Że nie chciałam by wiedział? Bardziej obawiałam się, że jeśli mu powiem, będę musiała wyznać i Claudii, że ich znam. W każdym razie i tak już po ptakach. Jednak na spotkaniu nie tylko Niall’a zabrakło, Harry także nie przyszedł. Zaprosiłam chłopców do mnie na obiad. Moja mama jak zawsze była wniebowzięta, gdy zobaczyła chłopców, lecz tak jak ja martwiła się o Niall’a. Większość przesiedzieliśmy w salonie gadając o bzdetach i śmiejąc się. 



   -Co jest z Niall’em? –zapytałam w końcu chłopców. Rozejrzeli się po sobie, po czym Liam zaczął:
   -Trochę go zabolało, że mu nic nie powiedziałaś, tym bardziej, że Harry kręci z Claudią…
   -Harry kręci z Claudią – przerwałam mu zdziwiona. Louis przytaknął. Zauważyłam, że chłopacy wiedzieli dokładnie o co poszło między nami, najwidoczniej Niall musiał im opowiadać.
   -Teraz siedzi w hotelu łącznie może z godzinę dziennie, a resztę czasu nawet my nie wiemy gdzie spędza. Na ostatniej próbie był ale widać było jak niechętnie na niej siedzi.
   -Fakt faktem, chłop się załamał – dodał Zayn.
   -A co z Harry’m? – spytałam.
   -Nic, trzyma się dobrze, często spotyka się z Claudią ale nie są razem. Jeszcze nie są – stwierdził Liam.
 Po obiedzie Liam i Louis musieli zmykać. Jak się dowiedziałam Louis umówił się z Rose, koleżanką Claudii. Spędzają ze sobą dużo czasu, więc było to do przewidzenia, że jakieś pary się potworzą.
   -Strasznie mi głupio – powiedziałam do Zayn’a, gdy reszta już poszła.
   -On się chyba naprawdę w niej zakochał. Niall jest teraz zupełnie innym chłopakiem. Zamknął się w sobie, jest smutny, obojętny. Całkiem się zmienił. Nie tryska tym optymizmem co zawsze. Zaś Harry wręcz przeciwnie. Tyle, że wiesz jak Harry. On lubi kobiety. Nie wyobrażam sobie go w przyszłości z jedną dziewczyną na stałe. Może się mylę, może się ustabilizuje i będzie szczęśliwy ale w każdym razie teraz na pewno nie. W przeciwności do Niall’a, Harry musi się wyszaleć.
   -Zdałam sobie sprawę, że zrobiłam źle, chciałabym to odkręcić.
Nagle do salonu weszła moja mama z tatą.
   -Kochanie idziemy na kawę do państwa Drake, za jakieś półtorej godziny będziemy z powrotem. Jeśli chcecie, w lodówce są desery z truskawkami, możecie wziąć – oznajmiła moja mama i wraz z ojcem wyszli.
   -Ooo… lubię truskawki – stwierdził Zayn i ruszył do kuchni. Po chwili wrócił niosąc dwa puchary deserów z bitą śmietaną i truskawkami, obsypanymi kawałkami czekolady. Usiadł koło mnie na kanapie i zaczął zajadać się.
   -Nie martw się, Niall’owi w końcu przejdzie. Minie mu w końcu to całe zakochanie. Jak wyjedziemy to już nie będzie jej widział, więc mu przejdzie. Poza tym co byś chciała odkręcać, może Claudii nie podoba się Niall i wtedy gdybyś nawet ich razem zapoznała to wyszłoby na to samo. Nikt tego nie wie.
   -Może masz rację ale lepiej bym się czuła gdybym spróbowała, wtedy chociaż Niall by mnie nie winił.
   -Wszystko to minie jak obraz w kinie – powiedział Zayn biorąc dużą truskawkę na raz do buzi.
   -Co masz na myśli?
   -No Harry i Claudia, Louis i Rose… w końcu się rozstaną. Kto by chciał żyć w takim związku. W związku na odległość, rzecz jasna.
Tymi słowami dał mi do myślenia, a chłopak sam zachłysnął się i musiałam klepać go po plecach. Ma rację co się łudzę wspaniałym związkiem z Zayn’em, jeśli on sam uważa, że związki na odległość są bez sensu. Przecież gdybyśmy byli razem to na tych samych zasadach. Widzimy się parę dni, nie widzimy dobre miesiące. I tak w kółko. Tym bardziej teraz, gdy mieszkam w Los Angeles, a nie tak jak dawniej w Londynie. Zayn w wolnym czasie często odwiedza rodzinną miejscowość, wtedy związek miałby jakieś szanse.
   -Ja pierdole – warknął Zayn i chwycił się za głowę – kurwa, jaki ja jestem pojebany!
   -Nie mów tak. Co się stało? – zapytałam zdziwiona.

   -Błagam Demi nie bierz wszystkiego do serca, co ja gadam, bo gadam bzdety.
   -Nie rozumiem.
   -Ja Cię przepraszam ale… ale niedawno coś zrozumiałem. Już się tak długo znamy i przyjaźnimy. Zawsze z jakimkolwiek bym przyszedł problemem do Ciebie, Ty mi pomożesz go rozwiązać. Pierwszą osobą za którą tęsknie na tournee jesteś Ty. Za każdym razem. Nawet nie za moją matką, ani siostrą, za nikim innym tylko z Tobą. Brakuje mi Ciebie. A gdy jesteś blisko to jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Ja uświadomiłem sobie, że Cię kocham.
Chłopak skradł mi buziaka, a ja byłam tak zszokowana tym co właśnie usłyszałam, że nawet nie odwzajemniłam go.
   -Poczekaj Zayn, ja się pogubiłam. Przed wyznaniem tego co właśnie wyznałeś, powiedziałeś, że nie mam wszystkiego co mówisz brać do serca. To jak ja mam teraz kurna zareagować?! 
   -Nie ja przepraszam to nie miało się tyczyć tego co teraz powiedziałem. Źle zrozumiałaś.
   -Stwierdziłeś do cholery, że miłość na odległość nie ma sensu, a teraz można powiedzieć sam mi ją wyznałeś?
   -To o bzdetach tyczyło się właśnie tego palnięcia o związku na odległość. Demi ja Cię przepraszam, naprawdę źle zrozumiałaś.
   -Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Przez tyle lat musiałam znosić ciągłe Twoje nowe miłostki. Zawsze przychodziłeś do mnie po radę, ja Ci je zawsze dawałam. Ale nawet nie wiesz jak za każdym razem to bolało. Jak czytałam na zasranych stronkach plotkarskich o Twoich związkach, które dzięki mnie w ogóle istniały. Nigdy nie chciałam Ci źle życzyć, bo Cię kocham od lat idioto! Za każdym razem gadając z Niall’em wypytywałam o Ciebie, czy nadal masz dziewczynę, czy już nie. Bo Ty kretynie jak już sobie poradziłeś z jakąś lafiryndą to rzadkością było dostać od Ciebie, sms’a bądź choćby jakąś wiadomość. A teraz kurwa przypomniało Ci się nagle o mnie i wyznajesz mi miłość, którą rzekomo darzyłeś mnie już od jakiegoś czasu. Gówno prawda! Na pewno Ci w to nie uwierzę Zayn.
Nastała cisza.                                                                                                                     
-Ja… przepraszam Demi. Ja nie wiedziałem, że Cię tak raniłem. Proszę… błagam, wybacz mi – zaczął Zayn.
Zaczęłam płakać, tak jak już dawno nie płakałam. To nie był już płacz, a histeria. Zayn objął mnie i co jakiś czas czułam jego usta delikatnie całujące moją głowę. Wspaniale czułam się w jego ramionach ale chyba straciłam do niego zaufanie, bo jednak  odczułam panującą we mnie niepewność. Teraz zaczęłam bać się, że on ponownie mnie zrani. Albo co gorsza, że go stracę.





Rozdział 14 ;) Miłego czytania Wam życzę! Następny postaram się dodać w tym miesiącu!!!
|Drake| ;)