OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 13



Gdy zobaczyłam kto otwarł mi drzwi, moja szczęka opadła, a oczy wybałuszyły się.
   -Cześć – powiedziałam zaskoczona, ujrzawszy chłopaka o blond włosach.
   -Cześć – odpowiedział Niall nie mniej zdębiały co ja. Przez dobrą chwilę staliśmy tak patrząc na siebie z niedowierzeniem.
   -Zastałam Demi? – zapytałam, przerywając ciszę.
   -To Wy się znacie?! – odpowiedział pytaniem, jeszcze bardziej się dziwiąc.
   -Tak… przyjaźnimy się, chodzimy razem do tej samej klasy, a prócz tego mieszkam w sąsiedztwie – mówiłam spokojnie, lecz moje nerwy coraz bardziej były napięte. W tym momencie wiele pytań przelatywało mi przez myśli. Co robi Niall Horan u mojej przyjaciółki? Czy oni się znają? Na to wygląda. Ale gdzie się poznali? Jak to jest możliwe? Czemu Demi mi nigdy nic nie wspomniała, że go zna? Chłopak jeszcze przez chwilę wpatrywał się we mnie, aż w końcu zostawił mnie i szybkim krokiem ruszył w stronę salonu. Sama nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić stojąc przy otwartych drzwiach, wejść czy nie? Rozejrzałam się dookoła i krótko po tym usłyszałam rozwścieczony głos chłopaka – „czemu nie powiedziałaś mi, że ją znasz ? Kurwa, Demi! Czemu nic nie wspomniałaś? Przecież doskonale wiedziałaś o niej! Wszystko by mi to ułatwiło! Cholera! Miałbym szanse! Dzięki Tobie gówno z tego wyjdzie! Kurwa mać!”
Ułatwiło? – powiedziałam sama do siebie – co ułatwiło? Szanse? Jaką do cholery szanse.
To wszystko jednak mnie przerosło i postanowiłam po prostu odejść z tego miejsca. Czym prędzej pobiegłam do domu, by czasem ktoś mnie nie zatrzymał.
Siedziałam na barowym stołku w kuchni, sączyłam cappuccino, rozmyślając nad tym co niedawno się wydarzyło, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
   -Ja otworzę – krzyknął Alex – to pewnie Erin.
Czemu Demi nic mi nie powiedziała? Ja jej wyznałam co robię, gdy nie ma mnie w szkole lub w domu. Generalnie wiedziała prawie wszystko co robimy na próbach do występu One Direction. Gdy się spotykałyśmy nawet napomknęła czasem, że mi zazdrości, że spędzam z nimi czas. Ale w końcu w trakcie wspominania zaczęły przypominać mi się sytuacje, które jasno dały znać, że jednak jest coś nie tak, choćby ten raz jak zapraszałam ją by szła z nami do klubu. Odmówiła. Jaka osoba odmówiłaby takiej propozycji? Wtedy mnie to nie zdziwiło, możliwe, że podświadomie za bardzo cieszyłam się ze wspólnego wypadu z chłopakami, by to zauważyć. W każdym bądź razie, czuję w sobie, złość na Demi. Mam do niej wyrzuty, lecz również czuję jakąś niechęć do Niall’a.
   -Eeee… Claudia, do Ciebie – wychylił się nagle Alex z korytarza, puszczając mi oczko i śmiejąc się głupkowato. Do mnie? Kto o tej godzinie, mógł zawitać do mnie? Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi frontowych. Przechodząc koło mnie Alex, zahaczył barkiem o mój, a głupi uśmieszek nie schodził z jego twarzy. Jak się okazało w korytarzu stał Harry.
   -Cześć? – powitałam go tonem ,który zabrzmiał jak pytanie.
   -Hej – odpowiedział radośnie.
   -Coś się stało? – zapytałam.
   -A musiało się coś stać?
   -Niby nie… - odparłam niepewnie, opierając się o ścianę i spuszczając wzrok.
   -Czyli po pracy, ograniczamy się do rozmowy w korytarzu, na odległość dwóch metrów? – spytał.
   -Co? Nie! Nie no gdzie, nie ma różnicy, czy praca czy nie… - nie dokończyłam, ponieważ chłopak mocno przytulił mnie do siebie. Trochę zdziwiona odwzajemniłam uścisk. Było mi miło być tuloną tak szczerze z serca.
   -Bierz kurtkę i jedziemy – rzucił krótko.
   -Gdzie? – zapytałam.
   -Nie pytaj, to niespodzianka, dalej ubieraj się – pogonił mnie.
   -Ale Harry, gdzie? – zapytałam ponownie.
   -Nie pytaj się głupio, tylko jedź z nim – wtrącił głośno mój brat, po czym dodał ciszej – chociaż nie będziesz mi przeszkadzała.
   -Nie martw się, wszystko słyszeliśmy, a przede wszystkim ja – warknęłam.
Przebrałam się w jeansy, założyłam jednolitą koszulkę i do tego miętową jeansową kurtkę. Harry otwarł mi drzwi i przepuścił mnie w nich, potem podbiegł do swojego auta otwarł w nim drzwi i czekał aż wsiądę.
   -Co się tak podlizujesz? – zapytałam z uśmiechem, gdy usiadł na miejscu kierowcy.
   -Walczę o Twoje względy księżniczko – powiedział szeptem, podczas odpalania auta, jednak ja i tak to usłyszałam, lecz przepuściłam mimo uszu.
   -To w końcu mogę wiedzieć gdzie jedziemy?
   -Jasne, że możesz wiedzieć.
   -Więc?
   -Dowiesz się jak dojedziemy.
   -Ale ja chcę teraz wiedzieć. Chłopak tylko zaśmiał się w odpowiedzi. Gdy jechaliśmy słońce powoli zaczęło zachodzić, nie mogłam napatrzeć się na widoki, gdy przejeżdżaliśmy drogami za centrum miasta. W tym momencie aż przypomniał mi się mój kraj rodzinny, czyli Dania.
   -O czym myślisz wpatrując się w ten widok? – zapytał uśmiechnięty Harry.
   -O niczym konkretnym – westchnęłam.
   -Mam nadzieję, że zdążymy – powiedział.
   -Na co? Gdzie jedziemy?
   -Zaraz się dowiesz. Aaa, widzisz dojechaliśmy – oznajmił.
   -Plaża?
   -Aa plaża – powtórzył.
Wysiedliśmy i Harry kazał wdrapać się nam na jedną z najwyższych wydm. Gdy doszłam prawie na szczyt zaszedł mnie od tyłu i zakrył mi oczy dłońmi.
   -Okej, jak w romantycznych filmach, tak?
   -A właśnie tak – powiedział i odkrył swoje dłonie. Staliśmy na dużej wysokości, nasze ciała owiewał przyjemny ciepły wiatr, a przez rozchodzącą się panoramę, szczęka opadła mi prawie do kolan. Nie mogłam napatrzeć się na ten widok, piękne czerwono żółte słońce zachodzące za tafle spokojnego granatowego morza. I choć całe życie mieszkałam prawie nad samym morzem jeszcze nigdy w życiu ten widok mnie tak nie hipnotyzował. Odwróciłam się głową do Harry’ego, a on pocałował mnie w usta. Po chwili zaczął mnie gilgotać, na co ja nie dając sobie z nim rady zaczęłam od niego uciekać. Prosto mówiąc zjechałam z sypkiej wydmy i zaczęłam kierować się ku wodzie, gdzie piasek był mokry i ubity, dzięki czemu łatwiej było mi uciekać. Chłopak dał mi chwilę, a następnie ruszył za mną.
Uciekałam ile sił w nogach ale zdałam sobie sprawę jak w czasie ucieczki od Will’a, że nie mam szans. Lecz tym razem nie czułam prawdziwego strachu jaki towarzyszył mi poprzednio. Teraz czułam się bezpieczna, szczęśliwa i wolna. Zwolniłam, już nie miałam chęci dalej biec. Harry dobiegł do mnie, wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić.
   -Harry nie dobrze mi – krzyczałam, jednak chłopak nie zamierzał przestać dopóki nie stracił równowagi i runęliśmy na piasek.
   -Leżysz na mnie tak, że trochę mi przyduszasz, sama wiesz co – oznajmił, na co ja szybko zabrałam kolano z jego niefortunnego miejsca. Usiadłam na nim okrakiem i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
   -Już dawno nie byłem tak szczęśliwy – wyznał, patrząc uśmiechnięty w niebo.
   -Ja też nie – stwierdziłam i pocałowałam go w usta.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni kurtki. Przeturlałam się tak, że opierałam się teraz głową o ramię chłopaka i wyciągnęłam telefon. Dostałam sms’a od Will’a: „Cześć Kochanie. Przemyślałem to wszystko. Jeszcze nie mam dobrego pomysłu na przeprosiny dla Ciebie ale już niedługo coś wymyślę. Piszę, bo chcę byś wiedziała, że nie zapomniałem o Tobie. Byłem u Ciebie ale zawsze źle trafiałem i Twoja mama mówiła, że Ciebie akurat nie ma. Przepraszam Ciebie, byłem pijany, nie będę przecież wymyślał jakiś wymyślonych bajeczek. Wiem, że jesteś mądrą i wyrozumiałą kobietą i wierze, że wybaczysz mi chociaż za moją szczerość. Uwierz mi, że zrobię wszystko byśmy byli razem. Tęsknie za Tobą! „
Wpatrywałam się w tego sms’a czytając go po kilka razy.
    -Wybaczysz mu? – zapytał smutnym głosem Harry.
    -Nigdy! – powiedziałam i pocałowałam go w usta. Chłopak objął mnie, a ja zaczęłam rozmyślać i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Kiedy się obudziłam, byłam w swoim pokoju. Podparłam się na przedramieniu było ciemno jak w piwnicy, spojrzałam na zegarek dochodziła godzina pierwsza w nocy. Wsłuchałam się w ciszę domu, usłyszałam rozmowy dochodzące z pokoju Alex’a oraz cichutki oddech, lecz nie mój.  Zerknęłam na bok, koło mnie leżał śpiący Harry. Jednak gdy już mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności panującej w pomieszczaniu, zauważyłam, że chłopak ma otwarte oczy, które przyglądają mi się uważnie. Poczułam się trochę spięta. Chłopak pomimo, że tego nie widział jednak wyczuł i uśmiechnął się do mnie.
   -Będę się zbierał – oznajmił nagle i podniósł się z łóżka. Niekontrolowanie chwyciłam jego rękę.
   -Nie uważasz, że już za późno na powrót?
Chłopak zapalił nocną lampkę i spojrzał na mnie nie przekonany.
   -No wiesz jeśli chcesz możesz zostać na noc – dodałam – jutro z rana wrócisz do hotelu.
   -Kusząca propozycja. Aż się dziwie, że mi ją Ty proponujesz. No jeśli mogę to zostanę – zgodził się.
   -Czemu dziwna propozycja jak na mnie?
   -No bo jesteś mało dostępna, trochę zamknięta w sobie i ogólnie mnie nie lubisz.
   -Lubię Cię – odparłam, jednak mina chłopaka posmutniała – przepraszam ale nie rozumiem Harry.
   -No, bo… - urwał, ponieważ z drugiego pokoju zaczęły dochodzić niezwyczajne dźwięki. Na twarzy Harry’ego ponownie pojawił się uśmiech, a już po chwili obydwoje zaczęliśmy uciszać nasze chichoty.
   -Ludzkie ale mogliby to ciszej robić – zauważyłam, nadal uspokajać się.
   -Zależy mi na Tobie – wyznał nagle chłopak o boskich lokach.
   -Harry…
   -Nie ja rozumiem – przerwał mi – rozumiem, już to dawno zrozumiałem. Od samego początku nie mieliśmy dobrego kontaktu, a reszta się działa tylko dlatego, że zmuszałem Cię do tego. Rozumiem i zrozumiem, jak mi każesz teraz sobie pójść.
   -Harry daj mi skończyć! Ja Cię lubię… nawet… bardzo. Lubię.
Jego oczy po tych słowach momentalnie zabłyszczały. Okazywały nadzieję jaką ma w sobie Harry.
   -Ale… - od razu spuścił wzrok – może daj mi trochę czasu, troszeczkę, by się zastanowić nad tym wszystkim i jakoś sobie poukładać to.
   -Chodzi o Will’a? - zapytał retorycznie, na co ja przytknęłam głową – jasne, ale czy jest chociaż procent szansy?
   -Myślę, że jest – odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech – chcesz coś do picia?
   -Nie, dzięki, wiesz jestem już zmęczony, z chęcią bym się położył już spać.
Przez ten cały czas nawet nie zastanowiłam się gdzie położyć chłopaka, gdyby zaszła okoliczność zaproponowania mu noclegu. Prawdę mówiąc nawet nie miał prowizorycznej pidżamy, a wchodzenie teraz do pokoju Alex’a nie było dobrym pomysłem. Jednak nawet się nie zdążyłam rozejrzeć dokładnie, a chłopak już leżał w moim łóżku przykryty kołdrą, a jego jeansy, koszulka i skarpety leżały na ziemi.
   -Ahaaa… doobra - spuentowałam.
   -Wskakuj – rzucił krótko.
   -No wiesz… – nie dokończyłam, ponieważ chłopak wstał z łóżka i ruszył w moją stronę. Chwycił mnie za kraniec koszulki, a ja zaczęłam się wyrywać. Po chwili ściągnął ją ze mnie, a ja szybko wyciągnęłam z szuflady koszulkę od pidżamy i założyłam ją na siebie.
   -Szybka jesteś – odezwał się, na co ja pokazałam mu kpiarsko język. Zaczęłam ściągać jeansy i w tym momencie chłopak podszedł do mnie i objął. Moje spodnie były na wysokości kostek, a chłopak zbyt mocno przywarł do mnie, w związku z tym byłam pochylona do tyłu, co skończyło się tak, że obydwoje runęliśmy na podłogę.
   -Aua! – prawie krzyknęłam i zaczęłam się śmiać pomimo bólu kości ogonowej i łokci.
   -Przepraszam – zachichotał chłopak. Pomógł mi wstać, a sam rzucił się na łóżko i owinął kołdrą. Ja poszłam do łazienki, przebrałam się w spodnie od pidżamy i wróciłam do Harry’ego. Wzięłam koc leżący na parapecie i położyłam się po drugiej stronie łóżka.
   -No wiesz – wybąkał Harry i przysunął się bliżej mnie, tak że jak odwróciłam głowę moje usta były centralnie przy jego – to chyba oznacza, że musze Cię pocałować.
   -Em, nie, nie musi… - znowu nie dokończyłam, jego usta wylądowały na moich.





 Hejcia <3 Rozdział 13! Moja przyjaciółka go czytała i się jej spodobał, mam nadzieję, że i Wam on przypadnie :) Proszę o komentarze, ponieważ one bardzo motywują do pisania <3
Pozdrowienia :*
|Drake| ;)