OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 6


Oczami Demi Booth
     -Fajnie, że znalazłaś przyjaciółkę tu w Los Angeles, chodzicie razem do klasy i mieszkacie koło siebie – odezwała się moja mama, która weszła właśnie do kuchni.
     -Też się cieszę – odpowiedziałam, a na myśl przyszły mi wszystkie sytuacje jakie muszę przeżywać w szkole. Co prawda nie są one spowodowane tym, że przyjaźnie się z Claudią. Tu w Los Angeles po prostu żyję się innymi zasadami. I jedyne co można, to przystosować się do nich. Jednak najwidoczniej mi  się nie udało. Co dnia w szkole muszę męczyć się z natrętnymi dziewuchami, które mają ubaw, że dokuczają mi na każdym kroku. Powoli mam już dosyć. Ale gdyby nie Claudia i moja siostra Meggi to bym już dawno nie wyrobiła. Mojej siostry też często nie ma w domu, ponieważ zaczęła studia dzienne tu w mieście i nie spędzam z nią aż tak dużo czasu. Jestem naprawdę wdzięczna, że udało mi się znaleźć taką koleżankę jak Claudia ale nie mogę pojąć, czemu taka dziewczyna jak ona zadaje się z takim towarzystwem. Ona zupełnie do nich nie pasuję. W ogóle. Powiedziałabym wręcz, że oni podcinają jej skrzydła. Będzie nikim jeśli będzie się dalej z nimi zadawać. No cóż ale co ja mogę uczynić. Mogę jej tłumaczyć, ale nic więcej.
     -Pomożesz mi w ogrodzie? – zapytała mama.
     -Tak nie ma sprawy, tylko za chwilę chłopaki będą dzwonić, więc jak skończę to…
     -…to ja też skończę – przerwała mama, śmiejąc się – dobra to Ty idź pogadaj, a ja sama się zajmę grządkami babci.
Przytaknęłam i uradowana, że nie muszę kopać w ogrodzie pobiegłam na piętro do mojego i mojej siostry pokoju. Przeniosłam komputer na łóżko i usiadłam. Włączyłam laptopa i skype’a. Leżałam jak długa, gdy zadzwoniła charakterystyczna melodyjka dzwonienia. Zerwałam się, usiadłam prosto, przeczesałam włosy i nacisnęłam „Odbierz”.
     -No heeej! – odezwał się znajomy, jeden z utęsknionych głosów.
     -Louis? A gdzie reszta? – odpowiedziałam zdziwiona.
     -Nie stęsknili się za Tobą, tak bardzo jak ja Demi.
     -Bardzo śmieszne. Też się za Wami stęskniłam. Oczywiście prócz Ciebie… za tobą Louis w ogóle nie tęsknie nigdy.

     -Tak wiem. Też Cię kocham. I jak tam u Ciebie? Zaklimatyzowałaś się już? Jest lepiej niż w Anglii? Znalazłaś chłopaka? Masz już dzieci? Mogę być chrzestnym chłopca?
     -No tak w miarę, trochę trudno jest… ale daje radę. A czemu chłopca?
     -Bo bym kupował mu szelki – oznajmił Louis, szczerząc się.
     -A ja bym wolał dziewczynkę – wtrącił Zayn siadając koło Louis’a – matko jak ja się za Tobą stęskniłem Demi.
Serce zabiło mi mocniej, a policzki poczerwieniały, gdy go zobaczyłam. Mój zmysł węchu wizualizował właśnie jego zapach perfum oraz jego samego zapach. Poczułam się jak gdyby był teraz koło mnie fizycznie. Wpatrywałam się w niego jak w nieruchomy obrazek.
     -Zaraz przyjdę, gorąco, idę otworzyć okno – powiedziałam i szybko zerwałam się z łóżka. Podeszłam do okna otwarła je na oścież i wzięła pięć głębokich wdechów. Gdy wróciłam na ekranie laptopa nie siedziało dwóch chłopaków, tylko już pięciu. Pięciu szczerzących się sympatycznie do mnie chłopaków. W tym momencie zatęskniłam za domem w Anglii. Za tym jak chłopcy często bez zapowiedzi wpadali do mnie do domu, gdy nie jeździli w trasie koncertowej lub w dniach gdy byli blisko.
     -No dobra opowiadaj jak się mieszka, bo jesteśmy ciekawi – powiedział Niall.
     -No poznałam jedną dziewczynę w szkole, jest w mojej klasie. Nazywa się Claudia. I okazało się, że mieszka jeden dom dalej, więc mamy blisko do siebie. Często spędzamy razem czas.
     -Ooo… to fajnie, że sama w szkole się nie szwendasz – stwierdził Liam.
     -Noo… i… w tym jest problem…
     -Jaki? – zapytał wspólnie Harry i Zayn.
     -Ponieważ Ona należy do elity szkolnej i ta elity mnie nie akceptuje, więc się nie zadajemy podczas zajęć, a dodatkowo trochę… trochę bardzo mi dokuczają dziewczyny z tej elity.
     -Ta Claudia też? – spytał Zayn.
     -Nie, Claudia nie.
     -Chłopaki wydaje mi się, że musimy tam jechać i zrobić w tej szkole porządek – zarządził Liam.
     -Tak jak Batman – powiedział Harry, śmiejąc się z niego.
     -Tak Harry, tak jak Batman – przytaknął Liam.
     -No jakoś sobie radzę, więc spokojnie, nie musicie przyjeżdżać… a raczej przylatywać.
     -Przyjechać też możemy, w końcu Batman miał zajebisty samochód – oznajmił Zayn.
     -Zayn to się nazywa Batmobil– poprawił go Liam, na co Zayn przerzucił oczami.
     -A tak poza tym to lada dzień przyjeżdżamy do Los Angeles – wyznał Niall.
Reszta chłopaków popatrzyła na niego wkurzonym wzrokiem.
     -Człowieku wiesz co to znaczy, niespodzianka? – zapytał Zayn.
     -A to miała być niespodzianka… to przepraszam. Demi zapomnij o tym, wcale nie przyjeżdżamy.
     -To jest pacan – zaśmiał się Louis – no tak jak już Niall zdradził. Będziemy mieli koncert w Los Angeles i nie długo przyjeżdżamy. Dokładnie jaki dzień nie wiem… ale to trzeba zapytać menadżera. Który nie dawno się szwendał po korytarzu hotelowym ale akurat teraz gdy jest potrzebny gdzieś polazł. No nic, jak się dowiemy to Ci napiszemy.
     -Aleeee suuuuper! – krzyknęłam – o matko tak za Wami tęsknie! Mega, że się nie długo zobaczymy. Nie mogę się doczekać! A Ty Niallerku się nie martw, nie wszyscy rodzą się mądrzy.
     -Dzięki Demi, to na pewno polepszy moją samo ocenę – powiedział i zrobił smutną minę.
     -Mamy dla Ciebie jeszcze jedną małą niespodziankę ale ją wydamy później – powiedział Harry, patrząc z wyrzutem na biednego Niall’a.
     -A nie możecie mi teraz powiedzieć? Proszę, proszę! – nalegałam.
     -Niall zamknij się – warknął Harry i przymknął usta Niall’a dłonią.
     -Nie, niespodzianka to niespodzianka. Dowiesz się w swoim czasie – stwierdził stanowczo Liam.
     -A co u Was? – zapytałam chłopaków.
     -A co u nas może być… ciągle próby, próby, próby, koncerty, próby, próby, próby koncerty, próby, życie prywatne, próby, koncerty – odpowiedział Louis.
     -I tak cały czas – dodał Niall niewyraźnie, uwalniając się od Harry’ego.
Każdy z nich co jakiś czas żegnał się i odchodził od laptopa. Po około dwóch godzinach, rozmawiałam już jedynie z Niall’em. Z nim zawsze miałam o czym rozmawiać, gdy kończył nam się jeden temat, zaraz znalazł się drugi i przez to mogliśmy gadać nieustannie. Znaliśmy się od urodzenia, ponieważ mieszkaliśmy tuż obok siebie. Prawie co dziennie bawiliśmy się razem, to na moim ogrodzie, a to na jego. Jego rodzice zawsze na lato wystawiali taki wypas basen dmuchany, ze zjeżdżalnią, dmuchaną palmą i koszem do koszykówki. Zaś do mnie chłopak przychodził gdy chcieliśmy bawić się w pustelników, wtedy ubieraliśmy na głowy chustki, wyrzucaliśmy wszystkie zabawki z piaskownicy i właziliśmy  do niej udając , że maszerujemy przez gorące piaski pustyni. To były świetne lata. Niall’a pamiętam jeszcze z czasów gdy miał brązowe włosy i uważam, że w tamtych było mu lepiej.  Jednak czas leci i wszystko się zmienia. Zorientowałam się, że ten czas tak umknął, dopiero gdy oglądałam Niall’a w X-factor. Świetnie się z nim dogadywałam i nadal to robię. Jednak to nie jest na tle zakochania, tylko przyjaźni. Jesteśmy wspaniałym przykładem na to, że przyjaźń damsko-męska istnieje. Wiele naszych wspólnych znajomych sądzi, że my kiedyś będziemy razem, jednak gdyby było nam pisane, być razem już dawno byśmy byli co nie? Kocham go ale jak takiego przybranego brata i sądzę, że on obdarza mnie takim samy uczuciem. Jestem wręcz tego pewna.
     -Czyli przyjeżdżacie tutaj do tłocznego Los Angeles? – zapytałam Niall’a.
     -Nom. I nie długo będziemy mieli próby z jakimiś tancerzami – odpowiedział.
     -Ooo… czyli na waszym koncercie w tle czy tam po bokach będą tancerze tańczyć?
     -Tak. Mam nadzieje, że jakieś ładne dziewczyny będą. Są jakieś ładne u Was?
     -Jak znajdziesz…
Przez głowę prześlizgnęło mi się nagle wspomnienie pierwszego dnia w szkole. Dokładnie na języku angielskim, gdy nauczyciel wybierał role do sztuki Romea i Julii. Przypomniał mi się dialog, Claudii z profesorem: „ -W kwietniu ,pani nie uważająca na mojej lekcji Claudio.
     -A to ja nie mogę na pewno, ponieważ w kwietniu tańczę dla kogoś.
     -A to nie wiedziałem, że tak dorabiasz – odpowiedział nauczyciel podśmiewając się, a wraz nim reszta klasy.
    -Słucham? NIE! No ja nie tańczę na rurze! Znaczy się, jakiś zespół pięciu chłopaków przyjeżdża i będę tańczyć na scenie na ich koncercie, jako tło. „

Czyżby Claudia tańczyła na ich koncercie. Co prawda wspominała, że teraz ma jakieś próby w studiu tanecznym i to nawet dzisiaj, dlatego też nie mogłyśmy się spotkać ale czy one mają związek z koncertem chłopaków? A nawet jeśli to czemu mi nie powiedziała? Kurde, też jestem w kropce, bo jej nie wyznałam, że przyjaźnie się z nimi. No nic, pozostało mi zobaczyć co przyniesie jutro.
     -A znalazłeś w końcu jakąś wybrankę? – spytałam chłopaka.
     -Co Ty… proszę nie bądź chłopakami! Oni mi non stop gadają, że mógłbym już znaleźć dziewczynę. Ale ja nie chcę jakiejś tam dziewczyny. Ja chcę znaleźć tą jedyną. Tą idealną dla mnie. Co najmniej tą stworzoną, pisaną mi – wyżalił się.
     -Ta dziewczyna będzie miała z Tobą dobrze – stwierdziłam i uśmiechnęłam się.
     -A kit ze mną. Jak tam Ty? – zapytał troskliwe.
     -Trzymam się jakoś. Zayn ma dziewczynę nadal?
     -Chyba nadal z nią jest. Długo się trzymają – moja mina zrzedła – ale nie przejmuj się, non stop się kłócą. Nie przewiduję by jeszcze długo byli.
Jednak to nie pocieszyło mnie i poczułam gulę pod gardłem. Moje łzy zaczęły spływać wolno po policzkach.
     -Nie płacz. On nie długo dorośnie i zmądrzeje. A przede wszystkim zrozumie, że tak naprawdę powinien być z Tobą. Prawdę mówiąc gada o Tobie najczęściej z naszej całej piątki. Ostatnio słyszałem, że coś wyżalał się Louis’owi… pewnie powiedział by mi ale nie dawno się trochę posprzeczaliśmy i pewnie dla tego. Uwierz mi to tylko kwestia czasu Demi. I nie płacz, proszę Cię.
     -Wiem ale to boli gdy wiem, że to co chciałabym od niego, dostaje inna dziewczyna. I może jestem pesymistką ale czemu obcej dziewczynie wyznaje miłość, a mi… dziewczynie którą zna od lat nie chce. Wydaje mi się, że dla tego, że mnie doskonale zna i po prostu nie jestem w jego typie – powiedziałam i następne łzy wyciekły mi z oczu.
     -Nie mów tak. To nie jest prawda Demi. Tylko Ty to sobie tak tłumaczysz. Zobacz ile ja już czekam na dziewczynę i nawet żadnej nie znalazłem o której mógłbym sądzić, że jest tą jedyną. Jak już mówiłem to tylko kwestia czasu – rzekł Niall i głośno ziewnął.
     -Mieliście dzisiaj próby?
     -Taaaakk – odpowiedział, łącząc słowo z następnym ziewnięciem. Widać było, że chłopak już jest zmęczony.
     -Dobra, to kiedy będziecie mogli znowu zadzwonić?
     -Myślę, że jakoś… jutro, pojutrze ale to się sms’ami spiszemy.  Bo chłopacy będą musieli Ci przekazać niespodziankę i termin kiedy lecimy do LA.
     -Ok. Aaaa… Niall. Przekaż Zayn’owi, że go kocham ale powiedź, mu to na uboczu, tak by wiedział, że to nie wyznanie przyjaciółki.
     -No dobra, nie ma sprawy… - oznajmił i zaczął się śmiać – no to pa, pa Demi.
     -No paaa… albo wiesz jednak nic nie mów. NIE! NIALL! Nic mu nie mów.
     -Spokojnie słyszę. Nie denerwuj się. Więc pa, pa, do usłyszenia.
I następny raz się nie odważyłam… ilekroć mówię Niall’owi by przekazał takową wiadomość Zayn’owi, zawsze muszę się wycofać. Coś czyni, że z moich ust końcowo wyrywają się słowa: „jednak nic nie mów”, albo „zapomnij o tym, nic nie mówiłam”.  Chcę już od wielu lat ale nie potrafię. 





Szósty!!! Przepraszam, że taki krótki ale nie mogłam na razie wszystkiego wydać :) Jakieś pytania? Pisać w komentach :D Dziękuje Wam bardzo za wszystkie wejścia, których jest bardzo dużo ;o i za wszystkie komentarze :))) Na prawdę się cieszę, że spodobało Wam się moje opowiadanie, pomimo tego, że to dopiero początek :) 
Pozdrowienia ;)
|Drake|;)

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 5





*musik*
10 marzec.
„Kochany pamiętniczku! Nie wiem co mam zrobić? Podoba mi się Will i chyba zaczynam do niego coś czuć ale to nie zmienia faktu, że nadal darzę Nath’a ogromnym uczuciem. Mój brat i mama tłumaczą, że to przez to, że byliśmy sobie bliscy duchowo, na co Alex dodaje, że także fizycznie – ale oczywiście to nie do końca prawda… w końcu podczas naszego związku do niczego nie doszło. Nawet na szczęście, sądzę, że wtedy bym się jeszcze gorzej czuła. Obiecałam sobie, że zrobię to dopiero gdy znajdę tego prawdziwego, a nie tak jak reszta moich znajomych, będę robiła to z każdym zapoznanym facetem. Jednak wracając do tematu, nie mam pojęcia co czynić. Czy dać szanse Will’owi, czy… no właśnie, moje serce chyba nadal ma w planach wybaczyć temu, który mnie zdradził. Jestem w kropce. Cały czas myślę co robić. Will jest u mnie co drugi dzień i spędzamy razem czas. Przychodzi także na moje treningi, które mam coraz częściej, ponieważ nie dużo czasu zostało do koncertu. Nie długo przyjeżdża to całe One Direction i zaczną się z nimi treningi. Rosie i Zoe są w niebo wzięte. Cały czas wymyślają, na czym poproszą chłopaków by im się podpisali. Chris, Oliver i Milan non stop śmieją się z ich zamiarów, komentując, że najlepszym pomysłem będzie gdy poproszą o autograf na majtkach, które będą miały na sobie. Oliver stwierdził, że on sam chyba poprosi tych z One Direction by mu się podpisali na gatkach. Coraz więcej czasu zaczęłam spędzać z Demi, choć omijam ją w szkole, ponieważ za bardzo lubianą osobą nie jest. Z tego powodu robi mi się coraz gorzej na sercu, jednak nie mam dużo do gadania. Moja elita nie tolerują jej, więc ja też nie mogę – proste. Erin strasznie ją obgaduje. Powiedziałabym, że nienawidzi jej. Często wraz z innymi dziewczynami z elity jej dokucza. W takich sytuacjach po prostu udaje, że tego nie widzę lub po prostu spędzam czas z Will’em i jego elitą. Coś czuję, że niedługo nasze elity się połączą w jedną. Po szkole z Demi często przesiadujemy na ogrodzie i nawet czasem Alex do nas się dosiada. Jednak ukrywamy to w tajemnicy przez naszymi znajomymi.  Ostatnio jej rodzina zaprosiła moją na grilla. Jej rodzice bardzo dobrze dogadują się z naszymi. Demi i jej starsza siostra Meggi są zupełną odmiennością , jeśli porównywać je do moich znajomych z elitki. Demi jest bardzo ale to bardzo skromna, cicha i nie ufna. Wydaje mi się, że do końca szczera co do mnie też nie jest. Myślę, że coś ukrywa przede mną. Tyle, że nie wiem dlaczego? Czyżby się czegoś wstydziła? I nie chcę być jeszcze bardziej nie lubiana? Tego nie wiem, ale mam wewnętrzną nadzieje, że w końcu zaprzyjaźnimy się i mi zaufa. Tyle, że jak ma mi zaufać, gdy ja muszę udawać w szkole, że jej nie lubię. Trudno mi wyobrazić sobie jak musi się czuć. Codziennie po szkole piszę jej sms’a z ogromnymi przeprosinami za dzisiejszy dzień. Odpisuje mi, że nie ma sprawy i że wszystko rozumie ale nie sądzę by była tak szczęśliwa, jaką udaje. Zupełnie nie wiem co robić!”
Zamknęłam małą książeczkę, która była moim pamiętnikiem i schowałam go między książki na szafce. Wzięłam telefon i wykręciłam numer do Demi.
     -Halo? – odezwał się głos po trzech sygnałach.
     -Dzisiaj? Sobota. Pogoda? Śliczna. Temperatura? Ciepła, aż 20 stopni. Jak na marzec to dużo. Co robisz? Ma się rozumieć, że się nudzisz. Zwiedzanie Hollywood ? Czy może smażing i plażing? Temperatura wody? Około 15 stopni. Może kąping? – zaproponowałam.
     -Matko, tyle gadania by tylko zaproponować mi plaże? – odpowiedziała ze śmiechem – jestem za! Czas? Za trzydzieści minut przed domem – rozłączyła się.
Chwyciłam plażową torbę i położyłam ją na łóżku. Wrzuciłam do niej dwa ręczniki, kapelusz, krem do opalania. Ubrałam się w mój różowy strój kąpielowy, a na niego luźną koszulkę i krótkie spodenki dżinsowe. Wzięłam torbę i zeszłam na parter. Spakowałam butelkę wody i zrobiłam kanapki, które także wsadziłam do torby.
     -Gdzie idziesz? – zapytał Alex, grający znowu na konsoli.
     -Nie mam zamiaru marnować pięknego dnia i idę na plaże z Demi.
     -Ale zaprosiłem dzisiaj Erin. Co odpowiedzieć jak zapyta gdzie jesteś?
     -Wymyślisz coś. Weź ją podnieć to zapomni o mnie, a będzie myśleć tylko o Tobie – powiedziałam, zapinając torbę i wychodząc drzwiami do garażu.
 Wsiadłam do mojego auta i wyjechałam na ulicę. Demi już na mnie czekała.
     -Fajny masz samochód. Ja zostawiłam w Londynie mojego Mini Coopera – powiedziała, wsiadając  do auta – gdzie jedziemy?
     -Znam dobrą plaże. Nie chodzą tam tłumy i chociaż da się gdzieś rozłożyć z ręcznikami.
     -To super. Masz zamiar dać Willowi szanse? – zapytała Demi.
     -Nie wiem. Naprawdę nie wiem…  Pogubiłam się totalnie.
     -Nie chciałabym być w Twojej sytuacji. Jest okropna – zaczęła się śmiać, gdy spojrzałam na nią z wyrzutami.
     -No dzięki, to się nazywa dobra koleżanka – stwierdziłam po czym także parsknęłam śmiechem – a właśnie a Ty masz chłopaka?
     -Nie mam. W Anglii zostawiłam chłopaka, z którym się przyjaźnie od wielu lat, tyle, że on na mnie nie leci. Traktuje mnie jak dobrą przyjaciółkę.
     -To też nie za dobra sytuacja co nie? – zapytałam retorycznie.
     -Niestety. Strasznie jest wysłuchiwać jego problemów dotyczących dziewczyn lub jeszcze trudniej jest dawać mu rady jak ma zagadać do dziewczyny albo co gorsza jak ma wyznać lasce miłość. Ale on zawsze z tym idzie do mnie, ponieważ wie, że ja go nigdy nie zawiodę. Bardzo to boli gdy dowiaduję się o jego nowej wybrance.
     -To taki Casanova ten Twój wybranek – przerwałam koleżance.
     -No ma dostęp do wielu dziewczyn i dużo lasek na niego leci. On się pilnuję ale to taka… inna sytuacja… coś innego niż nasi chłopacy w szkole. Prosto mówiąc, żyję w zupełnie innym otoczeniu… żyję całkowicie innym życiem niż my. I tak trochę inaczej to wygląda.
     -Tak w połowie wiem o co chodzi – wyznałam i zaśmiałam się wraz z moją towarzyszką.
 Skręciłam na pobliski parking, znalazłam miejsce jak najbliżej wejścia na plażę. Dzisiejszy dzień był naprawdę bardzo ciepły, więc tłumy ludzi na plaży. Nie wyobrażam sobie jak muszą wyglądać teraz główne plaże. Znalazłyśmy skrawek wolnego miejsca dość blisko morza i rozłożyłyśmy się.

     -Ale tu ślicznie – powiedziała Demi wyciągając aparat z torby.
     -To już mi mówiłaś, że interesujesz się fotografią ale masz zamiar teraz robić zdjęcia?
     -A czemu nie. Każda chwila jest dobra na zdjęcia – oznajmiła i pstryknęła mi zdjęcie.
     -Usuń tą fotkę, brzydko wychodzę.
     -Głupia jesteś! Ślicznie wyszłaś.
Zobaczyłam wykonane przez koleżankę zdjęcie. Było okropne. Nienawidzę siebie na zdjęciach. Poszłam kupić dwa soki ze świeżo wyciskanych owoców. Gdy przyjeżdżałam na tą plażę, zawsze pierwsze co, szłam do baru i kupowałam te napoje. Były przepyszne,  a nie tak jak soki w kartonach mające roczną ważność spożycia. Soki z marketów były niczym w porównaniu do nich. Gdy wróciłam do naszego miejsca wylegiwania, Demi chodziła niedaleko i robiła zdjęcia wszystkiego dookoła.
     -Demi przyniosłam Ci sok – zawołałam.

     -Już idę! – odkrzyknęła.
Po wypiciu napoju poszłyśmy się wykąpać. Woda była bardzo przyjemna. Nie chciałam mieć mokrych włosów, więc po chwili usiadłam na brzegu i degustowałam się falami.
     -Oooo… ale przystojni surferzy tam płyną – zauważyła Demi, siadając koło mnie.
     - Tak jest ich tu dużo. Takie mokre ciacha na deskach.  Zaczęłyśmy się śmiać.
     -Idę po piwo. Też chcesz? – zapytała Demi. Przytaknęłam głową, wpatrując się w horyzont morza. Dziewczyna poszła, a ja zmagałam się by nie dopuścić złych myśli do głowy. Mam wyczilować i nie przejmować się problemami jakie mnie otaczają. Zauważyła, że gdy spędzam czas z Demi złe myśli nie przychodzą mi do głowy, a teraz gdy poszła wszystko powraca, chociaż poszła na jedynie 5 minut. Zaczynam uwielbiać jej towarzystwo, dzięki niej zapominam o otaczającym mnie gównie codzienności. Naprawdę chciałabym nie ukrywać się z tym, że się z nią koleguje. Tyle, że nie wiem jak to zrobić by moi znajomi z elity ją polubili. Z moich rozmyśleń wynurzył mnie znajomy głos. Dochodził on gdzie z tłumu. Moje serce zaczęło znowu rąbać o mostek.
     -Nie, tylko nie ten człowiek – powiedziałam szeptem do siebie.
Rozejrzałam się i próbowałam wypatrzeć źródło z którego dochodził ten bardzo znajomy mi głos. W końcu go ujrzałam, był wraz z grupką kolegów, co niektórzy byli z naszej elity. Mój eks chłopak Nath. Siedzieli na kocu i pili piwa, głośno śmiejąc się i gadając. Ludzie rozproszyli się i między mną, a nimi powstała przejrzysta droga. Zerwałam się i otrzepałam od piasku.
     -Proszę – powiedziała Demi podając mi kubek.

     -Idziemy stąd – oznajmiłam i chciałam szybko odejść, lecz przyuważył mnie jeden z nich.
     -Oooo… Claudia! – zawołał – co tam u Ciebie? Jaki zbieg okoliczności, że jesteśmy na tej samej plaży.
     -No właśnie ogromny zbieg okoliczności – odpowiedziałam, podchodząc bliżej.
     -Może dosiądziecie się wraz z… oooo… nie wierze! Ty zadajesz się z Tą dziwną laską?! Chłopacy zaczęli się śmiać.
     -No ciekawe co powie reszta jak się dowiedzą z kim Cię widzieliśmy – powiedział Nath.
     -Ty się kurwa nie odzywaj!
     -No kurwą to ja nie jestem.
     -Tu bym się na Twoim miejscu zastanowiła. Mina Nath’a przybrała wkurzony wyraz, reszta chłopaków cały czas się śmiała.
     -I tak wiem, że nadal na mnie lecisz. Tego całego Willa oszukujesz. Biedak myśli, że ma szanse. Myśli, że będzie lepszy ode mnie. Tak to jest jasne, przecież widać to wyraźnie. Ale niestety on Cię oszukuje. Zgrywa dobrego chłopaka, romantyka pieprzonego…
     -Tak jak Ty – przerwałam mu ironiczne gadanie. Nath wstał, ja stałam w miejscu, a on zaczął mnie okrążać i kontynuował.
     -A Ty taka naiwna mu wierzysz. Te ladacznice Erin i jej koleżanki… przecież Ci mówiły, że badboy Will. Sądzisz, że niby skąd wziął się u niego taki przydomek. On tylko przy Tobie udaje cichego, nieśmiałego, wychowanego, rozkosznego chłopca. Pytałaś już się mu czy uprawiał sex z dziewczyną? – pokiwałam przecząco głową – i tak Ci prawdy nie powie. Zapewne stwierdzi, że jest prawiczkiem, a to prawdą nie będzie. Jego dziewczyn nie policzysz na palcach Twoich, moich i Twojej koleżanki razem wziętych. Wyszkolony cwaniak z niego. On już plan uszykowany na Ciebie ma. Powiem Ci prawdę, ten chłopak gdyby chciał mógłby być najsławniejszy w całej szkole. Ale ja już go trochę wykapowałem. Rozpoznawalność nie zawsze jest dobra… pomyślmy, chcesz coś ukryć ale przez to, że wszyscy Ciebie obserwują, trudno będzie to zrobić co nie? Dlatego on na razie nie chciał być sławny. On jak już mówiłem wszystko sobie dobrze zaplanował. I niestety Ty jesteś jego częścią planu. Zrobił wszystko co mógł i robi nadal, tyle, że teraz dąży już do zrealizowania swojego celu – Nath skończył, stanął naprzeciw mnie i uśmiechnął się z drwiną.
     -Łżesz – rzekłam, patrząc prosto w jego oczy.
     -To nie tak, że do Ciebie już nic nie czuję. To też nie tak, że chcę Ci zrobić na złość, że dałaś się omamić temu draniowi. Ja wiem, że druga szansa u Ciebie nie istnieje, jesteś stanowcza i nie ma co się z Tobą targować, poza tym gdybym Ci wyznał z iloma się laskami przespałem od czasu kiedy razem nie jesteśmy to mógłbym nawet oberwać. Ale szczerze naprawdę nie chcę byś żałowała czegoś, co wydarzy się przez tego Willa lub z udziałem tego debila.
     -Nadal sądzę, że chcesz mi tylko zepsuć szanse.
     -Ja Ci nie mogę zakazać spotykać się z tym chłopakiem. Ale wiedź, że żałuję tego.
Podczas tej rozmowy, Demi spakowała nasze rzeczy i gdy Nath skończył chwyciła mnie za rękę i powiedziała:
    -Chodź, jedziemy pozwiedzać miasto.
Odeszliśmy od chłopaków i ruszyłyśmy w stronę parkingu. Wsiadłyśmy do auta. Ubrałam na siebie koszulkę. Demi była już cała przebrana.
     -To gdzie jedziemy? Hollywood? – zapytała koleżanka – boisz się, że coś się wyda, że widziano nas razem?
     -Nie, mam to gdzieś. Ale myślę czy może być to prawdą co Nath mówił o Will’u. Przecież trzeba by było być skończoną szumowiną.
     -Zwariował. To jest kretyn i sama to doskonale wiesz, nie przejmuj się.
     -Może masz rację. Dobra jedziemy do Hollywood.
Z plaży na której byliśmy do najważniejszego ośrodka amerykańskiej kinematografii nie było daleko. Jednak po drodze wstąpiłyśmy do Starbucks’a na kawę.

     -Cześć Claudia! Nowa koleżanka? – odezwał się Timmy, chłopak, który pracował w owej kawiarni.
     -Hej! Tak to jest Demi. Wprowadziła się niedawno do domu w sąsiedztwie.
     Chłopak podał rękę dziewczynie po czym ucałował jej dłoń. Demi zrobił wielkie oczy i lekko speszona spojrzała na mnie.
     -Claudia to co zawsze? – zapytał.
     -Owszem –  odpowiedziałam szukając wzrokiem wolnego miejsca.
     -Ok. A dla pani Demi?
     -Eee… Claudia co wzięłaś?
     -Frappuccino Java Chip na bazie kawy – odkrzyknęłam, idąc w stronę wolnego stolika na drugim końcu kawiarni.
     -To, to samo poproszę.
     -Dobrze, to proszę usiąść przy stoliku, a ja zaraz przyniosę napoję.
Demi dosiadła się do znalezionego przeze mnie stolika i siedziała cała spięta i niepewna.
     -Co się stało? – spytałam.
     -No bo ten chłopak… tak mnie obserwuje.
     -Właśnie zauważyłam, że spodobałaś się Timmy’emu – zaśmiałam się – aż nie do wiary, że on jest bratem Naht’a.
     -Co? To jest starszy brat Nathana? – zareagowała zdziwiona.
     -Ano tak. Tyle, że on jest inny, wyprowadził się z domu, ponieważ nie lubił atmosfery panującej w nim po tym jak jego matka wyszła za tego producenta filmowego. Wolał sam zarabiać, niż płaszczyć się przez ojczymem. Szczerze, zawsze przepadałam bardziej za Timmy’m niż za Nath’em. Teraz to już nie porównuje, bo bez namysłu wybrałabym Timmy’ego.
     -A ile Timmy ma lat?
     -Nawet nie wiem. Jakieś 23.
     -No żebyś nie wiedziała nawet ile mam lat. Ja wiem ile Ty masz. 18 – usłyszałam nagle oburzony głos Timmy’ego za plecami.
     -Oj… noo, ja wiedziałam. Chłopak z gracją postawił dwie szklanki kawy na stoliku, po czym spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
     -Życzę smacznego – powiedział i odszedł.




Rozdział 5 :) Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli macie jakieś pytania proszę zadawać je w komentarzach ;) Od razu odpowiem na pytanie, które na pewno się pojawi: Natępny rozdział przewiduję dodać jakoś w tygodniu, gdy znajdę trochę czasu dla siebie :D Jak zwykle przepraszam za błędu, które są  nieuniknione :) I życzę miłego czytania :)
|Drake| :)