OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8



Była impreza… bardzo głośna impreza. Było ciemno i migały kolorowe światła. Uczucie niepewności mną tak zawładnęło, że jedyne na co miałam ochotę to ulotnić się z tego miejsca jak najszybciej. Tylko, że którędy? Straciłam orientację, przeciskałam się przez tłumy tańczących ludzi. Zupełnie nie wiedziałam, gdzie się udać by przybliżyć się do wyjścia. Dodatkowo zaczęło kręcić mi się w głowie. Bawiący się ludzie co chwila mnie popychali, co nie ułatwiało mi odnalezienia drogi. Poczułam strach, jak gdybym była zamknięta w labiryncie z którego za Chiny nie mogę wyjść. Ogarnęło mnie wrażenie jakby ktoś mnie obserwował lub za mną szedł. Odwróciłam się za siebie, lecz prócz tłumów, które mnie otaczały z każdej strony nikogo nie dostrzegłam. Postanowiłam ruszyć do przodu. Zawroty głowy nie pomagały mi w tej ciężkiej drodze. Powoli napadała mnie histeria, moim celem stało się chociażby otwarte okno… nie! Chociaż okno. Sama sobie je otworze ale coś dzięki czemu będę mogła wyjść z tego miejsca. Błagam. Dotarłam do mniej zaludnionego miejsca i z wyczerpania oparłam się o stojący tam fotel. Mam dosyć, chcę stąd wyjść. Nawet nie wiem gdzie jestem i nie poznaję nikogo ze znajdujących się tu ludzi. Błagam, czy w tym miejscu nawet nie ma, żadnego okna?
     -Ej, to Claudia, dziewczyna Will’a – usłyszałam męski głos za plecami. Odwróciłam się i dostrzegłam grupkę chłopaków, którzy przyglądali mi się z pożądaniem w oczach. Nie znałam żadnego z nich. Popatrzeli po sobie, śmiejąc się z wyższością. Mimowolnie popłynęły mi łzy. Zaczęłam się wycofywać, a oni powoli ruszyli w moją stronę. Oddech uwiązł mi w gardle, byłam spanikowana. Szybko skręciłam w korytarz i pobiegłam ile sił w nogach omijając pary liżące się przy ścianach. Słyszałam jak kroki chłopaków zbliżają się ku mnie. Nagle jeden z nich złapał mnie za nadgarstek i przycisnął do ściany.
     -Gdzie tak uciekasz? – wyszeptał mi do ucha.

     -Chcemy się z Tobą zabawić. No wiesz jest impreza – wysyczał drugi, łapiąc mnie boleśnie za biodra.
Ręce przycisnęłam do swojej klatki piersiowej, a głowę na tyle na ile było to możliwe schowałam w dłonie. Byłam wykończona, nie chciałam się wyrywać tym bardziej, że bałam się, że wyjdzie mi to na niekorzyść. Poczułam dotyk dłoni na moim udzie, która zaczęła drogę w górę. Palce jednego z chłopaków powoli znaczyły ścieżkę na moim ramieniu. Sama nie wiem ile w tym momencie facetów mnie okrążyło. Byłam sparaliżowana strachem.
     -Spierdalać, co wy kurwa robicie? – usłyszałam nagle głos Will’a, zza otaczających mnie chłopaków. W tym momencie wszyscy odsunęli się ode mnie, a ja poczułam znajomy dotyk, który przycisnął mnie do swojej klatki.
     -Przepraszam skarbie, że Cię zostawiłem, już nigdy tego nie zrobię – odezwał się znajomy głos. Ja nadal trzymałam twarz w dłoniach. Ruszyliśmy powoli w jakąś stronę, by po chwili wejść schodami na piętro i znaleźć się w pokoju Will’a. Dopiero gdy weszliśmy do pustego od ludzi i cichszego pomieszczenia, wzięłam ręce z twarzy. Usiadłam wykończona na łóżku, a łzy nadal spływały mi po policzkach. Mój chłopak uklęknął koło mnie i zaczął mnie pocieszać i przepraszać.
      -Zaraz będzie Ci lepiej, zobaczysz – stwierdził i podał mi drinka. Szybko wypiłam go i już po chwili jakoś poczułam się mniej spięta i moje nerwy zmalały. Jednak jeszcze bardziej dało się poczuć zmęczenie.
     -Dobra, to mógłbyś mnie odprowadzić do wyjścia? Chciałabym już iść do domu – oznajmiłam i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, lecz ona nie otwarła drzwi. Szarpnęłam je mocno ale i to nic nie dało. Niespodziewanie poczułam ręce Will’a na moich biodrach.
     -Zostań jeszcze chwilę, zaraz Cię odprowadzę – powiedział i raptownie obrócił mnie twarzą do niego. Przycisnął do drewnianych drzwi i zaczął całować. Nerwy znowu napięły mi się, mój oddech stał się głęboki i szybki.

     -Mówię, spodoba Ci się… zaufaj mi – wyszeptał mi do ucha, a po chwili przyssał mi się do szyi.
     -Wiesz, ja chyba musiałabym już iść do domu –  jęknęłam.
     -Jeszcze nie musisz – mówił schodząc ustami do mojego dekoltu. Zaczęłam panikować, pomimo tego, że coś cały czas bardziej mnie rozluźniało.
     -Wiesz, lepiej nie… - warknęłam i odepchnęłam chłopaka.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Miałam nadzieję, że świeże powietrze w minimalny sposób mnie ocuci, lecz reakcja była odwrotna, poczułam jeszcze większe zawroty głowy. Z tego co pamiętam to wchodziliśmy na pierwsze piętro, a teraz gdy patrzę w dół, wydaję się, jakby było to co najmniej czwarte. Nagle Will chwycił mnie za nadgarstek i brutalnie pchnął na łóżko, a ja pisnęłam z bólu. Chłopak był już bez koszulki i miał rozpięty rozporek. Podszedł do mnie, oparł ręce na łóżku pomiędzy moją głową, tym samym nachylając się nade mną. Poczułam zupełne odrętwienie, mgła ukazała mi się przed oczyma…

     -Claudia… Claudia… - usłyszałam ciche wołanie mojego imienia.
     -Ona to mogłaby ciągle spać – zachichotał znajomy głos.
     -Daaaalej… Claudia wstawaj! Mamy trzy godziny na uszykowanie się! – krzyknął ktoś, rozbudzając mnie.
Raptownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozglądnęłam się, siedziałam na sali pokryta kocem. Spojrzałam w stronę lustr. Moje źrenice były powiększone, a na moim czole wyczułam kropelki potu. Mój oddech był płytki i bardzo szybki.
     -Wszystko dobrze? – zapytał z troską Chris, klękając koło mnie. Spojrzałam w jego oczy. Wyglądały zupełnie inaczej, niż oczy Will’a z mojego snu. Były pełne opieki, ochrony, zrozumienia, niepokoju, różniły się od wzroku jakim obdarzał mnie mój chłopak w moim koszmarze, jego oczy były wypełnione pożądaniem, pragnieniem ale nie mnie, lecz mojego ciała lub bardziej żądzą, głodem tego czego dostać nie może.
     -Chyba nie dobrze – powiedział i objął mnie. Po chwili cała piątka siedziała koło mnie i słuchała mojego snu.
     -… ale to było takie realistyczne – spuentowałam.

     -Ale to był tylko sen – pocieszył mnie Oliver.
     -Wszystko będzie dobrze, przecież nie masz proroczych snów – zaśmiała się Zoe.
     -Miejmy taką nadzieje – powiedział Milan – dobra zabierajmy się do roboty.
Po następnej godzinie wszyscy byliśmy wykapani i jedliśmy śniadanie z McDonalda, które chłopacy przynieśli, gdy my dziewczyny ogarniałyśmy się.
     -Nie powiem, że nie ale ciekawie się śpi w studiu tanecznym z przyjaciółmi – wyznał Oliver.
     -Mnie się podobało, trzeba by było częściej robić takie nocki – dodała Rosie.
Po śniadaniu trochę porozciągaliśmy się, lecz i tak wszyscy byli podekscytowani przyszłymi gośćmi.
     -Dobra Wy tu szmery, bajery o tym boysbandzie, a ja sobie poćwiczę – oznajmił Chris i zaczął tańczyć breakdance.

     -Dobra, dobra Chris nie szpanuj nam – prychnął śmiechem Milan i zaczął pokazywać na co go stać.
     -Kto tu szpanuje niby? – zaśmiał się Chris i rozpoczęli batelkę.
Po niespełna 30 minutach usłyszeliśmy szumy w holu głównym. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a chłopacy spojrzeli na nie ze zdziwieniem. Chris z Oliverem wyszli ze sali, by przywitać gości. Rosie i Zoe komentowały coś zawzięcie, a ja z Milanem siedzieliśmy i oczekując rzucaliśmy sobie butelką wody. Chwile później butelka niespostrzeżenie otwarła się i duża zawartość wody wylała mi się na koszulkę. Zaczęliśmy się głośno śmiać, lecz mi aż tak do śmiechu nie było, ponieważ nie pomyślałam o tego typu sytuacji i nie wzięłam większej ilości świeżych t-shirt ‘ek .
     -Kurna – warknęłam pod nosem, gdy Milan stał nade mną i płakał ze śmiechu. Postanowiłam nie być jedyną i pozostałościami wody w butelce oblałam go, na co on zareagował piskiem.  Jego reakcja wywołała u mnie, Rosie i Zoe jeszcze większy śmiech.
     -Claudia, nie mam nic na przebranie… wszystko jest już przepocone – oznajmił lekko zdenerwowany.
     -Jesteś w tej samej sytuacji co ja… tylko z tą różnicą, że Ty ćwiczyć bez koszulki możesz, a ja nie.
     -Czemu nie? – odezwał się wchodzący na sale Chris, a wraz z nim Oliver i pięciu znanych , sławnych chłopców.  Jeden z nich, blondynek spojrzał na mnie, a po chwili jego wzrok zjechał  na moją mokrą koszulkę robiąc śmieszną, zdzwonioną minę.

     -Zdarza się – odpowiedziałam onieśmielona i spuściłam wzrok.
Dziewczyny wstały, bo jak do tej pory siedziały na podłodze i podeszły by się przywitać. Ja też zbliżyłam się choć nie chętnie.
     -Hej Liam – podał mi rękę, krótko ścięty brązowo włosy chłopak.
     -Claudia – odpowiadałam automatycznie, ponieważ zaraz po nim doszedł do mnie inny chłopak w lokach, Harry, a tuż za nim taki jakby mulat, Zayn, który nawet pocałował mi dłoń. Potem podszedł blondynek, Niall, z którym od razu po jego wejściu złapałam kontakt wzrokowy, spojrzał na mnie z uśmiechem i się przedstawił, a po nim natychmiast uścisnęłam rękę Louis’owi, który obdarzył mnie nie mniejszym uśmiechem.  Zaczęliśmy wszyscy razem gadać, aż do czasu kiedy weszli jacyś starsi mężczyźni oraz ojciec Rosie. Po chwili wyszli. Ja cały czas wachlowałam sobie koszulką z nadzieją, że dzięki temu szybciej wyschnie. Napotkałam pytające spojrzenie Harry’ego.
     -Bez komentarzy proszę – odpowiedziałam. Chłopak się zaśmiał.
     -Chyba dobrze będzie się nam współpracować – stwierdził Liam, po 15 minutach rozmowy.
     -Sądzę, że się dogadacie – dodał z uśmiechem jeden z mężczyzn, którzy ponownie weszli na salę.
     -Dobra czyli od jutra zaczynamy treningi z tancerzami – zwrócił się stanowczo do chłopaków.
     -A dzisiaj? – zapytał Louis.
     -Dzisiaj róbcie co chcecie ale wróćcie do hotelu przez północą – odpowiedział i wyszedł śmiejąc się.
     -Ale doobrze! – krzyknął Harry.
     -Co Wy na to byście pokazali nam miasto, a od razu się poznamy? – zaproponował Zayn.
Zauważyłam iskierki w oczach dziewczyn. Zaśmiałam się przygryzając dolną wargę, na co Niall spojrzał na mnie i podniósł lewą brew nieco wyżej.
     -Ja jestem za – oznajmiłam i ruszyłam w stronę korytarza – a i przypominam, że musimy się ulotnić z szatni, bo za 40 minut zaczynają się pierwsze zajęcia i ludzie muszą mieć gdzie się przebierać. 
Po tych słowach wyszłam na korytarz i skręciłam do pomieszczania, które było szatnią. Spojrzałam na telefon, 10 nieodebranych połączeń i  6 wiadomości. Zupełnie zapomniałam wziąć wczoraj komórkę na salę i taki tego skutek. Jedno połączenie – Mama, 9 połączeń – Will. Jedna wiadomość – Mama „Rozumiem, że jesteście zajęci
:) Ale Will się dobija do Ciebie i martwi się, jak będziesz miała czas zadzwoń do niego ;)” , jedna wiadomość – Demi „Hej :D Co tam? Dawno się nie widziałyśmy ;) Co Ty na to by się gdzieś wybrać? Plaża? A może Hollywood? :D Odezwij się jak będziesz mogła ;)  i 4 wiadomości Will „Skarbie miałaś się odezwać :* ”, „Halo? Słońce masz czas? :(” , „Kochanie? Martwię się, jadę do Ciebie”, „Tak długo jesteś na tym treningu? :(


Miałaś chociaż napisać”. Odpisałam wpierw Will’owi – „Kochanie nie martw się, jestem baaardzo zajęta :( Cały czas harujemy! Jestem bardzo zmęczona ale nadal nie jesteśmy przygotowani, może jutro się zobaczymy :) Napisze! „ oczywiście trochę minęłam się z prawdą ale co z tego. Demi napisałam, że jak będę w domu to do niej wlecę. Przebrałam się w normalne ciuchy i gdy chowałam resztę do torby przyszły dziewczyny.
     -Kurczę, nie wiem gdzie chce mieć ich autograf. Claudia a Ty co proponujesz? Chciałabym mieć w takim miejscu by był widoczny ale szybko się nie zmazał – zaczęła Rosie.
     -Nie wiem, trudno mi powiedzieć – odpowiedziałam – poproś na kartce, albo jakimś zeszycie. Nie zmaże Ci się, a jak wyciągniesz to będzie widoczne.
Zoe zaczęła się śmiać.
     -Trochę pospolite, nie uważasz? – prychnęła – to musiałaby być… no nie wiem.
     -Poproś ich o koszulkę i na niej weź od nich autografy – stwierdziłam bez uczucia.
     -Ej! Dobry pomysł – krzyknęła uradowana Rosie i wybiegła spakowana z szatni.
     -Toooo… ja też lece… a nuż się załapię… - wyjąkała Zoe, zabrała rzeczy i wyszła tuż za Rosie.



Rozdział 8 dodany ;) Przepraszam, że o dobrą godzinę się spóźniłam ale szwankuje mi laptop :(  -_- No nic, mam nadzieję, że się w miarę Wam spodoba ;) Miłego czytania! <3
|Drake| ;)


wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 7




     -Claudia idź otwórz  drzwi, zapewne to Will – zawołała moja mama. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Mama miała rację, za drzwiami stał Will.
     -Hej piękna – powiedział uśmiechając się.
     -Cześć. A Ty dzisiaj nie masz treningu rugby? – zapytałam, wpuszczając chłopaka do środka.
     -Nie, odwołali nam.
     -Chcesz coś do picia?
     -Dzień dobry – powiedział mojej mamie, która uśmiechnęła się w odpowiedzi i przeszła z kuchni do salonu – poproszę.
     -Kawa, herbata, sok, oranżada, woda? – spytałam, szwendając się po kuchni w poszukiwaniu szklanek.
     -Obojętnie – stwierdził i usiadł na barowym stołku. Gdy szykowałam napoje i coś do jedzenia dla nas, chłopak cały czas bacznie się mi przyglądał. Śledził każdy mój ruch.
     -Przerażasz mnie Will – oznajmiłam. Chłopak zaśmiał się – dobra chodź idziemy do mnie do pokoju. Wzięliśmy wszystkie rzeczy i powędrowaliśmy schodami na piętro. Na piętrze prócz pokoi sypialnych, było jedno pomieszczenia, w którym mieścił się telewizor, bilard, cymbergaj i inne. Krótko mówiąc pokój rozrywki. Postanowiłam, że tam będzie wygodniej, więc zaprowadziłam chłopaka do tego pomieszczenia.
     -Ooo… jeszcze tu nie byłem. Ale super! Też mam salon gier w domu ale nie mam w nim aż tyle…
     -…gier? – dokończyłam.
     -Taaak – powiedział chłopak ze śmiechem – ale mega tu jest. Dla mnie byłoby to najlepsze pomieszczenie w domu, spędzał bym tu najwięcej czasu – mówił, chodząc po pokoju. Ja włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.
     -Mam do Ciebie małe pytanie Claudia – rzekł nagle Will innym tonem głosu.
     -Ok, pytaj o co chcesz – odpowiedziałam spokojnie, lecz po chwili szybko zerwałam się z kanapy, ponieważ usłyszałam mój dzwoniący w pokoju obok telefon.
     -Zaraz będę – krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia – Halo? – odebrałam komórkę.
     -Hej! Pasuje Ci dzisiaj, bo chcemy zrobić trening, poza tym dosłali dzisiaj terminarz prób z One Direction!!! Nie widziałam go jeszcze ale mam nadzieje, że będzie parę prób z nimi, a nie tylko jedna – zaczęła Rosie podnieconym głosem.
     -Pewnie, że pasuję. Tyle, że powiedz o której zaczynamy?
     -Chris mówił, że chce zacząć tak o 15.
     -To od razu mówię, że się spóźnię.
     -Taaak, to na pewno, byliśmy tego pewni – odpowiedziała ze śmiechem.
     -Będę tak około 15:30.
     -Ok, to do zobaczenia. Buziaki!
     -Papasi! – odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Wzięłam telefon ze sobą i poszłam z powrotem do Will’a. Chłopak siedział na kanapie i oglądał jakiś teledysk, który leciał aktualnie w telewizji.
     -Nie lubię ich – powiedział wskazując palcem na telewizor. Podeszłam do chłopaka i spojrzałam na ekran. Leciała piosenka One Direction – Kiss You.
     -Wkurzają mnie. Już wole tego Biebera. Kurde takie pedałki z nich. Za pewne tak samo się zachowują. Gwiazdeczki w trzy dupy – stwierdził.
     -Ja nic do nich nie mam. Trudno mi powiedzieć czy ich lubię, ponieważ ich nie znam. Tak samo nie mogę sądzić, że są pedałkami i gwiazdeczkami jak Ty to mówisz, bo skąd mam to wiedzieć.
     -Eeee… takie laczki z nich. Na pewno co dziennie mają inną laskę. Przecież, to nie normalne.
W tym momencie przypomniały mi się słowa Nath’a, kiedy rozmawialiśmy na plaży. Stwierdził, że dziewczyn jakie miał Will, nie policzy się na palcach moich, jego i Demi. Gdyby  była to prawda to, to co powiedział Will przed chwilą było tylko zagraniem pozorów. By wybronić się.
     -Nie wiem – stwierdziłam, kończąc ten temat – więc, o co chciałeś mnie zapytać ?
     -Nooo… wiesz, od jakiegoś czasu się spotykamy i tak myślę, że dobrze nam się gada i ogólnie… może byśmy zobaczyli czy uda się nam być razem? No wiesz jako para?
Nie powiem, że nie domyślałam się, że Will owe pytanie w końcu mi zada ale jednak gdy ono rzeczywiście wypłynęło z jego ust to nie ukrywam, że się zszokowałam. Dać mu szanse, czy nie? Dać, nie dać? Szybka rejestracja myśli. Zalety. Lubię z nim spędzać czas, fajnie się z nim gada i jest o czym. Rzadko kończą nam się tematy. Pomógł mi już w trudnych chwilach. Jest przystojny, wysportowany, gra w rugby. Jest w drugiej elicie szkolnej. A no właśnie, a to ostatnie to nie wiem czy czasem do wad nie zaliczyć. Chociaż przecież nasze elity zaczynają się lubić. Powstanie taka duża jedna grupa, będzie fantastycznie. A wady? Żadnych nie dostrzegam. Prócz… tego co nagadał na niego Nath. Tylko czy to prawda?
     -Więc? – zapytał Will, wynurzając mnie z przemyśleń.
     -Eeeuuu… jasne! – odpowiedziałam radośnie i rzuciłam mu się na szyję.
Chłopak objął mnie i pocałował w skroń.
     -To wspaniale, nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy – wyznał.
     -No Siema! – wleciał nagle mój brat Alex do pokoju, gdy ja siedziałam na kolanach Will’a – oooo… chyba Wam przeszkadzam.
     -Nie ukrywamy, że tak – odpowiedziałam, mierząc brata wilczym wzrokiem.
     -No to bardzo mi przykro ale nie mam gdzie siedzieć, bo u mnie lata ogromna osa i z sukincórką przegrałem bitwę o pokój. Teraz się zalęgła i siedzi jak u siebie w gnieździe – powiedział, siadając koło nas na kanapie.
     -Czy jak Ty siedzisz z Erin to ja Ci tak przeszkadzam? – zapytałam. Alex spojrzał na mnie znacząco – no dobra… czasem, ale przecież masz dużo pomieszczeń w domu, a Ty musiałeś wybrać akurat to które my wybraliśmy pierwsi – dodałam. Chłopak wziął pilota i przełączył sobie na inny kanał telewizyjny, zupełnie nie słuchając mnie. Will spojrzał na moją zdenerwowaną twarz i pocałował mnie delikatnie w usta.
     -Mógłbym prosić byście nie robili takich rzeczy w pobliżu mnie? – odezwał się Alex, ciągle wpatrzony w telewizor.
     -Wyjdź stąd – warknęłam przez zaciśnięte zęby.
     -Mam prawo tu siedzieć – odpowiedział bez uczucia.
     -Kurwa mać, Alex wypieprzaj stąd, ale to już!!!
Chłopak spojrzał na mnie oburzony, wstał i wyszedł. Will zaczął się śmiać.
     -Ze spokojem, nie denerwuj się tak słońce – powiedział tuląc mnie do swojej klatki piersiowej – ale chociaż mamy czas dla siebie.
     -I właśnie o to mi chodziło – stwierdziłam z uśmiechem, przywierając ustami do jego ust.
Po chwili ponownie zadzwonił telefon. Przeprosiłam Will’a i odebrałam komórkę.
     -Tak słucham Chris?
     -Mamy problem…
     -Co się stało?!
     -Widzieliśmy terminarz prób z tym boysband’em i pierwsza próba jest jutro o 13:00. A wiesz, że musimy być choć trochę przygotowani. A wiesz także, że nie jesteśmy prawie w ogóle.
     -Dobra, siedzicie w studiu?
     -Taa…, znaczy jestem ja, Rosie, Zoe i Oliver, ale Milan za 30 minut ma być.
     -Ok, już się szykuję i jadę do Was.
     -Ej, poczekaj… weź rzeczy na przebranie na jutrzejszy dzień, bo my planujemy spać na sali, by jutro od wczesnego rana się przygotowywać.
     -Ok, to za 30-40 minut jestem. Pa.
Odłożyłam telefon na stół i położyłam głowę na kolanach mojego chłopaka.
     -Co się stało? – zapytał Will, odgarniając mi kosmyki włosów za ucho.
     -Musze szybko jechać na salę. Mówiłam Ci o tym występie naszym, nie długo?
     -Tak mówiłaś. Ale nie powiedziałaś dla kogo tańczycie.
     -Noo… bo jeszcze sami nie wiemy – skłamałam, nie chcąc by Will wiedział, że chodzi o One Direction.
     -No dobra nie ma sprawy, więc ja idę, a Ty jedź. Ale odezwij się dzisiaj, napisz sms’a czy coś kochanie, ok?
     -Jasne.
Odprowadziłam chłopaka do drzwi, pożegnałam go całusem w usta i poszłam się uszykować.
     -Fiu, fiu, fiu… Will i Claudia. Nie spodziewałem się, nie spodziewałem się… - odezwał się mój brat, przechodząc z kuchni do salonu – nie pasujecie do siebie.
     -No tak jak Ty do Erin – stwierdziłam krótko.
     -Mówiłem, że z nią zerwę.
     -Prędzej, doczekam się, własnego ślubu.
     -Ale na Twoim miejscu uważał bym na Will'a, wydaje mi się, że jest nie za bardzo szczery co do Ciebie.
     -A co Ty możesz wiedzieć – prychnęłam i pobiegłam schodami do mojego pokoju.  Cała w skowronkach, tańczącym krokiem zbierałam potrzebne rzeczy do torby treningowej. Schowałam ciuchy na przebranie i kosmetyki. Z kuchni wzięłam dwie butle wody i zeszłam do garażu. Odpaliłam auto i wyjechałam na ulicę. Po drodze zatrzymałam się przy pizzerii i kupiłam cztery pizze dla nas. Gdy weszłam na salę wszyscy już byli i zamiast wpierw przywitać się ze mną, rzucili się na kartony z pizzą.
     -Ok, więc jak z tym terminarzem? – zapytałam.

Milan podał mi kartkę, zajęty jak reszta jedzeniem.
     -Trochę często – powiedziałam lekko zszokowana, po przestudiowaniu terminarzu.
     -Idealnie – stwierdziła Rosie uradowana – i już jutro o 13 ich zobaczymy!!!
     -Będzie fantastycznie – dodała Zoe
     -No to co, zaczynamy się rozgrzewać – oznajmił Oliver, lekko podirytowany, ponieważ dziewczyny zaczęły znowu temat chłopaków z 1D.
Po paru godzinach, które spędziliśmy więcej na wygłupach niż ćwiczeniu, padliśmy ze zmęczenia i już nikt z nas nie miał ochoty się ruszyć. Rozłożyliśmy koce, śpiwory i większość z nas od razu zasnęła.



Bardzo Was przepraszam, że tak długo nie dodawałam żadnych rozdziałów ale nie miałam zbytnio czasu ;c
Obiecuje, że w ramach rekompensaty następny rozdział dodam szybko i będzie dłuższy ;))
Przepraszam również za jakiekolwiek błędy jakie znajdziecie w teksie.
|Drake| ;)