OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 1



     -…jasne, jutro się tym zajmę. Tak, tak… nie ma sprawy. No pewnie! Nie, nie będzie to dla mnie trudność… ależ skąd. Oczywiście. Jutro jest piątek, jutro zacznę i na poniedziałek cała lista będzie gotowa. Tak, przyniosę ją panie Dyrektorze do gabinetu. Ale jak już mówiłam dopiero w poniedziałek. Dobrze, dobrze niech się pan nie martwi. Do widzenia – rozłączyłam się i rzuciłam telefon na kanapę w salonie. Oparłam się o szklaną poręcz schodów prowadzących na pierwsze piętro i zaczęłam sobie w myślach wszystko układać by nie zapomnieć o żadnej sprawie jaką wyznaczyłam sobie do zrobienia na dzień jutrzejszy.
     -Lista wycieczkowa dla dyrektora – raz, gry na play dla Nathana – dwa, odebrać kosmetyki  po szkole dla Erin – trzy – zaczęłam wyliczać wszystko na głos - odebrać … właśnie coś jeszcze miała odebrać…
     -Moje Playstation, które mi zepsułaś – wtrącił mój dziewiętnastoletni brat Alex, schodzący właśnie schodami do salonu.
     -Ja go nie zepsułam. Rozmawialiśmy już na ten temat wiele razy, więc się przymknij. Nie wiem czemu Ty tego nie możesz zrobić ale odbiorę Ci tego play’a, tylko proszę Cię już nie zrzędź.
Chłopak ucichł, włączył telewizor i rozłożył się na kanapie. Prawie cały parter naszego domu jest jednym pomieszczenie ,w którym mieści się jadalnia, aneks kuchenny i pokój gościnny. Salon oddzielony jest jedynie na metr wysokim murkiem. Na prawo stoi szary narożnik z białymi poduszkami, a przed nim mały drewniany stolik do kawy.  Po lewej stronie, zaś jest brzydka, czarna szafko –półka, na której poustawiane są poniżające mnie i Alex’a zdjęcia z dzieciństwa. Na lewo od szafko – półki  wisi duży 70 calowy telewizor, a pod nim stoi szafka z różnorakim sprzętem, zaczynając od DVD, a kończąc na konsolach do gry.
     -Coś mi wibruję pod tyłkiem – odezwał się nagle mój brat.
     -No za pewne mój telefon – odpowiedziałam.
     -Któż to znowu dzwoni ? A nie to tylko SMS, bo to przyjemne wibrowanie długo nie trwało.
     -Pozwól Alex, że tego nie skomentuję. Zabrałam bratu telefon, odłożyłam go na stolik i usiadłam koło niego na kanapie.
      -Nie zobaczysz kto napisał? A jak to Twój chłopak Nathan? – zapytał.
      -Nie interesuje mnie to. Jestem zmęczona dzisiejszym dniem. Szczerze to nawet nie mam ochoty na nikogo patrzeć, więc fajnie by było jakbyś sobie poszedł.
Chłopak zaśmiał się, ale nie ruszył się z miejsca, cóż nawet przez myśl mi nie przeszło, że mój brat by wstał i tak na mój rozkaz wyszedł.
     -Czyżby już Ci się znudził ten chłopak? Chociaż nie zdziwił bym się. To nie jest odpowiedni facet dla Ciebie. Że Ciebie nie wkurza te jego gadanie. On opowiada o rzeczach gorzej niż dziewczyny. Kupiłem to, kupiłem tamto. Zapłaciłem drożej, ponieważ zwykła biała T-shiert’ka miała firmową metkę, którą Chińczycy przyszyli w swojej fabryce. Po za tym wydaje mi się, że jesteś z nim tylko dla tego, że hańba nie być z jednym z najlepszych chłopaków w szkole, gdy jest się przewodniczącą szkoły i osobą należącą do najlepszej ze szkolnych elit. Eeee, moim zdaniem… marnujesz czas będąc z nim– stwierdził Alex.
     -Nie znudził mi się. I nie jestem z nim, z powodu jaki podałeś. Spodobał mi się jako osoba, i z charakteru i z wyglądu -  odpowiedziałam spokojnie -  po za tym jak już zdążyłam zauważyć  Ty braciszku lepszy nie jesteś. Z Erin jesteś tylko dla tego, że ta dziewczyna należy do naszej elity.
     -I tak w to nie uwierzę ale życzę Ci byś znalazła w końcu chłopaka, który zakocha się w Tobie, a nie w Twoim „stanowisku”  i może tak fajnie się złoży, że nie będzie sławny w całej szkole. Claudia, a może dzisiaj byś pojechała po tego play’a?
     -I nawzajem. A co do play’a to pogięło Cię – warknęłam i w tym samym momencie przyszedł drugi SMS. Chwilę patrzałam jak na ekraniku wyświetla się napis „Masz 2 wiadomości”, po czym wzięłam telefon do ręki i odczytałam je. Jeden rzeczywiście był od Nathana, zaś drugi przyszedł od Rosie, mojej jednej z najlepszych koleżanek. Zerwałam się na nogi i ruszyłam w stronę korytarza prowadzącego do frontowych drzwi, z którego wzięłam wiszącą na wieszaku kurtkę i torebkę.

     -Wychodzisz? – zapytał Alex.
     -Tak. Rosie napisała bym szybko przyjechała do studia, bo coś się stało.
     -To odbierz Playstation po drodze. A co do Erin to z nią zerwę.
     -Nie dasz rady…  - odpowiedziałam, w pośpiechu pakując rzeczy do torebki.
     -Dam i nawet jutro to zrobię w szkole, żeby jako starszy brat dać Ci dobry przykład.
     -Przepraszam ale uważam, że jesteś ciotą i tego za Chiny nie zrobisz. Pff… dobry przykład. Dobry żart! Jestem tylko o rok młodsza od Ciebie. A tak w nawiasie to Ty częściej bierzesz ze mnie przykład niż ja z Ciebie – stwierdziłam i wyszłam drzwiami prowadzącymi do garażu, pod naszym domem. Jak zwykle stały w nim trzy samochody, jeden naszych rodziców, drugi  mojego brata oraz trzeci, mój pierwszy w życiu samochód Mercedes klasy M, którym jeździłam od nie dawna. Wsiadłam do środka, rzuciłam torebkę na drugie siedzenie, wsadziłam kluczyk i odpaliłam. Gdy wyjeżdżałam z podziemnego garażu dostałam następnego SMS’a od Rosie, z treścią bym się pospieszyła. Rosie jak już mówiłam była jedną z moich najlepszych koleżanek. Poznałyśmy się  trzy lata temu w studiu tańca, ona już tam się uczyła, a ja wtedy dopiero co wprowadziłam się do miasta. W poprzednim miejscu gdzie mieszkałam uczyłam się tańczyć od dobrych paru lat, więc po zapoznaniu się z okolicą postanowiłam zacząć uczęszczać właśnie do tego studia. Właścicielem tego studia jest ojciec Rosie, pan Coles sam gdy był młodszy uczył tańca towarzyskiego. Rosie gdy była mała także go się uczyła ale gdy podrosła stwierdziła, że to nie jej styl.  Przeniosła się do innego studia i uczyła się tam Hip-Hop’u, a taniec towarzyski po woli zaczęła olewać. Jej ojciec coś podejrzewał ale dopiero po dobrym roku dowiedział się, że ona chodzi do innego studia i uczy się innego stylu. Można by było pomyśleć, że był na nią wkurzony, ponieważ on taki wyrafinowany tancerz towarzyski, a jego rodzona córka wybrała niechlujny taniec uliczny ale było wręcz odwrotnie. Jej ojciec postanowił utworzyć lekcję Street Dance’u. Wszystko poszło pełną parą i teraz owe studio jest jednym z najbardziej chwalonych i znanych pod względem uczenia i atmosfery panującej na lekcjach. Oczywiście po latach ja z Rosie i paroma innymi znajomymi utworzyliśmy formację i dodatkowo zostaliśmy przyjęci jako nauczyciele stylów ulicznych.
Zaparkowałam na parkingu dla pracowników pod budynkiem studia. Ledwo weszłam do środka, a już było słychać ogromny szum w hollu. Pełno ludzi ubranych w luźne dresy wychodziło z szatni na sale albo odwrotnie, ludzie w obcisłych legginsach i koszulkach wychodzili zapewne z zajęć jazzu i podążali w stronę szatni. Rozejrzałam się po tłumie ludzi ale nie dostrzegłam znajomej twarzy mojej koleżanki. Podeszłam do wiszącego na tablicy korkowej planu zajęć. „16:30 – break dance(15+) z Chrisem, 17:40 – dancehall (początkujący) z Grace, 19:00 – formacja salsy z ojcem Rosie i… koniec dnia” – zaczęłam czytać w myślach. Czyli Rosie nie powinno nawet tu być dzisiejszego dnia. Postanowiłam wejść na sale i zapytać Chrisa czy czasem jej nie widział. Gdy przedarłam się przez tłum, dostrzegłam, że dzisiejsze zajęcia są z zupełnie nie znaną mi osobą.
     -Przepraszam. Jesteś na zastępstwie za Chrisa? – zapytałam chłopaka, który siedział i podłączał nagłośnienie.
     -Cześć. Tak prosił mnie bym dzisiaj za niego uczył. A Ty pewnie jesteś Claudia? – zapytał, po czym podał mi rękę – jestem Dylan. Chris kazał przekazać, że są na drugiej sali.
     -Ok. Dziękuje. Miłych zajęć – odpowiedziałam, uśmiechnęłam się do niego i wyszłam. Na hollu zrobiło się już puściej, ponieważ za chwilę zaczynały się zajęcia i większość przygotowywała się już na sali. Ja poszłam korytarzem do drugiej sali na której zazwyczaj my ćwiczyliśmy, gdy przygotowywaliśmy się do zawodów lub tylko dla samej rozrywki.
     -Hej. Co się stało?! – rzuciłam po wejściu do pomieszczenia – gdzie jest Rosie?
Chłopacy popatrzeli na siebie ze zdziwieniem.
     -No Rosie pisała do mnie bym szybko przyjechała do studia – doprecyzowałam.
Chłopacy zaczęli się śmiać.
     -Rosie zaraz przyjdzie, poszła do łazienki. Chcesz żebyśmy my Ci to przekazali, czy chcesz wysłuchać pisku Rosie i Zoe?  - zapytał Chris. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ właśnie w tej samej chwili wbiegły dziewczyny i rzuciły się mi na szyję.
     -Nie uwierzysz! Nie uwierzysz! No naprawdę nie uwierzysz! – zaczęła krzyczeć Zoe. Rosie jedynie piszczała i nie mogła nic z siebie wydusić. Ja stałam jak wryta, czekając na wyjaśnienia.
     -Pamiętasz jak kiedyś tam zgłosiliśmy naszą formację? No wiesz, że byliśmy chętni występować na koncertach jako tancerze? – powiedział Oliver, chłopak należący także do naszej formacji.
     -NIE! Ja opowiem! – przerwała mu Zoe – no i dostaliśmy się! Ale zgadnij na kogo koncercie zatańczymy? Wzruszyłam ramionami i pomachałam przecząco głową. 
     -One Direction! – wykrzyczała Rosie i rzuciła mi się ponownie na szyję. Chłopacy zaczęli się znowu śmiać.
     -Nie cieszysz się tak jak my? –zapytała Zoe – przecież każda nastolatka marzy by spotkać One Direction. A my jeszcze będziemy z nimi na scenie. Uszczypnijcie mnie, bo mi się to chyba śni.
     -I tylko dlatego musiałam się zrywać z domu? Nie mogliście mi tego przekazać przez SMS’a ? Nie no cieszę się ale chyba raczej bardziej dla tego, że nasza szóstka będzie tańczyć na koncercie, a nie dla tego, że na koncercie tych chłopaków. Chłopaki jak każde inne.
     -Oj jak możesz się nie cieszyć z tego, że to One Diractian – powiedział sarkastycznie Milan, przekręcając nazwę ich zespołu.
     -One Direction – poprawiłam go, razem z oburzoną z tego powodu Rosie – a kiedy jest ten koncert?
     -W kwietniu, ale jeszcze przed tym będziemy mieli parę prób z nimi. A no i musimy wyznaczyć dni na nasze próby tu w studio. Dzisiaj obadam w jakie godziny sale są wolne i w jakich dniach – oświadczył Oliver.
     -Ok. Mamy koniec lutego, czyli to już nie długo. Zatem to wszystko co chcieliście mi przekazać? – odezwałam się .
     -No chyba tak. Mam małe pytanie jedziesz teraz do domu? Mogłabyś mnie podwieź? – zapytał Chris.
     -Nie jadę od razu, ponieważ jeszcze muszę odebrać Playstation Alex’a z naprawy. A nie wiem do której jest czynne. Ale jeśli Ci się nie spieszy to wpadniemy po konsole i Cię odwiozę.
Pożegnałam się ze znajomymi i wyszłam wraz z Chrisem ze sali.
     -Ej Claudia miałbym jeszcze jedną prośbę do Ciebie.
     -No proś o co chcesz – odpowiedziałam z uśmiechem.
     -Jutro mam rocznicę mojego związku i chciałby no wiesz… coś zorganizować dla dziewczyny. Ale tak wyszło i jutro mam zajęcia, miałabyś czas by mnie zastąpić? Naprawdę był bym wdzięczny.
     -Nie ma sprawy, ale wiesz, że ja z break dance najlepsza nie jestem. O której dokładnie masz te zajęcia?
     -O 18:00. To poczekaj napiszę na tablicy, że jutrzejsze zajęcia są odwołane i jeśli ktoś chcę w zamian będą zajęcia z Hip-Hop’u, które będziesz wyjątkowo jutro prowadzić, ok?
Kartka z tablicy
Przytaknęłam i  gdy Chris wypisywał kartkę przy recepcji, ja usiadłam w hollu na białej kanapie. Na ścianach hollu wisiały duże zdjęcia instruktorów, którzy tu pracuję, między innymi wisiały też fotki naszej szóstki, oraz jedno wspólne z nazwą naszej formacji. Nieopodal stała szafka z pucharami z różnych zawodów tanecznych. Co prawda większość należała do ojca Rosie i jego uczniów ale nasze i innych z naszego stylu także się znalazły. Kiedy Chris skończył pisać, swoje zapewne wielkie przeprosiny za jutrzejszy dzień, przyczepił pineską kartkę do tablicy.
     -Możemy iść – zwrócił się do mnie. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do mojego auta.
     -No, no. Jeszcze nie jechałem Twoim autkiem. Całkiem dobra bryka. Wielki szacun, jak normalnie  podjeżdżasz pod szkołę – zaczął, rozglądając się po wnętrzu – już wiedzę jak się oglądają. Kurde też by mi się przydała nowa bryka. A ta ile wyciąga? Jechałam zamyślona, nie słuchając połowy rzeczy jakie wygaduję mój towarzysz, ponieważ i tak większości nie rozumiałam co on do mnie mówi.
     -Idziesz ze mną, czy poczekasz? – spytała, biorąc torebkę do ręki i wysiadając powoli z samochodu.
     -Poczekam – oznajmił.
Zatrzasnęłam drzwiczki i ruszyłam w stronę serwisu. Po chwili już wracałam z powrotem. Położyłam  konsole na tylnym siedzeniu i usiadłam za kierownicą.
     -Mieszkasz tam gdzie mieszkałeś? – zapytałam ze śmiechem, ponieważ Chris był osobą która przeprowadza się gdzie indziej, prawie co cztery miesiące.
     -Tak, tam gdzie ostatnio – oznajmił, także parskając śmiechem. Po niecałych 15 minutach byliśmy już pod domem chłopaka.
      -Może wejdziesz?
      -Mam jeszcze coś do zrobienia w domu, może kiedyś indziej – skłamałam szybko. Pożegnałam się i odjechałam. Chris nie mieszkał daleko ode mnie, więc po chwili wjeżdżałam już do podziemnego garażu pod moim domem.
     -Proszę, odebrałam Ci konsole – powiedziałam i położyłam sprzęt na stoliku w salonie.
     -Dziękuje Ci moja najdroższa siostro – oświadczył Alex i przytulił mnie. Odwzajemniłam jego uścisk ale po chwili próbowałam się już wyrwać, ponieważ on zaczął roztrzepywać moje włosy.



No to pierwszy rozdział mamy dodany ;) W najbliższym czasie, najprawdopodobniej za parę godzin wleci następny rozdzialik :D
|Drake| :) 

9 komentarzy:

  1. Mega!!! Super! =)
    Czekam z niecierpliwością na następny! =D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy rozdział świetny :D
    Czekam na nn!
    Oooo... i do tego moja imienniczka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę dodaj następny!!! ;)
    Dobry wierszyk xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Megaa Dobry rozdział i zajebisty wierszyk! <3
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Czekam by czytać dalej ! :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Blog ! Proszeeee dodaj jak najszybciej 2 rozdział <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. 57 yrs old Librarian Valery Marquis, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Graffiti. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Bugatti Veyron 16.4 Grand Sport. kliknij aby przeczytac wiecej

    OdpowiedzUsuń