OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE

-----OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE-----

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 3


*musik*
Przebudziłam się, spojrzałam na zegarek, dochodziła 7 rano. Leżałam z otwartymi lekko oczyma i nasłuchiwałam odgłosów z parteru. Moja mama i tata szwendali się po kuchni. Usłyszałam jak ktoś kroczy po schodach na piętro i wchodzi w pierwsze drzwi, czyli do pokoju rodziców.
     -Nie kochanie, nie zostawiłaś okularów w sypialni – krzyknął nagle mój tata. Po chwili druga osoba zaczęła wspinać się na stopnie, zapewne była to moja matka.
     -Dobrze skarbie, ale nie musiałeś krzyczeć. Pobudzisz dzieci. Mają sobotę, więc niech się wyśpią – powiedziała, cicho i spokojnie. Moja mama zawsze miała taki kojący ton głosu, obojętnie co do mnie mówiła czułam się jak dziecko ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Obydwoje zeszli na dół i znowu z parteru dobiegał szum, jakby pakowanych rzeczy. Ja nadal leżałam, nie poruszając się. Z zza okna dochodziły dźwięki jeżdżących aut i pierwsze trąbienia na matołów nie potrafiących poruszać się po ulicy. Słychać było również ciche rozmowy przechodnich oraz odgłos dzwonka od roweru. Przelatujące samoloty i nawet karetki na sygnale. Dało się usłyszeć przekręcanie kluczy w drzwiach, pobliskich sklepów oraz rozkładanie towarów na straganach bliskiego targu. Jednak cały ten szum miasta nie zagłuszył śpiewających porannych ptaków, które zupełnie nie pasowały do otoczenia tłocznego Los Angeles. Na zewnątrz było już jasno, słońce próbowało przez rolety i zasłony dostać się do mojego pokoju. Rolety nigdy nie zasuwałam do samego dołu, więc jasne panele podłogowe zrobiły się kompletnie białe, przez promienie słoneczne.
     -Słoneczko, śpisz? – weszła nagle mama do mojego pokoju, której przez wsłuchiwanie się w odgłosy miasta w ogóle nie usłyszałam. Spojrzałam na nią, ona się uśmiechnęła i usiadła koło mnie na łóżku.
     -Znowu wyjeżdżasz? – zapytałam wiedząc co oznacza, że przychodzi do mnie o tak wczesnej porze.
     -Tak – odpowiedziała zmartwiona – ale nie długo przyjadę, jak zawsze.
     -A na ile? I gdzie tym razem jedziesz? – spytałam podpierając się na przedramieniu.
     -Za dwa tygodnie będę z powrotem. Do Włoch, wiesz będę oprowadzać po tych wszystkich zabytkach… Coloseum, Forum Romanum, Panteon… Bazylikę św. Piotra – opowiadała i przy tym zgarniała mi kosmyki włosów za uszy.
     -Ale coś mi przywieziesz?
     -A co byś chciała? Następny magnez do kolekcji? Figurkę zabytku? Pizze włoską? A może koszulkę z papieżem? – zaczęłam się śmiać – Jak coś znajdę ciekawego to Ci na pewno przywiozę – oświadczyła ze śmiechem. Przytuliła mnie na pożegnanie i wyszła.
Nie lubiłam jak mama wyjeżdżała ale była to niestety jej praca. Mój ojciec raczej też nie był zadowolony z zawodu mamy, było widać jak za nią tęskni, gdy nie ma jej w domu. Często siedzieliśmy przy oknie z Alex’em w dni wyjazdu i widzieliśmy jak tata z mamą nie mogli się rozejść stojąc i przytulając się przed domem. Rozchodzili się, gdy w końcu nadjechał autokar, który przyjeżdżał po moją mamę ,a potem jechał na miejsce zbiórki, gdzie zabierał wczasowiczów. Widać było, że byli idealnie dobrani, czasem tak sobie myślę, że zrobiłabym wszystko by spotkać i być z chłopakiem mojego życia, z którym stworzyłabym tak perfekcyjny związek. Usłyszałam jak mama zamyka drzwi od pokoju Alex’a i schodzi schodami na parter. Po chwili zamknęły się drzwi frontowe i przed domem było słychać podjeżdżający autokar. Przez moment nasłuchiwałam jakichkolwiek rozmów ale nic nie dosłyszałam, więc ponownie zasnęłam.


    
-Ładne te fotki macie z Nathanem – usłyszałam głos mojego brata – mmm… a tutaj! – przewróciłam się na drugi bok, mój mózg najwyraźniej przywołał dziwnie rzeczywisty sen z wkurzającym Alex’em w roli głównej. Otworzyłam lekko oczy i zdałam sobie sprawę, że to jednak nie jest sen. Mój brat szperał mi w moich rzeczach.
     -Mogę zapytać czego szukasz? – warknęłam, momentalnie rozbudzając się.
     -Nie, niczego ale nudziło mi się, więc przyszedłem Cię obudzić i tak mnie ten album ze zdjęciami zainteresował – odpowiedział spokojnie.
     -Co to tak? Dziwnie słychać na dworze? Czy to … pada?!
     -Noo! Okropna pogoda, a z wczesnego rana się taki ładny dzień zapowiadał.  Dzisiaj chciałem od rana do skate parku lecieć ale no w taką pogodę to nie pójdę.
     -Jak dla mnie możesz iść – oznajmiłam i wtuliłam się w kołdrę.

     -Wstawaj! Nie po to tu przyszedłem byś spała! Wstawaj, wstawaj! Już jest po 9! Nudzi mi się! – wrzasnął jak oficer we wojsku.
     -Kiedyś się odwdzięczę za taką pobudkę – wycedziłam przez zęby i próbowałam obrócić się na drugi bok ale chłopak zabrał mi kołdrę.
     -Wstawaj. Nie będziesz spała do południa. Dalej, bo ktoś się nowy wprowadza koło nas.
     -Co? – odezwałam się i skoczyłam na równe nogi – kto?
     -A skąd mam wiedzieć? Tylko mówię co widziałem. Przecież nie byłem pytać kim są. Dobra ja idę na dół, ale zaraz Ciebie widzę w salonie – powiedział i wyszedł z pokoju. Padłam ponownie na łóżko. Powoli podciągałam na siebie kołdrę, którą Alex rzucił na ziemię ale ponownie ją zepchnęłam, ponieważ zdałam sobie sprawę, że zaraz mi będzie jeszcze trudniej wstać, gdy poczuję ciepłą, milusią kołderkę. Mozolnie wstałam i w pierwszym momencie poczułam zakwasy w udach po wczorajszych zajęciach, ale jak dla mnie to dobry znak. Rozsunęłam zasłony i rolety. Na dworze lało jak z cebry. Prócz padającego deszczu nie dało się usłyszeć już żadnych innych odgłosów, które słyszałam z rychła. Uchyliłam trochę okno by wywietrzyć pokój i poszłam do łazienki się umyć. Ubrałam na siebie luźne rzeczy domowe i zeszłam na dół.
     -Będziesz jadła jajecznicę czy płatki? – zapytał tata, gdy mnie zobaczył schodzącą ze schodów.
     -To co Wy – odpowiedziałam i usiadłam na barowych stołkach przy ladzie w kuchni.
     -To prawda, że ktoś się wprowadza koło nas? – spytałam ojca.
     -Koło nas mieszka państwo starszych Anglików…
     -Może im się dedło… - wtrącił Alex. Wraz z tatą spojrzeliśmy na niego spode łba.
     -Nie Alex, jak Ty to mówisz nie „dedło” im się, widziałem jak pomagają wnosić torby. Widziałem też jakieś młode dziewczyny. Tak wygląda jakby przyjechali do dziadków na jakiś czas, bo nie sądzę by te nastolatki były ich dziećmi.
     -Dziewczyny, mówisz tato? – powtórzył Alex zalotnym tonem.
     -Ty chyba jeszcze masz dziewczyną, z tego co się orientuję – rzuciłam krótko.
Po śniadaniu przestało padać i słońce powoli zaczęło przebijać się przez ciemne chmury na niebie.
Ja siedziałam w salonie przerzucając programy w telewizji z nadzieją, że znajdę coś ciekawego, a Alex siedział przy drzwiach i zastanawiał się czy iść do skate parku i czy czasem nie zacznie znowu padać. Po spędzeniu przy drzwiach dobrych 30 minut, postanowił jednak nie iść i zaprosił paru chłopaków z elity do nas do domu. Gdy przyszli nie miałam innego wyjścia jak siedzieć z nimi, ponieważ Alex zaprosił także Nathana. Było mi trochę głupio, że to ja go nie zaprosiłam ale widać, że chłopak nie miał mi tego za złe . Siedzieliśmy wszyscy w piątkę w salonie i chłopacy grali w Playstation. Myślałam, że umrę z nudów. Dopóki nie przyszła kolej Natha na grę to siedziałam mu na kolanach, zaś potem postanowiłam wyrzucić śmieci, ponieważ dzisiaj pod wieczór miała jeździć śmieciarka. Wzięłam worek z kosza i pomaszerowałam przed dom do dużego kubła. Na dworze zrobiło się całkiem przyjemnie, deszczu nie dało się już w ogóle wyczuć i powróciły znane odgłosy miasta, lecz teraz o wiele bardziej nasilone. Po chwili zauważyłam jak z sąsiedniego domku wychodzą dwie dziewczyny. To były chyba te o których tata wspominał. Zaraz po nich wyszli jak można było sądzić ich rodzice.
     -Demi, wzięłaś kurtkę? – odezwała się jedna dziewczyna do drugiej.
     -Tak jest w samochodzie. Mamo mamy już wsiadać do auta?
     -Tak wsiadajcie, wsiadajcie, tata wrócił się tylko do domu po portfel.
     -A po powrocie z tej szkoły pójdziemy na zakupy do centrum? – zapytała domniemana Demi.
     -Jeśli nie wyjdzie komplikacji z tą szkołą i Cie przyjmą to jasne, że tak – odpowiedziała matka dziewczyn.
     -A jak mnie nie przyjmą? -  spytała lekko zawiedziona.
     -Meggi proszę idź pogoń tatę. Demi no jak Cię nie przyjmą to musimy szukać innej szkoły, więc przyjdzie nam jeżdżenie po wszystkich szkołach w Los Angeles – zaśmiała się.
W końcu wszyscy wsiedli do auta i odjechali. Weszłam do domu i poszłam do gabinetu taty, mieszczącego się także na parterze, tyle, że w innym pomieszczeniu. Do studia ojca można było także wejść schodami z pokoju rodziców na piętrze, którymi mój tata najczęściej się poruszał. Ledwo wstał, a już schodził na dół i pracował.

     -Chyba miałeś rację z tymi sąsiadami – powiedziałam – teraz jechali załatwiać szkołę dla jednej z tych dziewczyn, wygląda na to, że jedna jest starsza, a druga młodsza.
     -No widzisz – odpowiedział, robiąc coś w komputerze – ja dzisiaj jestem zaproszony na jakąś gale, więc zostaniecie na noc sami. Tylko uprzedzam… żadnych imprez w domu.
     -Mi tego nie mów, nie mam zamiaru niczego szykować, ewentualnie gdzieś dzisiaj pójdę… - ojciec spojrzał na mnie ostrym wzrokiem.
    -Ale spokojnie wrócę, przed 23 – dodałam pospiesznie i wyszczerzyłam ząbki.
    -Twojego brata też to się tyczy.
    -To mu to przekaż, bo mnie nie wysłucha – westchnęłam, przeglądając rysunki architektoniczne mojego ojca. Mój tata swoją pracę w większości miał w domu. Po jednej stronie gabinetu był kącik gdzie ojciec rozmawiał z klientami, a po drugiej biurko i porozwieszane miliony najciekawszych szkiców. A reszta prac poukładana była w szufladach lub złożona w kupkę na biurku.
     -A o której wychodzisz? – spytałam przed wyjściem z pomieszczenia.
     -A co już chcesz lecieć na imprezę? Kluby są jeszcze pozamykane, no chyba, że domówka się szykuje – zachichotał i spojrzał na zegarek – no, jeszcze musze dojechać, więc zaraz się zbieram.
     -Ok  – rzuciłam krótko i podeszłam do schodów. Jednak postanowiłam wejść nimi do pokoju rodziców, a stamtąd poszłam do mojej łazienki by obmyć ręce. Weszłam tędy, ponieważ wolałam jeszcze choć przez chwile pobyć sama. Gdybym wyszła drzwiami musiałabym przejść obok saloniku, a w nim siedzieli chłopacy. Nagle ktoś złapał mnie za biodra od tyłu. Przestraszona szybko się odwróciła.
     -Nie bój się – odezwał się Nath – gdzie byłaś tak długo? Wyszłaś na dwór, a tu zaraz spotykam Cię w Twoim pokoju.
     -Skąd wiedziałeś, że mnie tu spotkasz?

     -Wyszedłem przed dom, a Ciebie tam nie było, więc Alex powiedział, że na pewno jesteś na górze w swoim pokoju. Poszedłem zobaczyć i Twój brat miał rację.
Wyszłam z łazienki razem z Nathanem i usiedliśmy na łóżku.
     -Idziesz dzisiaj na imprezę do mnie? – zapytał.
     -A robisz dzisiaj imprezę? – odpowiedziałam pytaniem.
     -Tak zadecydowałem z chłopakami. Mam wolną chatę, więc czemu nie… napisze do całej naszej elity i powiem by oni dali cynka innym. To będzie najlepszy pomysł. Zaraz jedziemy z chłopakami na zakupy i od razu pojedziemy do mnie, bo trzeba wszystko uszykować. Mam zamiar zrobić grubą impre!
     -Nath jedziesz? – usłyszeliśmy wrzask Alex’a.
     -Dobra idę i widzimy się u mnie. Tylko ładnie się ubierz – powiedział dziarskim tonem, pocałował mnie w usta i wyszedł. Po chwili było słychać trzask zamykanych drzwi prowadzących do garażu pod domem. Zupełnie nie miałam ochoty na żadne imprezy tego dnia. Od rana nastawiałam się, że ten dzień spędzę spokojnie, na luzie przed telewizorem. No ale cóż.

Dochodziła godzina 19, więc postanowiłam wstać w końcu z kanapy i zacząć się szykować na imprezę, tym bardziej, że już od 20 minut dostawałam sms’y od różnych osób z pytaniami: ” Gdzie jestem?” lub „Kiedy będę?”. Weszłam do swojego pokoju, stanęłam przez otwartą szafą, rozglądałam się po ciuchach, główkując nad pytaniem:  w co się mam ubrać? Idę tam z nie chęcią, więc co będę kombinować. Ubiorę obojętnie co i pójdę. Ale z drugiej strony, Nath mówił, że chcę zaprosić dużo osób, więc lepiej ubrać się ładnie, może i nawet seksownie by się pokazać. A jak się okaże, że wcale tak dużo osób nie przyjdzie?  Eeee… ubieram się normalnie, bez jakiegokolwiek wymyślania. Założyłam szare, obcisłe dżinsy, czarną, luźną koszulkę na naramkach do tego czarne kolczyki i okulary. Moje kręcone włosy jak zwykle nie dało się ujarzmić, więc zostawiłam je rozpuszczone. Maznęłam oczy tuszem, a usta błyszczykiem i byłam gotowa. Zeszłam na parter i natrafiłam na następny dylemat. Buty na obcasie czy trampki?
Obcas czy może zwykłe trampki? Nie byłam czcicielem obcasów, zakładałam je tylko wtedy kiedy musiałam lub kiedy rzeczywiście wyglądałam w nich lepiej, niż w butach na płaskiej podeszwie. Założyłam jednak trampki ze srebrnymi ćwiekami. Napisałam szybko sms’a do Nath’a, że już wyjeżdżam i zeszłam do garażu. Auto Alex’a stało na swoim miejscu, czyli musieli pojechać samochodem jakiegoś z chłopaków, chyba będę musiała to gdzieś zapisać. Wsiadłam do auta, odpaliłam, automatyczna brama garażowa po chwili otworzyła się i wyjechałam. Cały czas nie przychodziła mi ochota na tą imprezę, chyba naprawdę wrócę do domu około 23:00.Tak, posiedzę, pogadam, chwilę potańczę i wracam do domu. To będzie dobry pomysł.
Podjechałam pod dom Nath’a oznaczony numerem 14. Jego willa był 3 razy większy od mojego domu i choć byłam tu już nie raz, nadal nie mogłam się napatrzeć. Słuchać było dochodzącą stamtąd muzykę i szum. Chyba faktycznie zeszło się dużo ludzi. Zaparkowałam na parkingu, nieopodal domu chłopaka. Słońce już powoli chowało się za budynkami, temperatura lekko spadła ale nadal nie było zimno. Fascynujące, gdy się przeprowadziłam do Los Angeles, właśnie najbardziej podobały mi się temperatury panujące na tym obszarze. W poprzednim miejscu zamieszkania, czyli w Danii, bardzo często padało, wiało i nawet latem nie było za ciepło, a tu, w lutym średnio mamy te 15 stopni.  Doszłam do furtki, była uchylona, więc weszłam na teren. Przyszedł mi moment zwątpienia, jakieś dziwne przeczucie, że wchodzenie tam nie jest dobrym pomysłem. Jednak zlekceważyłam to i bez pukania weszłam do środka. Muzyka leciała niesamowicie głośno. Masa ludzi tańczyła w salonie, jednak największe tłumy były w hollu, w którym ustawiony był bar i barmani wydawali drinki i inne napoje alkoholowe. Próbowałam dostrzec kogoś znajomego, stawałam na palcach i rozglądałam się. Postanowiłam przebić się przez tłum spoconych ludzi i wyjść hollem na ogród. Na zewnątrz nie było mniej ludzi, niż w środku. Większość z nich kąpała się w basenie lub siedziała na murku mocząc nogi, rozmawiając i popijając drinki.

     -Ooo… jesteś! – usłyszałam, ledwo wyraźny głos Erin. Podeszła do mnie i objęłyśmy się. Po chwili przyszedł mój brat z Nath’em i z resztą naszej elity szkolnej.
     -Nath, mógłbyś mi powiedzieć, kto to są Ci ludzie? Nikogo prócz naszej grupy nie znam – powiedziałam chłopakowi na ucho, próbując przekrzyczeć muzykę.
     -No mówiłem kochanie, że zapraszam ludzi wraz z ich znajomymi – odpowiedział i uśmiechnął się figlarnie. Tak, już rozpoznałam, że Nath jest po dobrych trzech drinkach.
     -Jest tutaj Will z rugbistami i wraz z nimi przyszli jeszcze inni seksowni chłopacy – wtrąciła Erin, biorąc mnie za rękę i prowadząc do środka. Słońce coraz bardziej zachodziło za horyzont, więc we wnętrzu domu robiło się coraz ciemniej. Podeszłyśmy do baru, który był ,jak na razie, jedyną oświetloną rzeczą w hollu.

     -Widzisz? Tam stoją – powiedziała Erin i wskazał dyskretnie palcem na grupkę ludzi siedzących razem na kanapach. Był tam ten cały Will oraz reszta jego bandy, siedzieli w towarzystwie dziewczyn i podrywali je. Co niektórzy już przeszli do dalszego etapu i obściskiwali się. Tylko Will siedział jakby na uboczu i lekko nie zważał na laskę, która perfidnie się do niego przystawiała. Co jakiś czas na nią spojrzał, lecz po chwili znowu jego wzrok wędrował na tłumy ludzi.
     -Widzę tam jednego przystojniaka – stwierdziła Erin – nic nie mów Alex’owi ale idę z nim potańczyć, jakby co powiedz, że jestem w łazience. Przytaknęłam głową i zostałam sama przy barze.
     -Drinka? – zapytał barman.
     -Nie, dzięki – odpowiedziałam, nie spoglądając na niego.
     -Jesteś pierwszą osobą jaka odmówiła sobie dzisiejszego dnia drinka – oznajmił, opierając się rękami o blat.
     -Mam zamiar wrócić dzisiaj do domu – rzekłam i kątem oka spojrzałam na faceta.
     -To myślałem, że Ty jesteś dziewczyną organizatora imprezy.
     -No jestem ale co ma jedno do drugiego?
     -No wiesz… - spojrzał na mnie i przejechał znacząco językiem po dolnej wardze.
     -Słucham… nie, nie… ja z nim? Nie! Że mam u niego niby zostać? Nie!
     -Czyli Ty chętna nie jesteś by z nim ten, ten… ale on chyba jest bardzo chętny z tego co zauważyłem.
     -A Pan chyba powinien zajmować się wydawaniem drinków, a nie śledzeniem ludzi – zwróciłam mu uwagę.
     -Aj… mów do mnie Ben, a nie pan, bądźmy już dla siebie na Ty, śliczna.
     -Śliczna?! – wzięłam głęboki wdech i wraz z wydechem wymsknęło mi się słowo „kurwa”. Spojrzałam zniesmaczeniem na barmana, który teraz opierał się na przedramieniu i uśmiechał się do mnie. Potrząsnęłam głową z niedowierzeniem i już chciałam odejść gdy on powiedział:
     -Jeśli nie z nim ten, ten… to wiesz inni mogą być chętni – po tych słowach oblizał językiem górną wargę i puścił mi oczko. Erin najwyraźniej znalazła dobrego kochanka, ponieważ długo nie wracała, postanowiłam więc znaleźć mojego brata. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach, lekko przestraszona szybko odwróciłam się.
     -Kochanie nie bój się – zaczął Nath – szukałem Cię, chodź postawie Ci drinka.
     -Ja tu poczekam, a Ty idź – powiedziałam, rzucając okiem w stronę baru. Chłopak poszedł, a ja usiadłam na jednym z wolnych foteli. Spoglądałam na odchodzącego Nath’a, gdy poczułam jakby ktoś mnie obserwował. Za pewne znacie takie uczucie. Zaczęłam się rozglądać, mój wzrok wędrował po wszystkich, aż w końcu natrafił na źródło. Tym źródłem był Will. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Speszona odwróciłam wzrok. Kątem oka spojrzałam w stronę chłopaka, on nadal bacznie mnie obserwował. 
Odwróciłam głowę w jego stronę, a on uśmiechnął się do mnie. Odpowiedziałam tym samym na jego gest.
     -Proszę Pina Colada dla Ciebie, bo lubisz – powiedział Nath, podając mi drinka. Wstałam, on zajął moje miejsce, a ja usiadłam mu na kolanach.


      -Co Ty na to by za chwilę iść do mnie do pokoju? – zapytał. W tym momencie ciarki przeszły mnie po plecach. Spojrzałam na niego, wiedziałam, że był już trochę pijany.
      -Wiesz… lepiej nie. Poza tym ja zaraz jadę do domu.
     -Do domu?! Zostajesz tutaj! – odpowiedział z drwiną. Wstałam z jego kolan i chciałam odejść, lecz on chwycił mnie za udo i przysunął do siebie.
     -Zostajesz ze mną kochanie na noc – powiedział i chciał bym ponownie usiadła mu na kolanach. Zauważyłam Alex’a, który właśnie wszedł do środka i przyglądał się owej sytuacji. Powiedziałam, bezgłośnie słowo „proszę”.  On od razu ruszył w naszą stronę. Dla bezpieczeństwa odłożyłam napój na pobliski stolik.
     -Nath, mogę potańczyć z Claudią? – spytał, po czym wziął mnie za rękę i pociągnął.
     -Jasne ale ona dzisiaj zostaje ze mną na noc – oznajmił Nath. Spojrzałam na Alex’a, a on na mnie. Przeszliśmy przez  tłum bawiących się ludzi na drugą stronę hollu.
     -Bo on trochę za dużo wypił… - rzekłam.
     -Trochę? – zapytał nie przekonany- a Ty coś piłaś?
     -Nie zdążyłam, a co?
     -Bogu dzięki , błagam pilnuj się – odsapnął. Chyba zrozumiałam o co mu chodziło, więc nie zadawałam więcej pytań. Alex poszedł w swoją stronę, a ja zmierzałam do ogrodu. Na samym początku czułam się bezpiecznie na tej imprezie, lecz teraz bałam się już każdej osoby która mnie zaczepiła.
     -Claudia! Lepiej tam nie idź! – powiedziała nagle Erin, pojawiając się ni stąd ni zowąd.
     -O czym Ty mówisz?! – odpowiedziałam pytaniem i wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się i oczom nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam Nath’a perfidnie obściskującego się z jakąś nieznaną mi laską. Łzy napłynęły mi do oczu, domagając się uwolnienia. Moje serce jakby przełamało się na pół, poczułam jak gdybym go w ogóle nie miała, jakby w tym miejscu była totalna pustka. Gula podeszła pod samo gardło i zaczęło się to nie miłe uczucie. Claudia nie płacz! Nie płacz! Nie tutaj! – powtarzałam sobie w myślach.  Ruszyłam pędem przez holl.
     -Mówiłem. Jakbyś była chętna, to ja jestem wolny – krzyknął barman, gdy przechodziłam koło baru.
     -Zamknij ryj i zajmij się swoją pracą – odpowiedziałam w pośpiechu i wbiegłam w tańczący tłum ludzi. Przeciskałam się jak najszybciej się dało. Marzyłam by wyjść z tego domu. Nagle wpadłam na stojące przede mną ciało, które nie chciało zejść mi z drogi. Spojrzałam w górę i to ciało okazało się Will’em. Nie mogąc się powstrzymać, przytuliłam się do niego i zaczęły mi mimowolnie spływać łzy. On odwzajemnił uścisk, a po chwili patrząc już na mnie, starł mi słone łzy z policzków i pocałował delikatnie w czoło.
     -Cokolwiek się stało, ja zrobi wszystko by Ci pomóc, przecież wiesz – stwierdził, mówiąc mi to na ucho. Jego ciepły oddech wywołał ciarki na moim ciele. Jednak nadal czując olbrzymią gule w gardle, nie potrafiłam nic z siebie wydusić, prócz łez. Ponownie objęłam rękami jego kark, a on moją talię. Chłopak głęboko westchnął i pocałował moje ramię.     
     -Przepraszam – wydusiłam z siebie.
     -Za co? – odpowiedział chichocząc – mi jest bardzo miło, że mogę Tobie pomóc w trudnej sytuacji. Choć może jakbym wiedział co się stało to bym potrafił bardziej pomóc, ale wyraźnie widzę, że męskie objęcie Tobie bardzo pomaga.
     -Właśnie widziałam jak Nath mnie zdradza – zaczęłam i znowu nasiliła się gula w gardle– Widziałam na własne oczy jak obściskuję się z jakąś dziewczyną. Chuj wie co teraz innego z nią robi. Mam dosyć chcę wracać szybko do domu.
     -Mogę Cię odwieźć jeśli chcesz – zaproponował.
     -Bardzo Ci dziękuje, ale przyjechałam swoim autem. Tylko muszę znaleźć mojego brata i zapytać czy tez wraca.
     -O wilku mowa – odpowiedział.  Alex właśnie przedarł się przez tłum i stanął obok nas. Przez chwilę spoglądał to na mnie to na Will’a.
     -Jeśli nie zdradzisz mojej siostry tak jak Nath, to o nic pytać Cię koleś nie będę – warknął na chłopaka.
     -Alex! – wrzasnęłam –Aaa… tak to Alex mój brat. Alex to Will, mój…
     -Przyjaciel – wtrącił Will, uśmiechając się do mnie. Chłopacy skinęli głową do siebie.
     -Jedziemy? – zapytałam Alex’a – czy zostajesz?
     -Zostaje? Haa… ani mi się śni – rzucił, po czym ruszył w stronę wyjścia. Spojrzałam na Will’a.
     -Dziękuje Ci, do zobaczenia w poniedziałek – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Chłopak się uśmiechnął i odprowadził mnie wzrokiem do wyjścia. Gdy wyszłam na zewnątrz, w końcu odsapnęłam ale i też mój mózg zaczął intensywniej myśleć. Szłam w stronę parkingu ale zataczałam koła, ponieważ ledwo widziałam przez łzy. Klękłam na środku drogi i zaczęłam szlochać. Po chwili koło mnie przystanęło auto, ktoś wysiadł i poczułam ręce które mnie podnoszą i pomagają wsiąść do samochodu.
     -Prowadzę, bo Ty nie dasz rady – powiedział Alex, zapinając mi pas bezpieczeństwa.
     -A nie piłeś?
     -Gdzie? Od tego barmana, który podrywa wszystkie laski, czy od tego drugiego, którego rzadko można było spotkać, bo chodził z laskami do kibla.
Miałam dosyć, byłam totalnie przemęczona, wręcz wyczerpana. Nie myślałam już świadomie, przed oczyma cały czas miałam widok całującego się Nath’a z inną dziewczyną. Naszła mi ochota by w jakiś sposób zemścić się.
    
Jest następny rozdzialik :) Przepraszam za jakiekolwiek błędy i inne niedociągnięcia. Nie wiem jak Wam ale mi pokazuje się w połowie rozdziału inna czcionka... zaś gdy edytuje posta jest normalna taka jak powinna być... będę próbowała to zmienić.
|Drake| ;)

10 komentarzy:

  1. Mega! Nie przejmuj się też miałam tu bloga i przeszłam podobne problemy...
    Czekam na next! :)
    Jestem ciekawa co będzie dalej xD
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Dziewczyno proszę ciebie pisz dalej <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! :3 Chcę następny! Już nie mogę się doczekać! Jestem zdania poprzedniczki: pisz dalej!!! I to szybko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki super blog! Czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny !! < 33 Czekam na nexta ; **
    U mnie pojawił się już 6 rozdział . Zapraszam ; )
    http://never-let-you-go-baby.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie następny rozdział ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak właśnie dołączamy się do pytania powyżej ? :D
    Cath :D
    -Clauditta- =)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega!!! Super!!! Genialne!!!
    Czekam na następny rozdział! :)
    Ciekawe co teraz będzie?
    Główna bohaterka będzie z Will'em? Czy wróci do Natha?
    Zauważyłam, że kursor jest z 1D i bohaterka będzie tańczyć na ich koncercie? czy to coś wróży ? :D w opowiadaniu oni wystąpią?!!! <3
    Pozdrawiam! i czekam na nn! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział 4 powinien pojawić się lada dzień !:]
    Rudia Dredzio, nie zdradzam, bo sama nie wiem ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ten blog czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń